Dean Winchester cz.16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

1. Byliście w sklepie odzieżowym. Potrzebowałaś nowej pary spodni, ponieważ twoja ulubiona para po ostatnim polowaniu nadawała się tylko do wyrzucenia. Dean nie był za szczęśliwy, więc dałaś mu zadanie, żeby popilnował twoich rzeczy, gdy Ty będziesz przemierzać kolejną parę.
Usłyszałaś zza kotary jak dostałaś SMS'a. Nie przejmowałaś się tym, ale ciekawość wzięła górę nad tobą i wystawiłaś głowę za kotarę. Widząc jak Winchester bierze twój telefon do rąk i zaczyna się nim bawić niemal popłakałaś się ze śmiechu.

Ty: Deeeean? Co Ty robisz? - na twój głos szatyn podskoczył na fotelu prawie upuszczając twój telefon na ziemię.

Dean: Jeśli chodzi Ci o to czy sprawdzam twoje wiadomości. To nie, właśnie tego nie robiłem. - czułaś, że Dean jest zazdrosny, więc udałaś, że nie wiesz o co chodzi i wróciłaś do przymierzania.

Chwilę później ponownie wyjrzałaś i twoim oczom ukazał się widok jak Winchester walczy sam ze sobą, aby nie przeczytać twoich SMS'ów.

2. Chciałaś świętować kolejny rok związku z Deanem, więc postanowiłaś, że samo piwo nie wystarczy. Zapragnęłaś kupić wino i tak zaś zrobiłaś. Kiedy wróciłaś do bunkru ujrzałaś szatyna, który ukrywał coś za plecami, zatem poszłaś w jego ślady i dyskretnie schowałaś dłonie za plecami.

Ty: Co tam trzymasz za plecami? - zapytałaś wychylając się w stronę rzeczy, którą krył za sobą.

Dean wyciągnął dłonie ukazując twoim oczom cały sezon Twojego ulubionego serialu i dwa cheeseburgery.

Dean: A teraz Ty pokaż... bo nie dostaniesz jedzenia. - to był argument nie do podważenia.

Jego oczom ukazała się zgrzewka jego ulubionego piwa przez, które jego oczy zaczęły się świecić. Odwrócił lekko głowę by spojrzeć na drugą siatkę na, której widok zmarszczył czoło.

Ty: Trochę elegancko musi być - uśmiechnęłaś się cmokając go w czubek nosa.

Wyciągnęłaś kieliszki stawiając je naprzeciw siedzącego Deana, który czekał na piwo, lecz Ty nalałaś czerwony trunek. Podałaś mu wino i rozśmieszył Cię sposób w jaki trzymał kieliszek. On zobaczył twoją reakcję i zaczął mamrotać pod nosem co wywołało u Ciebie jeszcze większy uśmiech.

Ty: Później dostaniesz lepszy prezent.

3. Na twoje buty, które były najbardziej eleganckie w twojej szafie, wylał się wybielacz. Chciałaś iść kupić nową parę, lecz przeziębiłaś się do tego stopnia, że Dean zabronił Ci wychodzić spod kołdry, więc postanowił, że to on Ci kupi a Ty będziesz go instruować przez telefon.
Wszedł do obuwniczego trzymając starą parę butów. Przyglądał się nim a w międzyczasie zadzwonił do Ciebie, gdy nagle usłyszał pracownicę sklepu, która zapytała się go w czym może pomóc.

Dean: Poproszę podobne buty do tej pary. A nawet jeśli można lepsze.

Pracownica: A dla kogo to?

Dean: Dla najlepszej osoby, dla mojej dziewczyny. - gdy to usłyszałaś zrobiło Ci się ciepło na sercu. Szatyn musiał zapomnieć, że wciąż nie zakończył rozmowy.

Przyglądał się parze szpilek i bez wahania kupił jedne z droższych egzemplarzy.

4. Wybraliście się na wesele twojego kuzyna. Przekonałaś Deana jednym solidnym argumentem: będzie dużo jedzenia i alkoholu. Wasze miejsca znajdowały się przy stoliku z twoimi rodzicami i dziadkami. Z początku tata i dziadek mieli obiekcje co do Deana, ale po kilku głębszych zaczęli swobodnie rozmawiać razem z szatynem.

Dziadek: Więc... jak poznałaś się z tym mężczyzną, wnusiu?

Ty: Pomógł mi naprawić samochód. Jest świetną złotą rączką. - starałaś się jak najbardziej chwalić Winchestera, żeby był lepiej postrzegany w oczach twojej rodziny.

Kolejne tematy kleiły się a Dean przestał czuć się nieswojo. Niestety padło niezręczne pytanie od  strony twojego ojca.

Tata: To kiedy planujecie mieć dzieci? - spojrzeliście na niego z wytrzeszczonymi oczami.

5. Pochorowałaś się, nie było to zwykłe przeziębienie tylko ostre zapalenie ucha, towarzyszyła temu wysoka gorączka. Dean postanowił, że się Tobą zajmę gotując dla Ciebie przepyszne danie.

Ty: Zrób mi jeszcze ciepłą herbatkę z miodem!

Dean poszedł do kuchni i przeszukał całą lodówkę i jedyne co znalazł to stary niedojedzony przez Sama wegetariański hamburger. 

Nie zostawało mu nic innego tylko zrobienie dla Ciebie herbaty. Zaniósł do twojego pokoju kubek z ciepłym trunkiem. Usiadł na skrawku twojego łóżka a Ty podziękowałaś szczerym uśmiechem. Wypiłaś herbatę oglądając serial a tuż obok Ciebie siedział Dean obejmując Cię ramieniem.

Dean: Pójdę kupić coś do jedzenia. - już chciał się wyrwać, lecz Ty go przytrzymałaś.

Ty: Zostań, jak pójdziesz będzie mi zimno. 

Przystał na tę propozycję. Położyliście się razem a Ty przykryłaś się kolejnym kocem kładąc dłoń na jego klatkę piersiową.

6. Zadzwoniłaś do Deana bo bałaś się, że ktoś Cię śledzi. Twoje spostrzeżenia okazały się słuszne, ktoś znienacka strzelił w twoją stronę, a konkretniej w nogę. Podszedł w twoją stronę i spiął twoje ręce w kajdanki. W międzyczasie udało Ci się włączyć w telefonie GPS, którego porywacz nie zauważył. 

Po kilku godzinach spędzonych w celi usłyszałaś jak drzwi, którymi weszłaś do budynku, otworzyły się. Pierwsze co usłyszałaś to strzały, miałaś nadzieję, że to Winchesterzy. Kajdanki i sznur wokół twoich kostek zaciskały się coraz to bardziej. Nagle w stronę twojej celi kierował się mężczyzna, który był odpowiedzialny za twoje porwanie. Nie zdążył otworzyć celi, ponieważ tuż za nim zjawił się Dean kierując broń w stronę jego głowy. Nie strzelił w jego stronę tylko obezwładnił go ciosem w potylicę. Wziął od niego klucze, otworzył klatkę, rozkuł kajdanki i rozwiązał sznur oplatający twoje kostki. Chwycił Cię za żuchwę patrząc w twoje oczy a Ty zaś przytuliłaś go po czym poczułaś jak cmoka Cię w czubek głowy.


7. Dean zapadł w śpiączkę przez rzuconą na niego klątwę. Razem z Samem szukaliście sposobu, aby go obudzić. Nawet poprosiliście Castiela, aby wam pomógł.
Po kilku nieprzespanych przez Ciebie dniach, Cas wrócił do was z wiadomością, że jest patent na wybudzenie szatyna ze śpiączki.

Cas: Do odwrócenia klątwy jest potrzebna Nam jego bratnia dusza. - rzucił stanowczo Anioł.

Sam: To leć poszukać jego bratniej duszy. - prychnął podburzony.

Cas: Nie muszę nigdzie lecieć. To [T/I] jest jego bratnią duszą.

Na te słowa wstałaś i zapytałaś, bez owijania w bawełnę, co musisz zrobić, aby wybudzić Deana.

Cas: Więc... musisz go pocałować. Prosto w usta.

Ty: Jak w bajce, hę? - zażartowałaś, ponieważ w taki sposób ukrywałaś swój niepokój.

Usiadłaś obok śpiącego Winchestera mierzwiąc jego włosy. Odkąd pamiętasz zawsze darzyłaś starszego brata sympatią. Szybko zaczęliście się dogadywać. 

Nie tracąc czasu a zarazem pod presją mężczyzn patrzących na każdy twój ruch postanowiłaś lekko musnąć spierzchnięte usta szatyna swoimi. 

Od waszego pocałunku minął kwadrans. Niecierpliwiłaś się z każdą sekundą przez to zaczęłaś stukać lekko paznokciami o blat a Sam chodził bezustannie po całym pokoju, zaś Anioł tylko siedział wyprostowany na krześle. 

Usłyszeliście kaszlnięcie a zaraz po nim szuranie o materiał. Dean się wybudzał a Ty miałaś łzy w oczach. 

Szatyn, gdy usłyszał jak udało się Wam zdjąć klątwę zaniemówił.

Dean: [T/I]... dzięki tobie udało wam się mnie wybudzić. Dziękuję. - powiedział zaciskając twoje dłonie, które chwilę później cmoknął.

Nie czekając na twoją reakcję starł łzę z Twojego policzka i przysuwając się bliżej Ciebie pocałował Cię czule. Zapomniałaś, że całej tej sytuacji przyglądają się Sam i zdezorientowany Castiel. Dean po waszym okazaniu miłości wyszeptał:

Zasługuję na coś dobrego w moim życiu właśnie teraz i tym dobrem jesteś Ty. Kocham Cię [T/I]. - po tych słowach rzuciłaś się w jego ramiona mówiąc, że też go kochasz.

~~~~~~~~

1172 słowa! Postarałam się o długie opisy, bo sama lubię takie czytać a przede wszystkim wypowiedzieliście się sami, że także lubicie dłuższe :3. Taki prezent na Dzień Dziecka :D Przepraszam też za długą przerwę, ale pisałam kolejny rozdział do My Destiny, Our Life. Opowiadanie będzie jeszcze dłuższe niż zazwyczaj :D

~M

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro