8.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Marcel siedział w swoim gabinecie i rozmyślał jak pozbyć się Klausa z Nowego Orleanu. Miał już dość mieszańca, jak i jego całej rodziny. Pragnął go zgładzić, ale nie wiedział, co powinien zrobić. Przecież pierwotnych nie da się zabić tak łatwo. Są niezniszczalni, ale muszą mieć słaby punkt. Ciemnoskóry chciał to odkryć, ale nie miał pojęcia jak.

Miał nadzieję, że najbliższej szybkości wypędzie ich z miasta. Marcel obawiał się, że Klaus odbierze mu władzę nad miastem, a do tego nie mógł pozwolić. I do tego dochodziła słodka blondynka, którą chciał zdobyć. Pragnąć, mieć tę kobietę przy swoim boku.

Ciszę w pomieszczeniu zakłóciło pukanie do drzwi, więc mężczyzna powiedział jedno z trzech najważniejszych słów dobrego wychowania, takich jak: dziękuję, proszę oraz przepraszam.

Do środka wszedł pomocnik Marcela, który zawsze był na zawołanie władczy Nowego Orleanu. Ciemno skóry o brązowych włosach i ciemnych oczach–ale jak większość ludzi Marcela–był wampirem, a imię nosił Diego.

– Coś jest takiego ważnego, że mi przeszkadzasz? – zapytał się król swojej prawej ręki.

– Pewny wilkołak oczekuje spotkania z tobą.

– Jaki wilkołak?

– Nie przedstawił się – oznajmił Diego. – Nalegał na spotkanie w tej chwili. Mówił, że ma informację, które mogą cię zainteresować.

– Wpuść go Diego – powiedział Marcel.

Chwilę później do gabinetu wszedł wspomniany wilkołak. Jego brązowe włosy były delikatnie zaczesane do góry, a oczy miał ciemne, które idealnie komponowały się z kremową skórą. Usta miał lekko różowe, a ubrany był czarną skórzaną kurtkę, biało–czarny podkoszulek i dżinsowe spodnie oraz wygodne buty.

Król miasta patrzył się zainteresowany na swojego gościa. Zastanawiał się, w jakiej sprawie ten towarzysz przybył właśnie do niego. Jaką może mieć informację, że naraził się do niego przyjść, po tym, że wilkołaki nie mają wstępu do Nowego Orleanu. Każdy wilk ma zakaz przebywania w mieście, a kto złamie zakaz, zostanie zabity.

– Mam wiadomość, która powinna cię zadowolić – stwierdził tajemnicy przybysz. – To dotyczy Klausa.

Teraz to Marcela zainteresowało. Co on może wiedzieć na temat pierwotnego? Może coś przydatnego ma do powiedzenia na temat hybrydy.

– A co chcesz zamian?

– Chcę tylko śmierci Klausa – rzekł. – Oprócz nienawiści do Klausa nic mi nie zostało.

- Co wiesz o Klausie?

– Znam jego słaby punkt. Będzie trzeba uderzyć w słaby punkt Klausa, żeby go złamać – wyjaśnił. – Klausowi jedynie zależy na Caroline Forbes – dodał.

– Interesujące – powiedział Marcel, łącząc obie dłonie. – Z kim mam zaszczyt rozmawiać?

– Moje imię to Tyler Lockwood.

***

Caroline po pocałunku z Marcelem musiała z kimś o tym porozmawiać. Jedyną osobą, która przyszła jej na myśl była Rebecca. Nikomu nie mogła się zwierzyć. Zawsze zwierzała się Stefanowi, ale on wyjechał i nie ma po nim śladu. Do Eleny nawet nigdy nie mogła przyjść, bo świat tylko kręcił się wobec panny Gilbert. Katherine miała rację, że to zawsze będzie Elena. Młoda wampirzyca wreszcie przejrzała na oczy i uwolniła się od panny idealnej. Teraz żyje własnym życiem.

Swój samochód zatrzymała przed rezydencją Mikaelsonów, a następnie sama podeszła do drzwi, do których zapukała. Drewniane wrota otworzył jej Elijah.

– Witaj panno Forbes.

– Elijah, mów mi po prostu Caroline – oznajmiła jasnowłosa.

– Co cię sprowadza w nasze skromne progi, Caroline?

– Skromne progi? – zaśmiała się wampirzyca, a po chwili dodała: – Ja do Rebecci.

– Jest w swojej sypialni – odpowiedział pierwotny. – Rozgość się, a ja powiadomię Rebeccę, że przyszłaś – dodał, a następnie zostawił ją samą w salonie, gdzie nikogo nie było. Caroline usiadł na kanapie i wpatrywała się w kominek. Zapatrzyła się w ogień, a dopiero pojawienie siostry Mikaelson spowodowało, że zwróciła uwagę na dziewczynę.

– Witaj Caro – przywitała się i przytuliła młodszą dziewczynę. – Co cię sprowadza? Czyżbyś już się stęskniła za ponownymi zakupami?

– Klausa nie ma w domu? - Caroline wolała się upewnić, zanim zacznie się zwierzać, a miała wielką nadzieję, że pierwotnego nie ma w tej chwili. Obawiała się jego reakcji, choć nie wiedziała, czy by się przejął się tym za bardzo.

– Klaus wyszedł jakiś czas temu – odpowiedziała Becka. – Możesz spokojnie mówić. Elijah nie ma zwyczaju podsłuchiwać, a Hayley jest w swoim pokoju. – Rebecca niechętnie mówiła o wilku, którym jej rodzina musiała się zająć.

– Nie mam komu o tym powiedzieć, a chcę to komuś powiedzieć. Pomyślałam, że jesteś jedyną osobą, której mogę to wyznać.

– Miło, że mi ufasz – uśmiechnęła się przyjaźnie Rebecca. – Stare czasy już odeszły, a teraz czekają nowe. Jesteśmy przyjaciółkami, tak? – spytała się niepewnie Mikaelson.

– Jesteśmy – odparła Caro. – Na zawsze.

– No to mów, a ja cię wysłucham i jakoś postaram się pomóc – powiedziała starsza wampirzyca. Obie usiadły na kanapie. – No to słucham.

– Dzisiaj wydarzyło się coś, co nie powinno się zdarzyć – zaczęła Forbes. – Marcel mnie pocałował, a ja obawiam się, co powinnam zrobić.

W tym czasie do rezydencji wrócił Niklaus, który swoim wampirzym słowem usłyszał słowa słodkiej Caroline. W tej chwili był wściekły i już rozmyślał jak zabić Marcela. Planował wiele tortur, za to, że jego ohydne usta dotknęły tych różowiutkich, które dla Klausa były zakazane.

Kobiety usłyszały głośny trzask drzwi, więc spojrzały po sobie zaniepokojone. Domyśliły się, że to mógł być jedynie mieszaniec i do tego zdenerwowany.

– O nie – szepnęła blondynka, a następnie jak najszybciej potrafiła zbiegła za Klausem. – Klaus! – krzyknęła Caroline i zagrodziła drogę pierwotnemu. Nie przypuszczała, że dogoni pierwszego wampira na świecie. Jasnowłosa nawet nie spodziewała się, że jej się uda dogonić Mikaelsona.

– Caroline, puść mnie – odparł Klaus, starając się na spokojny ton, ale mu się to za bardzo nie wychodziło. W tej chwili chciał wymordować połowę miasta za wybryki Marcela.

– Nie, zostaniesz tutaj – rozkazała stanowczo blondynka.

– Nie chcę używać siły – powiedział błękitnooki. – Odejdź.

– Nie, Klaus – przemówiła władczo. - Nigdzie cię nie wypuszczę – rzekła.

Oboje nie spodziewali się tego, co teraz się wydarzyło. Caroline i Klaus połączyli się w długim i namiętnym pocałunku. Żadne nie chciało tego kończyć. Oboje czuli, że siebie potrzebują. Kochali się, ale żadne nie było w stanie tego wyznać sobie. Zrobili podstępy, kiedy przed sobą się przyznali. Klaus jeszcze nigdy nie kochał tak nikogo jak młodą wampirzycę. Nawet nie wiedział, kiedy to się stało. Jednak podejrzewał, że to uczucie zrodziło się wtedy, kiedy uratował jej życie w dniu jej urodzin. To z jego winy Tyler wtedy ją ugryzł, a jak dobrze każdy wie, jad wilkołaka jest śmiertelny dla wampira, a jedynym lekarstwem jest krew Niklausa.

Mikaelson objął Caroline w talii, a ona zarzuciła ręce na jego szyję. Nie śpieszyli się, byli pogrążeni tylko dla sobie. Nic dla nich się nie liczyło, oprócz ich dwójki. Czuli się, że są we właściwym miejscu i czasie. To była ich chwila.

– Czy nie wspominałem kiedyś, że każda ulega mojemu urokowi? – zapytał, uśmiechnięty Niklaus.

– I popsułeś tę chwilę – zaśmiała się Forbes, obierając swoje czoło o jego.

– Co ty nie powiesz? – rzekł, obejmując ją w pasie. – Jedna z najpiękniejszych chwil mojego życia – dodał, szepcząc jej do ucha.

– Nie poznaję cię – powiedziała blondynka. – Gdzie ta zła hybryda?

– Nadal jest, ale teraz nie musi być zła – powiedział.

– Wolę, gdy potulny jak baranek.

– Jak baranek?

– Dokładnie, potulny jak baranek.

– Czasem jesteś niemożliwa – roześmiał się Klaus w jej włosy. Caroline pierwszy raz słyszała, że on śmiał się tak beztrosko. Wtedy nie przypominał potwora. – Jesteś wyjątkowa.

– Jestem przeciętna.

– Jesteś wyjątkowa – zaprzeczył jej słowom Mikaelson. – Jeszcze żadna kobieta nie nazwała mnie barankiem. Myślę, że nikt nie odważyłby się tego zrobić. Ciągle mnie zaskakujesz na nowo. Śliczna wampirzyca o dobrym sercu. Twoje światełko potrafi rozświetlić każdy mroczny dzień – stwierdził. – Odważna, czasem nierozważna. Caroline stałaś się moją słabością.

Na te słowa Caroline zaczęło bić szybciej serce. Stałaś się moją słabością... Nie mogła uwierzyć, w to, co usłyszała. Czy słabość to odpowiednie słowo z ust najpotężniejszego wampira na świecie? Nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Po raz pierwszy odebrała jej mowę.

– I Caroline Forbes zamilkła na wieki – oznajmił Klaus. – To jest piękna chwila – dodał i wsłuchiwał się w ciszę, ale po chwili dostał w ramię od wampirzycy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro