Kocia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Leniwe uśmiechy rozmarzenia zaczęły błądzić po twarzach zebranych przy ognisku ludzi, ogarniętych przez błogi spokój i przedsenną niemoc. Płomienie powoli przygasały, dym wolno pełzł ku niebu, a zebrani zbili się w ciasną grupę, kładąc się jeden przy drugim i szczelnie owijając się zjedzonymi przez mole kocami. Nocny las szumiał im kołysanki, a daleki śpiew słowika przywodził na myśl cichy głos matki utulającej do snu. Gwiazdy słały swe łagodne światło lampek nocnych, a miękkie chmury niczym zasłony zakryły księżyc. Las był cichy i spokojny; pełen nocnych szmerów działających hipnotyzująco na zmysły. Niczym dziwnym więc nie było, że po paru chwilach część ludzi już śniła, a druga część znajdowała się w tej cudownej krainie pomiędzy jawą a snem. Mogłoby się wydawać, że nic nie może zakłócić tej idylli.

Z lasu wyszła niepozorna postać. Stanęła na linii ostatnich drzew i z dezaprobatą przyjrzała się temu, co zastała na polanie. Westchnęła cicho i przekradła się w stronę przygasającego ogniska, trzymając w ramionach wielki naręcz suchego chrustu. Rozejrzała się po śpiących na polanie ludziach i wrzuciła chrust do ognia, który buchnął jasnym światłem. Nagły błysk wyrwał większość ze snu. Obudzeni ludzie szukali źródła blasku i potencjalnego wroga. Dziewczyna przez parę chwil przyglądała się ich nieporadnym poczynaniom z kpiącym uśmiechem. Znudzonym ruchem ręki dosypała do płomieni ziół. Dym stał się ciężki i oleisty o intensywnym zapachu i zakrył ją dokładnie w chwili, w której jeden z mężczyzn, oprzytomniawszy na tyle, by logicznie myśleć, próbował ją złapać. Wykorzystała zasłonę dymną i szybko zniknęła wśród drzew, zostawiając ludzi na pastwę dymu.

Gdy dym zrzedł, a niebo na wschodzie pojaśniało, ludzie odważyli się przeszukać brzeg lasu, chociaż ich dowódca od samego początku wiedział, kto ich zaatakował. Była to Ireth, inaczej zwana Kociakiem lub też Kocią z racji jej kocich uszu i ogona. Była ona nieuchwytna i lubowała się wręcz w dręczeniu grup pościgowych wysyłanych za nią. Kocia znana była ze swej skuteczności i dyskrecji, nie zostawiała żadnych śladów; ani tych prowadzących do niej, ani tych prowadzących do jej zleceniodawców. Zabijała tylko na zlecenie, dla tych, których było stać na jej usługi. Nigdy nie zabiła niewinnego. Wyjątkiem mógłby się wydawać jeden ród, który uparcie ścigała – ród Bremów. Tak jak Ireth była nieuchwytna dla ludzi króla, tak Bremowie byli nieuchwytni dla niej. Dopadła kilku z mniej znaczących linii, ale najważniejszych członków rodziny nie zdołała.

Dowódca uświadomił sobie, że Kociak nic im nie zrobiła, tylko trochę uprzykrzyła życie. W sumie sami się o to prosili, nie wystawiając wart, ale mężczyznę bardziej zaintrygowało to, że Kocia nie wykorzystała okazji, by dopaść jedną z najważniejszych Bremów, a zarazem narzeczoną księcia.

– Kapitanie! – Mężczyzna wzdrygnął się, słysząc świdrujący sopran. Opanował się jednak i przywołał na twarz miły uśmiech.

– Tak, panno Aldro? – zapytał, skłoniwszy się przed właścicielką nieprzyjemnego głosu.

– Wiadomo, co nas w nocy zaatakowało?

– Nie, panno Aldro, nie wiadomo. I nie sądzę by poszukiwania miały jakikolwiek sens. Lepiej ruszajmy już w drogę. Jeśli wyruszymy od razu, to zdążymy dotrzeć do zamku przed zachodem słońca.

– Dalej nie rozumiem, czym się tak zamartwiasz kapitanie. Mamy ze sobą pięćdziesięciu zbrojnych. Kocia nie jest w stanie nic nam zrobić, kapitanie.

– Jednak nalegam panienko. Z Ireth nigdy nic nie wiadomo – powiedział spokojnie, patrząc twardo młodej szlachciance w oczy. Dziewczyna spuściła wzrok, lekko zapadła się w sobie, lecz po chwili odzyskała wcześniejszą pewność siebie.

– Jak uważasz, kapitanie. Daj rozkaz do wymarszu. – Uśmiechnęła się zimno i odeszła. Mężczyzna popatrzył tylko za nią i zajął się przygotowaniami do drogi.



~*~

"Kocia" to właściwie prolog do mojej starej książki, która jest niezwykła, bo jest w niej aż 12 tysięcy słów, a to nadal był tylko początek 0.0 I mam jakieś notatki do tego, więc jestem w stanie napisać to od nowa!  Czy jesteście zainteresowani historią Ireth? Czy ktokolwiek chciałby przeczytać całość?

Zaczęłam to tworzyć jak byłam w liceum. Nie oczekujmy za dużo od fabuły, ok?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro