6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Caroline i Rebecca wraz czarownicą dotarli na cmentarz, ale wampirzyce odbiły się od niewidzialnej bariery kiedy chciały przejść przez bramę.

- Co jest? - Zapytała się Rebecca.

- Ta ziemia jest święta - zaczęła mulatka. - Należy do rodu czarownic, a wampiry bez zaproszenia nie mogą tutaj wejść.

- To nas wreszcie zaproś - powiedziała Mikaelson.

- Możecie mi obiecać, że nie wykorzystacie tego zaproszenia przeciwko czarownicą?

- Obiecuję - oznajmiła Forbes. - Ja nie zabijam ludzi - dodała.

- Potwierdzam, że ona nie zabija ludzi ani czarownic - poparła ją pierwotna. - Tylko krew z woreczek piłaby. To jest łagodny wampirek, aż się odróżnia od naszego gatunku.

- Dziękuję Becka - odparła Caroline ze sztucznym uśmiechem.

- Proszę - rzekła niewinnym uśmiechem. - A teraz nas zaproś - dodała blondynka w stronę brunetki.

- Zapraszam was - powiedziała czarownica, a wampirzyce wreszcie mogły wejść na cmentarz.

- O godzinie osiemnastej ona powinna zakłócić spokój, a ja w tym czasie zacznę czarować - wyznała dziewczyna wskazując na siostrę Niklausa.

- W porządku - odparła pierwotna. - Mamy jeszcze trzy godziny - zauważyła.

***

- Już czas - powiedziała czarownica, a po chwili zaczęła rzucać zaklęcie. Caroline wraz z mulatką byli w jednej krypcie, a Rebecca w tym czasie zakłócała spokój wampirom Marcela.

Mulatka siedziała otoczona świecami, przed sobą miała mapę, a na nią rozlała krew Caroline, która powinna wskazać na mapie gdzie powinien znajdować się Elijah.

Caro obserwowała jak krew zmieniała miejsca na mapie, aż się zatrzymała w jednym miejscu.

- Chyba się udało - rzekła czarownica.

- Co tam jest? - Zapytała się Caroline obserwując przedmiot przed sobą.

- Garaże - odpowiedziała mulatka. - Tam musi być ten kogo szukacie - dodała.

***

Rebecca w tym czasie na ulicę kilka bomb robiąc przez to hałas. Po chwili zaczęły wychodzić wampiry, więc Becka zaczęła wszystkie zabijać. Skąd miała bomby? Lepiej zapytajcie się skąd Klaus to miał?

- Coś za łatwo mi to idzie - mruknęła blondynka kiedy jednemu wyrwała serce.

- Rebecca powinien za takie czyny Cię teraz zabić - powiedział Marcel.

- Jestem nieśmiertelna - oznajmiła pierwotna. - Mnie się nie da zabić, ale Ciebie można jednak teraz nie mam czasu - dodała, a następnie wampirzym tempem udała się na cmentarz. Miała nadzieję, że zaklęcie się udało.

***

Caroline wysłała Rebecce adres gdzie powinien znajdować się jej brat. Blondynka kiedy była już na miejscu miała problem odnalezieniem odpowiedniego numerka.

Forbes zaczęła się zastanawiać od którego garażu powinna szukać. Wiedziała, że Klaus jest uważany za zło wcielone, więc po chwili pomyślała, że to może być liczba szatana czyli trzy razy sześć.

Udała się pod odpowiedni numer i swoją siłą otworzyła garaż. Kiedy zobaczyła w nim trumnę to wiedziała, że jest w odpowiednim miejscu. Otworzyła wieko, a tam ujrzała pierwotnego. Wyciągnęła sztylet z jego piersi, a następnie czekała jak wampir odzyska przytomność.

Po kilkudziesięciu minutach Mikaelson powrócił do żywych, wstał oraz otrzepał sobie garnitur.

- Masz - powiedziała Caroline rzucając mężczyźnie torebkę z krwią, która siedziała na jakiś rzeczach.

- Dziękuję, że wyjęłaś ze mnie sztylet, Caroline - podziękował Elijah, a następnie napił się czerwonej cieczy i teraz poczuł jakie miał pragnienie co do krwi.

- Nie ma problemu - oznajmiła blondynka. - Właściwie Rebecca też miała w tym udział.

- Dziękuję, że przyjechałaś - powiedział po chwili.

- Ile razy będziesz mi dziękować? - Zaśmiała się serdecznie Forbes.

- Jestem po prostu wdzięczny.

- Rozumiem, ale raz wystarczy - oznajmiła dziewczyna.

- Dobrze, ale teraz pozwól, że wrócę do domu - odparł Mikaelson.

- W porządku - odparła Forbes. - Mogę Cię zawieść, jestem tutaj samochodem - dodała, a wampir się zgodził. Caroline wysłała jeszcze SMSa Rebecce, że znalazła pierwotnego i również, poinformowała ją, że jadą do rezydencji.

- Ile byłem nie przytomny? - Zapytał się szatyn siedząc koło kierowcy.

- Około dwa, trzy dni - wyjaśniła wampirzyca.

- To nie dużo - rzekł, a po chwili byli już przed pałacem. Caroline i Elijah skierowali się razem do środka i od razu Rebecca jak zobaczyła brata to rzuciła mu się na szyję.

- Dobrze, że jesteś - odparła Becka ściskając Elijah'ę.

- Jak miło Cię znów widzieć bracie - odparł Klaus.

Caroline jednak po chwili zobaczyła kogoś kogo nie spodziewała się spotkać już nigdy w życiu. Kiedy ujrzała Hayley to przypomniała sobie dzień kiedy nakryła Tylera z nią w łóżku około trzy miesiące temu, ale widząc ją z dużym brzuchem to była zdezorientowana.

- Dlaczego ona jest u Mikaelsonów? - Pomyślała smutno, po chwili jednak postanowiła opuścić rezydencję bez żadnego słowa wyjaśnień.

- Caroline?! - Usłyszała głos Rebecci, więc Caroline się zatrzymała. - Coś się stało, że tak nagle wyszłaś? - Zapytała się pierwotna kładąc dłoń na jej ramieniu.

- Czyje to jest dziecko? - Spytała się Forbes.

- Och - zaczęła Becka, choć trudno było jej to wypowiedzieć. - To dziecko Klausa - szepnęła.

Nawet zdrada Tylera nie zabolała tak bardzo jak wieść, że Niklaus będzie miał dziecko.

- To cudownie - uśmiechnęła się sztucznie.

- Nie musisz udawać, Caro - odparła pierwotna. - Przynajmniej nie oszukuj swojego serca - dodała, a następnie ją przytuliła.

Caroline oddała uścisk blondynki, a w oczach miała łzy. Chciała w tej chwili płakać, ale powstrzymywała się od tego. Teraz córka policjantki zrozumiała jak ta sytuacja z Elijah'ą zbliżyła do siebie dziewczyny.

- Będę już wracać do siebie - oznajmiła Caroline.

- Jakby co to możesz do mnie dzwonić jak będziesz potrzebować pomocy - zaproponowała Rebecca. - Nawet czy to dzień czy noc, śmiało dzwoń.

- Dziękuję - rzekła Caro, a następnie pojechała do hotelu, a tam wybuchnęła płaczem. Nie mogła powstrzymać już łez. Myśl, że Klaus będzie miał dziecko z Hayley doprowadzało blondynkę do rozpaczy. Teraz zdała sobie sprawę, że jest zakochana w Niklausie. Nawet nie miała pojęcia kiedy to uczucie się pojawiło. Caroline zdała sobie sprawę, że miłość do pierwotnego jest prawdziwa, ale również dowiedziała się jak okropnie boli. Nawet Tylera nie darzyła taką miłością jak błękitnookiego.

- Kocham go - szepnęła do siebie łkając i wreszcie przyznała się do tego uczucia. - Miłość boli.

Po kilkudziesięciu minutach Caroline zasnęła ze zmęczenia. Wyglądała okropnie, oczy miała opuchnięte od łez, a włosy rozczochrane.

Kiedy był już środek nocy Klaus postanowił odwiedzić Caroline w jej pokoju. Przez chwilę jej się przyglądał ze smutkiem, a ten widok go tylko bolał.

- Przepraszam - szepnął cicho pierwotny, a następnie pocałował ją w czoło. Niklaus zostawił na szafce obok łóżka rysunek blondynki, a w nim był dopisek od niego.

,,Przepraszam, że musiałaś się tak dowiedzieć. Klaus''.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro