Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mawiają, żeby nigdy nie rezygnować z kogoś, o kim myślisz całe dnie i noce, kto przynosi Ci szczęście, i wywołuje uśmiech na twojej twarzy.

Po skończonych lekcjach, weszłam do mojego szarego, niestety, pustego domu. Rozebrałam się z kurtki, następnie powiesiłam ją na wieszaku. Zdjęłam buty, rzuciłam je gdzieś w kąt. Po chwili pokierowałam się do schodów i zaczęłam iść po nich na górę.

Mój dom z zewnątrz wyglądał na dosyć dużą i rozbudowaną budowlę, jednak jego wnętrze było skromnie urządzone. Posiadał parter oraz jedno piętro. Na parterze mieściła się kuchnia połączona z salonem, gabinet mojego ojca - Michała oraz jedna łazienka, a na piętrze sypialnia moich rodziców, mój pokój i jeszcze jedna łazienka oraz pokój gościnny.

Ogółem w domu przeważały rośliny, które nadawały klimatu, zwłaszcza w jesienne wieczory, drewniane wstwaki i dużo niesamowicie wyglądającyh lamp, które dawały, ku mojemu rozczarowaniu, mało światła. Jednak było tak w większości rzeczy. Wygląd piękny, użytkowanie tandetne. Niestety.

W budynku nie było żywego ducha, oprócz mnie, co zawsze, w pewnym stopniu, mnie zasmucało, a w sercu tańczyła samotność, która czasem była zbyt przytłaczająca. Dotknęłam dłonią poręczy schodów, która była lekko zakurzona. Od dawna nikt jej nie używał. Całe dnie przesiadywałam sama, nie mając z kim porozmawiać. Mój tata ciężko pracował, by utrzymać dom oraz mnie i mamę, która leżała w szpitalu. Była chora na raka mózgu, co przerażało mnie najbardziej. Fakt, że kiedyś mogło jej zabraknąć, przywoływał pustkę, która była gorsza niż samotność. I to mnie niszczyło. Jednak uważałam, że musiałam wtrzymać tamto uczucie, ponieważ tłumaczyłam sobie, że jak je przeżyję, to w nagrodę moja mama wyzdrowieje.

Głupie usprawiedliwienie.

Z cichym westchnięciem weszłam do mojego pokoju, w którym królowały pluszowe zabawki, pluszowe karykatury. Można to nazywać i tak, i tak. Moją jedyną pasją i czymś, w czym byłam dobra, było szycie. Chociaż jeszcze daleko było mi do stworzenia pięknej sukni, to zadawalałam siebie małymi pluszakami, które stanowiły miłą część wspomnień.

Siadłam na moim łóżku, rzuciłam szkolną torbę również w kąt i ułożyłam się wygodnie, kładąc poduszkę (którą sama uszyłam) pod plecy. Chwyciłam za laptopa, podpinając do niego słuchawki. Chwyciłam do ręki telefon, odszukując wiadomości od Diany. Szukałam linków do piosenek Dawida Kwiatkowskiego, które rzekomo miała mi wysłać. I znów, ku mojemu zirytowaniu, nie wysłała. Postanowiłam działać na własną rękę.

Ze znikającym już uczuciem rozdrażnienia, wpisałam w Google frazę YouTube, a następnie na serwisie odszukałam kanał piosenkarza, posługując się jego imieniem i nazwiskiem. Nacisnęłam jego awatara, kategorię Muzyka i zaczęłam szukać utworów do przesłuchania.

Rzecz jasna padło na jego najpopularniejszy utwór zatytułowany Na Zawsze. Szłam schematem wybierz najpopularniejsze, bo są zapewne najlepsze. Często się na nim zawodziłam, tak jak i wtedy. Gdy w słuchawkach usłyszłam początkową melodię, a później słowa, zmrużyłam oczy. Niestety już po samym wstępie nie przypadła mi do gustu. Była szansa, że winowajcą było to, że piosenka była wydana kilka dobrych lat temu. Mimo wszystko wywnioskowałam z utworu, że może jednak dam szansę i przesłucham jeszcze kilka piosenek.

Moją ostateczną oceną Na Zawsze było dostateczny z plusem.

Kolejnym utworem do przesłuchania, mianowałam utwór Jesteś, który był o wiele nowszy. Który, o dziwo, trochę bardziej przypadł mi do gustu. Jedynie mogłabym przyczepić się do części z rapowaniem Dawida, ponieważ ja, osoba, która woli spokojniejsze piosenki, nie przepadałam za rapem. Głos piosenkarza coraz bardziej mi się podobał, natrafiłam jeszcze na piosenkę Kochaj mnie, Mordo, Grad. Z tamtej trójcy, najbardziej pokochałam trzeci utwór, z którym w nikłym stopniu mogłam się utożsamić.

Mimo że nie przesłuchałam dużej ilości jego twórczości, urzekły mnie przekazy w piosenkach oraz jego głos, który wpasowywał się w moje gusta muzyczne. Mogłam stwierdzić, że się nie zawiodłam na tyle, by zacząć wypisywać negatywne komentarze.

Umówmy się, i tak bym tego nie zrobiła.

Postanowiłam odpocząć od słuchania polskiej muzyki i puściłam moją jakąś starą playlistę, a następnie odłożyłam urządzenia elektorniczne na bok. Chwyciłam z jednej z półek zestaw do szycia, zabrałam kilka materiałów z szafy oraz ukradłam dwie paczki waty od mojego ojca. Z lekkim uśmiechem zaczęłam swój nowy projekt, który w zamyśle miał być niesamowity i zaskoczyć wszystkich.

Rzeczywistość i moje umiejętności po paru godzinach mnie zaskoczyły, i wyszło, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, nawet dobrze.

Jednak nie idealnie.

Zaczęłam ponownie nowy projekt. Na podłodze walały się stosy materiałów, waty, wstążek, brokatów, nici, nożyczki, jakieś kleje i różne dodatki.

Nie zwracałam uwagi na cokolwiek, zatracając się w mojej samotności oraz pasji.

***

Witam ponownie,

Drugi rozdział - skorektowany!

Co sądzicie?

Taki lekki special z okazji trzynastego w piątek.

Do napisania! ♪

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro