11.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Stefan, czy to rozumiesz?! On mnie zamknął w tym pierdolonym domu! Co on sobie myśli, do jasnej ciasnej?! Może sobie wyobraża, że będę się go słuchać?! Co to, to na pewno nie! Mam go doszyć! Ten człowiek mnie już denerwuje! Co ja mówię, to nie człowiek! Człowiek ma uczucia, a on ich nie ma! Nienawidzę Klausa!

Caroline od godziny ciągle mówiła o tym, że nie może nigdzie wychodzić. Była zdenerwowana na mieszańca. Czuła się jak ptaszek w klatce. Zabrał jej wolność, jednak to było dla jej bezpieczeństwa. Chyba po raz pierwszy znalazła się w sytuacji, gdzie to ją planują zabić i to dlatego, że Niklaus darzył blondynkę jakimś uczuciem. Wampirzyca zawsze pamiętała, że Elenie zawsze groziło niebezpieczeństwo, a teraz ich role się odwróciły.

– Uważam, że Klaus ma rację, że nie powinnaś nigdzie wychodzić teraz – oznajmił Stefan.

– Jesteś przeciwko mnie? – zapytała, patrząc się zaskoczona na przyjaciela. – Boże, jesteś po stronie Klausa! Kto jeszcze jest przeciwko mnie?

– Nikt nie jest przeciwko tobie, Caroline – zaprzeczył jej blondyn. – Groziło ci niebezpieczeństwo. Nie powinnaś teraz nigdzie wychodzić sama. Caro, każdy chce dla ciebie jak najlepiej.

– Czyli mam siedzieć w tych czterech ścianach? – jęknęła Forbes, opadając na łóżko. – Ja tutaj zwariuję.

***

Stefan opuścił pokój blondynki, gdy ta usnęła. Zeszedł do salonu, gdzie spotkał Klausa, Elijah'ę i Rebekę.

– Caroline już śpi – powiadomił, a Niklaus jedynie kiwnął głową, że rozumie. – Klaus, wierzę, że Caroline będzie tutaj bezpieczna. Tego jestem pewny. Dziękuję, że się nią zająłeś.

– Mogę obiecać, że dopilnuję, żeby Caroline nic się nie stało. Nie musisz się o to martwić. Zrobię wszystko, żeby Caroline była bezpieczna.

– Wszyscy o nią zadbamy – wtrąciła się Rebeka. – Caroline jest bezpieczna w tym domu.

Chwilę później Klaus poprosił Stefana na rozmowę, odnośnie do Caroline. Każdy chciał, żeby blondynka była bezpieczna. Mieszaniec wyjaśnił Stefanowi, co się wydarzyło wcześniej. Oboje wiedzieli, że uniknąć wojny nie będą mogli. Będą musieli wstawić czoła. Klaus nie widział siebie po przegranej stronie. Musiał tę wojnę wygrać, dla siebie i dla Caroline.

– Będziemy musieli znaleźć sojuszników, którzy staną po naszej stronie – oznajmił Klaus.

***

Caroline obudziła się wcześnie rano, ogarnęła się i zeszła do kuchni, gdzie z lodówki wyciągnęła woreczek z krwią. Przelała do szklanki, a następnie usiadła przy stole. Złość na Klausa jej przeszła, jednak niezupełnie. Nagle do pomieszczenia, gdzie przebywała wampirzyca, weszła Hayley. Blondynki miała już wyjść, gdy odezwała się brunetka.

– Caroline, wiem, że masz do mnie żal o to z Tylerem, ale wiedz, że chciałam cię przeprosić – powiedziała, trzymając się za brzuch. – Przepraszam.

Forbes przekręciła tylko oczami, a po chwili wyszła. Uśmiechnęła się, widząc Stefana i Rebekę, którzy rozmawiali, a wręcz się śmiali. Usiadła naprzeciwko nich. Wampiry spojrzeli na nią, jakby zostali przyłapani.

– O czym rozmawialiście?

– O niczym ważnym – odpowiedziała pierwotna. – Wspominaliśmy stare czasy, tylko tyle.

– Mhm.

– Caroline, zbieraj się, bo idziemy na zakupy – zarządziła Rebeka.

– Co na to Klaus?

– Nic, nie obchodzi mnie jego zdanie. Na szczęście jego nie ma w domu, więc możemy wyjść na zakupy. Będzie nam towarzyszyć Stefan, jednak przy mnie też jesteś bezpieczna.

Caroline wydała okrzyk radości i wstała, ruszając się do wyjścia. Spojrzała na przyjaciół, którzy wciąż siedzieli na kanapie.

– Ruszajcie się, bo nie chcę czekać, aż Klaus wróci i popsuje mi humor – odezwała się Forbes.

***

Dwie dziewczyny ciągle chodziły po sklepach, kupując to nowe ubrania. Za nimi chodził Stefan, który biedny nosił ich torby z zakupami. Dla niego to nie było ciężkie, bo był wampirem, ale samo chodzenie go już męczyło.

– Braciszek będzie miał spore braki na koncie – zaśmiała się pierwotna, machając kartą Nika. – Stefan, może ty sobie coś kupisz, bo w zielonym ci nie do twarzy – zapytała się blondyna.

– Co masz do mojego zielonego?

Caroline przestała słuchać przyjaciół, a następnie spojrzała na swoją komórkę. Wiadomość od Tylera ją zdziwiła, więc odczytała treść.

''Caroline, czy możemy porozmawiać? Od twojej mamy się dowiedziałem, że jesteś w Nowym Orleanie. To naprawdę ważne, Caro.''

Zdziwiła się, że jej były chłopak napisał, jednak postanowiła się spotkać z brunetem. Teraz potrzebowała, tylko żeby wymknąć się ze sklepu.

– Kto to? – spytał się Stefan, słysząc, że jego przyjaciółka dostała wiadomość. Wiedział, że Caroline nie musiała odpowiadać na jego pytanie, ale był ciekawy.

– Moja mama – skłamała. – Muszę do niej zadzwonić. Będę przed sklepem – dodała, a następnie szybko wyszła z budynku. Schowała się tak, że nie było jej widać, by potem wampirzą szybkością udać się na spotkanie.

***

– O co chodzi, Tyler? – zapytała, kiedy dotarła na spotkanie. Mimo tego, co się stało między nimi, to nadal miała z chłopakiem koleżeńskie relacje. Martwiła się o niego.

– Przepraszam Caroline, ale muszę to zrobić – powiedział brunet.

– Nie rozumiem.

– Witaj Caroline. – Na dźwięk znanego już głosu, odwróciła się i spojrzała na mężczyznę. Teraz się domyśliła, że stary przyjaciel ją zdradził. Tyler stanął obok ciemnoskórego i smutno spojrzał w oczy byłej ukochanej.

– Marcel – wysyczała, pokazując wampirzą twarz. – Ufałam ci Tyler – dodała, patrząc na hybrydę.

– Wiedziałaś, że chcę zniszczyć Klausa, nawet jeśli będziesz dla niego przynętą, to zrobię to – odpowiedział. – Klaus zabił tyle ludzi, a ty go kochasz. Powinnaś się wstydzić za to.

– Wybaczyłam ci, że zdradziłeś mnie z Hayley, a ty zniszczyłeś naszą przyjaźń – powiedziała blondynka. – Brzydzę się tym, że kiedyś cię kochałam.

– Koniec tego gadania. – Ich wymianę zdań, przerwał Marcel, a następnie skręcił kark blondynce.

***

– Jak to zgubiłaś Caroline?! – krzyknął zdenerwowany Klaus, patrząc na siostrę. – Mieliście siedzieć w domu, a nie wychodzić! Proste zadanie! Czy nie umiesz nawet tego dokonać?!

– Nik, ja naprawdę nie wiem, kiedy Caroline zniknęła.

– Jesteś bezmyślna. Najpierw pomyśl, a potem to rób! – wydarł się mieszaniec. – Marcel zechciał wojny, to ją dostanie – dodał, a następnie udał się do Marcela.

***

Caroline zaczęła się wybudzać. Otworzyła swoje oczy i odkryła, że znajduje się w lochach Marcela. Próbowała się wydostać, lecz była zamknięta w klatce, takiej jak kiedyś, gdy porwali ją wilkołaki.

– Nareszcie księżniczka się obudziła – odparł kpiąco Marcel.

– Wypuść mnie, Marcel! – krzyknęła, szarpiąc za kraty. – Po co jestem ci potrzebna?

– Jesteś przynętą na Klausa – odpowiedział.

– Myślisz, że Klaus się przejmie tym, że mnie masz? – zapytała się blondynka, lecz nie była pewna swoich słów. Przed sobą się przyznała, że zakochała się w mieszańcu, ale nie wiedziała, jakie są jego uczucia. Mógł się bawić jej kosztem. Była zdobyczą, którą chciał zdobyć.

– Jesteś słabością Klausa – stwierdził ciemnoskóry. – Klaus przyjdzie po ciebie, a wtedy ja go zabiję białym kołkiem.

Forbes się przeraziła, słysząc narzędzie, które może zabić Niklausa. Skąd Marcel wziął kołek białego dębu?

– Tyler ci go dał – podsumowała blondynka.

***

– Marcel! Wiem, że tutaj jesteś! – Klaus obserwował wszystko, szukając wampira. – Wychodź, a nie będziesz się zachowywać jak tchórz.

– Witaj przyjacielu – odparł mężczyzna, przychodząc do Mikaelsona. – Co cię sprowadza do mnie?

– Nie udawaj, że nie wiesz! – warknął pierwotny. – Oddawaj Caroline! – dopowiedział.

– Wypuszczę ją, jak cię zabiję – wyjaśnił wampir.

– Mnie się nie da zabić. Jestem nieśmiertelną hybrydą – zaśmiał się Niklaus, rozkładając ręce.

– Może poznajesz? – spytał się Marcel, wyciągając kołek z białego dębu. – Jedyna broń, która może cię zabić.

– Myślisz, że mnie pokonasz? – zakpił ciemnowłosy blondyn.

***

– Tyler, dlaczego to robisz? – zapytała się Caroline, patrząc się na swojego starego przyjaciela. – Wypuść mnie, a ci pomogę. Przecież wiesz, że Klaus cię zabije, a jeśli nie on, to jego rodzeństwo.

– Caroline, ty nic nie rozumiesz – odparł.

– Czego nie rozumiem?

– Klaus zabrał mi wszystko, to co kochałem najbardziej. Chcę zemsty.

– Zemsta do niczego nie prowadzi – wyjaśniła Forbes.

– Jak ty możesz go kochać? Przecież jest potworem.

– Klaus nie jest potworem. Dla swoich bliskich zrobi wszystko, a ty zniszczyłeś naszą przyjaźń dla zemsty. To ty jesteś potworem – stwierdziła Caroline.

– Nie chcę, żeby moje dziecko żyło w świecie, gdzie będzie żył Klaus – wyznał, a blondynce odebrało mowę. Jej były chłopak będzie miał dziecko.

– Dziecko? Hayley nosi twoje dziecko? – spytała, a Tyler jedynie kiwnął twierdząco głową. – Chcesz, żeby to dziecko wychowywało się bez ojca? Tyler, czy ty jesteś mądry? Będziesz miał dziecko, a ty jedynie myślisz o zemście. Powinieneś zacząć żyć od nowa – dodała, a brunet zaczął myśleć nad słowami wampirzycy. – Proszę, wypuść mnie stąd, a sam uciekaj zanim złapie cię Klaus – dodała. – Wyjeźdź z Hayley daleko. Stwórzcie we trójkę rodzinę – doradziła, patrząc się z czułością na starego ukochanego.

Tyler podszedł do klatki, którą odpiął.

– Przepraszam – oznajmił, a następnie zniknął.

***

Został jeszcze jeden rozdział i już zakończę to opowiadanie. Ta książka od początku miała być krótka, to właściwie jest one shot od początku ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro