Biała, czerwona i czarna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Idziesz wczesnym rankiem wąską uliczką. Powoli gasną latarnie, a bruk zasnuwa gęsta mgła. Okiennice są jeszcze pozamykane, a na ulicy nie spotkasz żywego ducha. Nagle przez mgłę i chmury przedziera się promień słońca, pada na trzy kobiety stojące przed tobą. Stoją i czekają, a w ich oczach odbija się niepewność.

Pierwsza jest blondynką, ubraną w białą, letnią sukienkę. Ma jeszcze w sobie coś z dziecka. Patrzysz w jej szare oczy i widzisz obietnicę pełnego zrozumienia; widzisz miłość platoniczną, porozumienie dusz. Wiesz, że nigdy cię nie opuści, ale też nigdy nie będzie do końca twoją.

Przenosisz swoje spojrzenie na brunetkę. Ma czarną suknię i wysoko upięte włosy. Spracowane dłonie próbuje ukryć przed twoim wzrokiem. Oczy barwy karmelu ukazują szczęśliwe małżeństwo, dzieci, domek z ogródkiem – rodzinną sielankę. Ale widzisz też błysk łez i domyślasz się, że zawsze będzie kochać innego pomimo tego, że oddała się tobie.

Zamyślasz się, twoje myśli kierują się ku przyszłości. Poznałeś już dwie kobiety; szarooką blondynkę i brunetkę o karmelowych oczach. Wiesz, że ożeniłbyś się z brunetką, a kochał blondynkę – ironia losu? Wiesz, że twoi przyjaciele widzieliby idealne małżeństwo, ale w oczach żony widziałbyś smutek. Szczęście byłoby tylko pozorne i powierzchowne.

W końcu patrzysz na kobietę stojącą w środku. Rudowłosa zdaje się płonąć w swej czerwonej sukni. Wiatr zwiewa jej włosy w twoją stronę i przynosi ze sobą jej zapach. Wpatruje się w ciebie elektrycznie błękitnymi oczyma, a jej małe usteczka drżą. Widzisz namiętność i wiele nieprzespanych nocy. Widzisz ją z lampką wina w dłoni w ruinach starej warowni. Widzisz, jak się kłóci i pokornie przyznaje rację. Jej spojrzenie obiecuje ciekawe życie, oddanie ciałem i duszą. Wiesz jednak, że nie zaznasz przy niej spokoju i nie masz pewności, czy płomienny romans przetrwa próbę czasu.

Spoglądasz na nie jeszcze raz i słuchasz ich. "I will love you," zapewnia szarooka. "I will be a loyal wife," mówi brunetka. "Nothing can last forever," szepce rudowłosa.

Teraz widzisz śmierć. Biała istota wśród morza czerni na twoim pogrzebie. Wszyscy przybyli pożegnać wielkiego człowieka, a ona przyszła powiedzieć ci „do zobaczenia".

Druga wizja ukazuje ci przyjaciół i rodzinę. Zrozpaczona żona i dzieci próbujące ją pocieszyć.

Trzecia wizja przedstawia ci najpierw życie pełne przygód i jej włosów; wszystko ma ich barwę. A potem nagle koniec. Ona popełnia samobójstwo, umiera w wypadku, ginie w porachunkach mafii. Zawsze ma na sobie czerwoną sukienkę. Nie ma trumny – jest urna. Rozsypujesz jej prochy, stojąc na klifie, sam mając ochotę rzucić się z niego i nic już nie czuć. Ale masz świadomość, że przeżyłeś ten czas w pełni.

Już wybrałeś, już miałeś złapać ją za rękę i zabrać ze sobą, ale słoneczna plama znika.

Nothing can last forever.


***

Cześć, z tej strony Rina, jak już większość z Was wie, po tym jak mój brat mnie zdemaskował.


To opowiadanie zostało wygrzebane z odmętów dysku mojego komputera i musiałam zmieniać całe formatowanie! Ja, która napisała kiedyś poradnik dotyczący poprawnego formatowania tekstów! Chyba to daje pojęcie, jak stare jest to opowiadanie. Ale niezmiennie jest jednym z moich ulubionych :)

Dajcie proszę znać, czy wolicie żebym na początku wygrzebała dla Was więcej moich staroci, czy dać Wam "świeżaki" ^.^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro