4.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Marcel przez chwilę szukał wzrokiem pięknej blondynki, a kiedy odnalazł ją w towarzystwie Rebecci podszedł do nich.

- Nie obrazisz się Becka, jeśli porwę na chwilę Caroline?

- Jeśli musisz - odpowiedziała pierwotna. - Becka do mnie mogą mówić tylko bliskie mi osoby, ty do nich nie należysz - dodała.

- Jak zawsze zabawna - stwierdził Marcel.

- Mówiłam poważnie - rzekła wampirzyca patrząc niechętnie na czarnoskórego. - Wolałabym, żebyś pozwolił mi i Caroline dokończyć rozmowę - dodała.

- W porządku - odpuścił mężczyzna. - Daję wam kilka minut.

- Będziesz nam czas ustalać? - Prychnęła siostra Klausa. - Zapomnij.

- Za chwilę do Ciebie przyjdę - oznajmiła Caro patrząc się na wampira. - Pięć minut - rzekła Forbes, a po chwili nie było śladu po Marcelu.

- Lepiej uważaj na niego, Caroline - powiedziała Mikaelson. - To zwykły łajdak - dodała.

- Skąd Klaus go zna? - Zapytała się ciekawa blondynka patrząc się na siostrę Hybrydy.

- W wieku osiemnastym Klaus go uratował przed zakatowaniem go jak Marcel był dzieckiem. Niklaus go wychował, stał się jego mentorem.

- Och - rzekła zaskoczona Caroline.

- Nasza rodzina stworzyła to miasto, ale musieliśmy uciekać przed Michaelem. Nasz ojciec podpalił Nowy Orlean. Myśleliśmy, że Marcel zginął, ale niedawno się dowiedzieliśmy, że przeżył i odbudował to miasto. Teraz Nick chce odzyska to co należało do niego, chce znów być królem Nowego Orleanu.

- Nie wystarczy mu, że prawie każdy popuszcza w majtki na jego widok? Najwyraźniej nie, jeszcze władzy chce - prychnęła Forbes na zachowanie Klausa.

- To Niklaus, on od zawsze chciał mieć wszystko pod kontrolą.

- Muszę iść do Marcela - odparła nagle Caroline, a potem skierowała się do mężczyzny, który ją zaprosił.

- Myślałem, że się nigdy Ciebie nie doczekam - stwierdził Marcel widząc dziewczynę, a następnie zaprosił ją do tańca.

- Powiesz mi skąd znasz Klausa?

- Poznałam go jak był w moim miasteczku - wyjaśniła blondynka krótko, jednak po chwili przy nich pojawiła się wspominana osoba.

- Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli porwę do tańca Caroline? - Zapytał się Klaus Marcela.

- Oczywiście, że nie przyjacielu - powiedział towarzystw blondynki, a po chwili się oddalił.

Klaus złapał Caroline w pasie i za rękę, a dziewczyna swoją położyła na jego ramieniu, a następnie zaczęli poruszać się w rytm muzyki ,,Give me love'' Ed'a Sheeran.

- Nadal nie rozumiem co robisz w Nowym Orleanie - rzekł Klaus trzymając blisko siebie wampirzycę. - Cały czas mnie to męczy - wyszeptał do jej ucha, a jej martwe serce zaczęło szybciej bić.

- Zachowam tą informację dla siebie - mruknęła Forbes.

- Czasem mnie zadziwia twoja odwaga. Jako jedyna nie boisz mi się sprzeciwić.

- Bo nie jesteś taki straszny jak Ci się wydaje.

- Mam to wziąć za komplement czy pogardę?

- Domyśl się - oznajmiła blondynka.

- Czy to nie przeznaczenie, że teraz tańczymy do tej samej piosenki co na ostatnim balu?

- Nie wierzę w przeznaczenia.

- Dlaczego przyjechałaś do Nowego Orleanu?

- A co mam wyjechać?

- Oczywiście, że nie - odparł od razu Klaus. - Zostań tu już na zawsze.

- Nie widzę tej opcji - wyznała Forbes.

- Może jeszcze zmienisz zdanie - rzekł pierwotny.

- Może - szepnęła, a po chwili zatraciła się w tańcu z Niklausem. W jego ramionach czuła, że jest w odpowiednim miejscu, ale Caroline nie dopuszczała tej myśli do siebie.

Klaus nie musiał teraz ukrywać swojego drugiego ja. Był szczęśliwy, że może spędzić trochę czasu z wampirzycą. Jeszcze nigdy nie czuł się tak wyjątkowo jak przy blondynce. Tysiąc lat żył, a jeszcze nie spotkał tak cudownej osoby jak Forbes.

- Dziękuję za ten taniec - powiedział Klaus kiedy skończyła się piosenka, a następnie pocałował jej dłoń, a po chwili oboje się oddalili.

- Jeśli jesteś w Nowym Orleanie to mi pomożesz znaleźć Elijah'ę - oznajmiła Rebecca podchodząc do Caroline.

- W porządku - rzekł wampirzyca. - Co mam zrobić?

- Zająć uwagę Klausa, a ja przeszukam dom.

- Mogłam się tego domyślić - szepnęła do siebie Caro.

- Jesteś jedyną osobą, którą zdoła go zająć na chwilę.

- To jak mam go zająć?

- Nick codziennie przesiaduje w tym barze. Wystarczy, że go zagadasz.

- Spróbuję - oznajmiła Caroline.

- Dzień dobry wszystkim. - Na górze można było zobaczyć uśmiechniętego Marcela, który przemawiał do tłumu, który był na dole. - Już jest północ, a to oznacza czas na ucztę - dodał.

- Caroline, powinnaś wyjść teraz - ostrzegła ją Becka i zaczęła ją wyprowadzać z baru.

- Dlaczego wyszłyśmy? - Zapytała się jak były przed budynkiem.

- Uznałam, że nie chcesz widzieć wampirzej rzeźni - odparła Rebecca, na co Caroline się wzdrygnęła się, a po chwili dało się słyszeć krzyki ludzi ze środka.

- To straszne - wyznała młodsza blondynka.

- Takie życie wampira, blondi - odparła pierwotna, a następnie ruszyła przed siebie. - Będziesz tu tak stać? - Zapytała się Becka, a Caroline obudziła się z szoku i ruszyła za Mikaelson.

- Elijah poprosił Cię, żebyś przyjechała tak? - Zapytała się po chwili pierwotna.

- Dokładnie. Dzwonił do mnie wczoraj, żebym przyjechała, bo Klaus ponoć oszalał, ale ja teraz nie widziałam, żeby było z nim tak źle. Może ty mi powiesz coś więcej?

- Jak już wspominałam założyliśmy to miasto. Klaus chciał stworzyć swoje imperium, ale przez naszego ojca musiał opuścić Nowy Orlean, a teraz chce znów być królem Nowego Orleanu. Pragnie władzy nad tym miastem.

- Jakby mu nie wystarczyło, że jest najpotężniejszy - powiedziała Caroline. - Co za dużo to nie zdrowo. 

Po chwili obie dziewczyny się rozdzieliły. Caroline udała się do hotelu, a Rebecca do rezydencji Mikaelson. Po chwili blondynka znalazła się w swoim pokoju i zaczęła się szykować do spania. Wzięła koszulkę i spodenki, a następnie ruszyła się do łazienki, gdzie wzięła prysznic.

Spłukała swoje ciało, które po chwili wytarła ręcznikiem i ubrała swoją piżamę. Stanęła przed lustrem, żeby uczesać swoje blond włosy.

W tej chwili zaczęła myśleć o cudownych błękitnych oczach pierwotnego. O jego uśmiechu, którym obdarowuje tylko jedną osobę. O jego uroczych dołeczkach. Caroline po raz pierwszy szczerze się uśmiechnęła, ale po chwili się skarciła za to.

- Przestań o nim myśleć - oznajmiła do siebie, jakby to miało w jakiś sposób jej pomóc wyrzucić Mikaelsona z głowy. - To potwór.

Wyszła z łazienki, ale stanęła w pół roku widząc Niklausa swoim pokoju, który siedział w fotelu popijając szklankę whisky.

- Co tutaj robisz? Skąd wiesz, gdzie się zatrzymałam?

- Mam swoje sposoby, kochana - rzekł swoim brytyjskim akcentem.

- Co tutaj robisz?

- Nie mów, że się nie cieszysz z mojej wizyty.

- Ani trochę.

- Nawet odrobinę?

- Nawet odrobinę.

- Ranisz moje dobre serce - powiedział Klaus i teatralnie złapał się za klatkę piersiową.

- Dobre serce? Zabawne - stwierdziła Forbes. - Co zrobiłeś dobrego?

- Nie zabiłem tej dzieciarni z Mystic Falls.

- Powinieneś dostać za to medal.

- Widzę, że sarkazmu Ci nie brakuje.

- Przy twojej osobie to nigdy - oznajmiła Caroline. - A teraz prosiłabym, żebyś sobie wyszedł - dodała.

- Wyganiasz mnie?

- Tak, wyganiam - odpowiedziała pewnie.

Klaus wstał z fotelu, podszedł do Caroline i wyszeptał do jej ucha:

- Do zobaczenie jutro, jak będziesz odwracać moją uwagę.

Blondynka stała zdezorientowana i zastanawiała się skąd on to wie.

- Ale skąd? - Szepnęła, ale błękitnookiego nie było już w pokoju. - On zawsze jest o krok do przodu - burknęła, a następnie położyła się do łóżka. Jednak nie mogła zasnąć przez ciągłe myśli o pierwotnym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro