Dean Winchester cz.20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

1. Gdy dogadywaliście się z Deanem wszystko wydawało się być spokojne, ale gdy między waszą dwójką wybuchała kłótnia, to jakakolwiek pomoc z zewnątrz była bezsensowna, ponieważ każde z was uważało, że "wie lepiej". W trakcie tej owocnej sprzeczki trwającej już kolejny dzień ruszyłaś na "zwykłe" polowanie, lecz niestety przeliczyłaś swoje możliwości i musiałaś wzywać pomoc, czyli swoją najlepszą przyjaciółkę i wiedźmę - Rowenę. To dzięki niej w ogóle udało ci się przeżyć atak i pokonać demona, który o dziwo za wszelką cenę chciał odnaleźć starszego Winchestera i zrobić z niego trofeum. W miarę swoich ograniczonych mocy postarała się doprowadzić cię do lepszej formy, abyś nie umarła w drodze do bunkra. Tuż za rudą, z przeciętą wargą i łukiem brwiowym, przytrzymując się ręką za brzuch ledwo zeszłaś ze schodów. Na dole, obok mapy ujrzałaś Deana. Rowena obroniła cię przed jego atakiem słownym.

Rowena: Ledwo uszła z życiem, broniąc cię przed byciem trofeum dla jakiegoś podrzędnego demona - i poszła w stronę biblioteki.

Słowa wiedźmy wywarły na nim taki szok, którego nie potrafił ukryć.

Ty: Nie jestem taką suką, aby ktoś mi cię zabił, zanim to ja wygram tę kłótnię - chciałaś się uśmiechnąć, lecz rana na wardze uniemożliwiła ci to, przez co cicho zasyczałaś z bólu. - A właściwie to już wygrałam.

2. Wiedziesz spokojnie życie jako nauczycielka historii w podstawówce. A robisz to, ponieważ uciekłaś od swojego dawnego życia łowcy, a swoją zdobytą wiedzę postanowiłaś przekazać młodszemu pokoleniu. W szkole, w której nauczałaś zdarzył się niecodzienny śmiertelny wypadek. Znaleziono wuefistę nadźganego na maszt flagowy przed budynkiem. Zebrała się tutejsza policja, rodzice uczniów, całe grono pedagogiczne, a także fotoreporterzy.
Dean zjawił się na miejscu wypadku zaledwie po godzinie po opublikowaniu wzmianki w Internecie. Zatrzasnął drzwi Impali i podążył ku szkole, ale gdy tylko zauważył kobietę, którą kochał, automatycznie zwolnił kroku. Tą kobietą byłaś ty. Walczył sam ze sobą w myślach i w końcu zdecydował grać profesjonalnego agenta FBI. Całą drogę do gliny o najwyższym stopniu, przy którym stałaś, Winchester wciąż ci się przyglądał, ale gdy tylko zjawił się obok ciebie... posmutniałaś? Rozweseliłaś się? Poczułaś stres? Nie wiedziałaś, wszystko zaczęło wracać do twojej osoby tak szybko jak błyskający na niebie piorun.

3. Kolejny tydzień na poszukiwaniu Deana, który był demonem, nie było łatwe. Z Samem myśleliście, że stoicie mu na ogonie, lecz trop nagle się urywał. Po tysiącach nieudanych prób i jako, że byliście ludźmi, pojechałaś kupić potrzebne szpargały do przeżycia. Chociaż było to niedaleko to i tak zaopatrzyłaś się w małą torbę łowcy. Minęłaś mały bar i jedna rzecz nie pasowała ci do jego krajobrazu - czarna Impala z 67'. Nie dowierzając samej sobie zatrzymałaś się na poboczu, przyglądając się dokładniej samochodowi. To była ta Impala z rejestracją. Co Dean robił tak blisko? Może dlatego, że gdy podkłada nam się coś pod nos, to zazwyczaj tego nie zauważamy. Chwyciłaś za torbę leżącą na siedzeniu pasażera oraz bez najmniejszego namysłu pobiegłaś do zajazdu. Było tam tłoczno, ale i tak pomiędzy ludźmi zauważyłaś znajomą stojącą przy barze posturę.

Ty: Heja Dean - podniósł wzrok znad lady w kierunku znanego mu głosu.

Dean: Witam panienkę. Gdybym coś czuł, dodałbym coś w stylu "tęskniłem".

Ty: Gdybyś nie czuł to zapewne leżałabym z poderżniętym gardłem - niechętnie nawiązałaś z nim kontakt wzrokowy. - Czujesz się tu wyjątkowo bezpiecznie skoro obok ciebie siedzi łowca - zaśmiał się.

Dean: Bo jesteś zbyt słaba, aby zrobić mi krzywdę... - nachylił się ku tobie. - ...a poza tym jest tu zbyt tłoczno - wiedziałaś, że chciał szydzić z ciebie, ale sama zaczęłaś bawić się w jego grę.

Ty: Oj Deano, jako demon kłamiesz gorzej niż jako człowiek. Więc jeśli chcesz się ze mną zabawić to zapraszam na zewnątrz - wyszeptałaś mu prosto do ucha, a gdy się odsuwałaś, delikatnie musnęłaś wargami o kraniec jego szczęki.

Dean będąc czarnookim miał tylko jedno odczucie - rządzę. Nie ważne czy chodziło o mord czy o bliższy kontakt z urodziwą kobietą, chciał tego, więc twój szczątkowy plan zadziałał i mężczyzna wyszedł za tobą na parking. Zacisnął dłoń na twoim nadgarstku i pociągnął ku sobie, wertując wzrokiem. To był moment kiedy jego pole widzenia zostało ograniczone, a ty o mało co nie wpadłaś w pułapkę jego zielonych oczu, więc ryzykując poważnymi obrażeniami udało ci się wyciągnąć z kieszeni flakonik z wodą święconą, która polała się po Deanie. Nie sądziłaś, że powiedzie się, ale kontynuowałaś i jego moce zostały stłamszone przez kajdanki na jego nadgarstkach.

Ty: Muszę dopisać sobie nowy fakt do bestiariusza. Demony są nie grzeszą spostrzegawczością. A teraz przyszedł czas odzyskać prawdziwego Deana.

4. Praca jako koroner bardzo ci odpowiadała, ponieważ zawsze miałaś dostęp do wszystkich morderstw - wywołanych ludzką ręką, jak i nadnaturalną i w tym przypadku była to sprawa drugiego rodzaju. Gdy byłaś w trakcie spisywania raportu do kostnicy wszedł mężczyzna o nieprzeciętnej urodzie. Guzik jego marynarki został odpięty, a on z wewnętrznej kieszeni wyjął odznakę FBI. Nie pasowało ci coś w niej, wiedziałaś to, bo miałaś niemalże podobną. Przedstawił się i już miałaś pewność, że był łowcą, ale postanowiłaś grać dalej koroner, która nic nie wie o drugim świecie. Wreszcie padło ostatnie pytanie.

Dean: Czy denat nie mia w organizmie krwi?

Ty: Też myślałam, że jest to wampir, ale widząc ciapę zamiast mózgu stwierdziłam, że to jednak dżin - mężczyzna podniósł wzrok znad trupa i spojrzał z rozszerzonymi oczami na ciebie, a ty próbowałaś powstrzymać się od śmiechu. - Po pierwsze fałszywka, po drugie tylko łowcy pytają o takie rzeczy. Nie jesteś pierwszym przebierańcem, który odwiedza tę kostnicę.

Dean: O kur... czaczki

5. Dean trafił do sklepu z kobiecą bielizną. Nie było to zamierzone, po prostu szukał prezentu dla Ciebie... i dla siebie. Czuł się jak małe dziecko w sklepie z cukierkami.

6. Odbyło się towarzyskie spotkanie z najbliższymi łowcami czyli Winchesterów, ciebie, Charlie, Castiela oraz Jody.

Ty: Bo wiecie, Dean ostatnio...

Dean: Nie mów tego.

Sam: O tak...

Charlie: Mów!

Jody: Ze szczegółami.

Castiel: Chcę wiedzieć wszystko.

Dean: No nie.

Spojrzał przegranym wzrokiem po was wszystkich i z zażenowaniem słuchał, gdy wychodził spod prysznica to poślizgnął się odkrywając przed tobą swoje różowe bokserki. A to był tylko początek tej historii.

7. Kolejna godzina mijała na czekaniu na Deana, który widocznie przesadził z przebywaniem w barze. Usłyszałaś jak po drugiej stronie drzwi prowadzących do pokoju, który "teoretycznie" dzieliłaś z Deanem, spadły klucze. A widząc jak zegarek wskazuję 01:30 w nocy to wiedziałaś jak bardzo Winchester będzie ślamazarny po takiej dawce alkoholu. Do twoich uszu dobiegł również dźwięk cichego przeklinania oraz jak próbował nieudolnie otworzyć drzwi. Zaczął pukać.

Dean: Kotek, hello - powiedział, po czym zaczął śpiewać. - It's me. I was wondering if after all these years you'd like to meet!*

Ty: Jak bardzo jesteś pijany? - stanęłaś tuż przy drzwiach, aby nie krzyczeć na cały hotel.

Dean: Tak.

Ty: Nie o to pytałam. Co piłeś?

Dean: Tylko soczek...

Ty: ...sfermentowany?

Dean: O szczegóły nie pytałaś.

Ty: Powiedz, czego naprawdę chcesz?

Dean: So tell me what you want, what you really, really want!*

W międzyczasie, gdy Dean uskuteczniał solowy występ, robiąc przy tym obciach sobie i tobie, postanowiłaś, że nieco postawisz go na nogi.

Dean: Śnieżko, daj mi klucz do swojego serca! Może lepiej nie, bo nie trafię - śmiał się z własnego żartu. - Królewno mojego serca, padnę na kolana. A ja wtedy wespnę się po twoim warkoczu, Roszpunko, aż do twojego serduszka!

Ponownie podeszłaś do drzwi, ale tym razem otworzyłaś, widząc wstawionego Winchestera.

Dean: Kocha... - nie zdążył dokończyć, ponieważ polałaś jego twarz wodą.

Ty: To za narobienie mi wstydu i późny powrót.

*Adele - Hello
*Spice Girls - Wannabe

☃️☃️☃️

Czy to miły Mikołajkowy prezent?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro