Team Free Will 2.0 cz.3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

1. Wróciliście z polowania z powrotem do bunkra. Zbliżały się te dni. Mężczyźni nie mieli pojęcia, że już za niedługo będziesz zabijać wzrokiem. Zaczęłaś marudzić Deanowi jak Ci źle, jak bardzo chcesz spać i do tego chciałaś czekoladę. Winchester nie wytrzymał ani minuty więcej z twoim narzekaniem, więc wyszedł. Gdy podążył w stronę biblioteki, w której znajdował się Sam, od którego usłyszał pytanie.

Sam: Co się stało?

Dean:

Sam: Co?

Dean: T/I. Marudzi. Chce czekolady.

Sam: Mamy przerąbane.


2. Deanowi odpruł się guzik koszuli, więc poprosił ciebie o to, żebyś mu go doszyła. Nie miałaś na to czasu, więc dałaś mu tylko igłę i nici, idąc z powrotem gotować. Z początku usilnie próbował cię namówić, lecz nie ugięłaś się jego zielonym oczom. Wróciłaś do swojego obowiązku, ale nie na długo, ponieważ usłyszałaś jego krzyk. Z paniką podbiegłaś do niego, a widok mężczyzny doprowadził cię do łez.

Ty *śmiejąc się*: Coś ty zrobił?

Dean: Ta igła! Ona mnie zaatakowała!

Ty: Niby taki dobry łowca, a guziczka nie potrafi przyszyć.


3. Polubiłaś się z Jack'em. To ty zajęłaś się jego edukacją na temat potworów i rozwojem jego umiejętności. Dzisiaj w bunkrze zostaliście sami, lecz ty wciąż uparcie starłaś się go nauczać. Widziałaś jak na twoich oczach Jack staje się coraz to lepszy i silniejszy, więc stwierdziłaś, że należy mu się chwila odpoczynku, tobie również. Po kilku minutach opowiadania, z czym zmaga się człowiek, Jack zadał ci pytanie.

Jack: Czy ty mnie lubisz?

Ty: Jack... tak.

Jack: To znaczy, że jesteś moją przyjaciółką?

Ty: Jak najbardziej jestem.


4. Miałaś sprawę w sąsiednim stanie, na co z początku bracia nie chcieli się zgodzić, lecz poszli na układ, że będziesz do nich dzwonić na Skype. Gdy już nadszedł czas, żeby do nich zadzwonić, nie odbierali. Trzy razy próbowałaś się z nimi skontaktować, chociaż byli online. Po chwili bracia spojrzeli na ekran laptopa, zamarli.

Sam: Dean. Ona będzie...

Dean: Wku*wiona.


5. Ty i Sam wypiliście trochę... oczywiście Winchester wypił więcej. Nie mogłaś przejść kilku metrów bez ochrony wielkiej stopy, chociaż po wielu próbach udało Ci się wstać, chcąc zamówić kolejnego drinka. Przeszłaś parę kroków i zauważyłaś starego kolegę ze studiów, więc podchodząc do niego, przywitałaś się z nim, co nie uległo uwadze Sama, który na swoich długich nogach znalazł się przy tobie, w przeciągu kilku sekund. Stanął między wami, odsuwając was od siebie. Dodajmy fakt, że kiedy jest pijany, robi się niesamowicie zazdrosny, więc cała sytuacja nie odbyłaby się, gdyby nie zachowanie się Sama, jako samca alfa wobec twojego znajomego.


6. Poszłaś się napić, ale nie skończyło się na jednej szklance whisky. Na twoje nieszczęście spożyłaś tyle, że udało Ci się wrócić do motelu, lecz problemem było to, że nie miałaś pojęcia, o której godzinie. Kolejną rzeczą, którą zrobiłaś, gdy wróciłaś do pokoju, była nieumiejętność znalezienia własnego łóżka, więc stwierdziłaś, że podłoga pokryta wykładziną wygląda całkiem wygodnie. Bez głębszego rozmyślania, położyłaś się na niej i zasnęłaś. Ranem, gdy w końcu się obudziłaś, zauważyłaś nad sobą trzy pary oczu, skierowane w twoją stronę.

Jack: Czemu ona leży na wykładzinie?

Sam: Wypiła trochę za dużo i straciła orientację w terenie.

Jack: Czego wypiła za dużo?

Dean: Soczku dla dorosłych.


7. Poszłaś na zakupy, ale nie sama tylko z Castielem, który od początku narzekał. Ciągle pytał dlaczego nie wybrałaś poprzedniej koszulki, skoro ci się podobała. Ale jak już zrobiłaś zakupy, wszystkie siatki oddawałaś Casowi, któremu początkowo nie przeszkadzało ich noszenie, lecz po odwiedzeniu kolejnego sklepu i kolejnego zaczęło go męczyć, więc postanowiliście, że wrócicie. Przekraczając próg bunkra, Castiel rzucił siatki w kąt, a sam położył się na pobliskiej kanapie.

Ty: Cas, cho...

Castiel: Zostaw mnie w spokoju.

~~~

Życzymy Wam Szczęśliwego Nowego Roku, SPN-owska rodzinko!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro