🦇1🦇Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Hejka Hejka wamirki! Od zaczęcia tego miesiąca myślałam nad tą książką. Od razu mówię że jest to trylogia z dużymi przeskokami w czasie :(  ale nie martwcie się rozdziały będą(mam nadzieję) dosyć długie. Cała książka ma vibe halloweenowy bo to w sumie special na halloween. Bez zbędnego przedłużania zapraszam was do czytania🦇!!

_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_

- Izuku - zaczął chłopak od razu po tym jak odebrałem od niego telefon

- Hejka Shoto, co tam? - spytałem szczęśliwy robiąc kostium halloweenowy z białego długiego materiału. Przyszywalem właśnie zielone łatki

- Zrywamy - powiedział bez chwili zawahania. Upuściłem materiał który upadł na kolana i zsunął się na podłogę. Wziąłem dłońmi telefon i przystwaiłem go bliżej twarzy

- Ż-żartujesz prawda? - miałem nadzieję że to wszystko jedynie żart. Co prawda chłopak nie poświęcał mi tak dużo uwagi, i wolał wychodzić z przyjaciółmi  a-ale mnie kocha, co nie?

- Nie, wybacz Izuku ale to nigdy nie miało sensu. Nie jesteś w moim typie. Żegnaj - chciałem coś powiedzieć ale heterochromik rozłączył się.

Poczułem jak łzy zbierają mi sie w oczach by po chwili wyjść na światło dzienne. Zakryłem twarz dłońmi i cicho pochlipywałem. "To nigdy nie miało sensu, nie jesteś w moim typie" te słowa cały czas krążyły mi po głowie. Otarłem mokre oczy i sięgnąłem po nieskończony kostium. Skoro mnie nie kochał... To nie ma co za nim tęsknić. Z resztą nie mogę się teraz nad sobą użalać, nie chce robić problemu innym. Muszę skończyć ten kostium i jechać do Miny bo obiecałem jej że pojedziemy razem na zakupy kupić dekoracje.

Syknąłem gdy przez chwilę nie uwagi wbiłem sobie igłę w palec. Dwie kropelki krwi spadły na podłogę brudzą białą wykładzinę. Trudno, później to umyje. Wstałem i odłożyłem prawie skończony materiał i poszedłem do kuchni. Wyjąłem plaster z apteczki i nakleiłem go na ukłucie.

Przeczesałem moje zielone loki i wróciłem na miejsce. Popatrzyłem na kostium i stwierdziłem że jest on już gotowy. Nie chciało mi się już przy nim robić, a wygląda bardzo podobnie do tego który miałem jak byłem dzieckiem więc moja misja zaliczona. Wziąłem telefon do ręki i wybrałem numer dziewczyny. Po krótkiej rozmowie uzgodniliśmy że za kilka godzin pojedziemy na zakupy.

_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_

- Mina ten kompot powinien być czerwony... Czemu on jest zielony?! - spojrzałem na przyjaciółkę która czaiła się na ciasteczka ale gdy zobaczyła że na nią spoglądam od razu się wyprostowała i uśmiechnęła głupio

- No bo.. Barwnik mi tam wpadł hehe - zaśmiała się nerwowo. Odwróciłem się układając czerwone kubki obok kompotu. Usłyszałem ch4upnięcie więc szybko obróciłem się w strone różowo włosej

- Mina!

- Nio co - powiedziała z pełnymi ustami.

Westchnąłem głośno i złpapałem za nasade od nosa masując ją. Spojrzałem powrotem na dziewczynę która z trudem przeżuwala kilka ciasteczek w krztałcie czaszek na raz.

Kiedy stół z przekąskami był już gotowy zajęliśmy z żółtooką dekoracjami ogródka w którym również był postowaniony stół z różnymi rodzaju ciasteczkami czy napojami. Powiesiliśmy na drzewkach różne serpentyny w kolorach czarni i pomaranczu. Ustawiliśmy głośniki na parapetach i zmęczeni wrzuciliśmy się na kanape

- Nareszcie skończyliśmy... - spojrzałem w stronę dziewczyny na co ta również obróciła głowę w moją stronę

- No... Muszę jeszcze kupić gdzieś kostium i zrobić makijaż, ale to dopiero jutro - uśmiechnęła się i wstała z kanapy i podała mi rękę którą chętnie uścisnąlem i za jej pomocą podniosłem się

- Ja będę się już zmywał - powiedziałem przytulając omege

- No dobrze - odpowiedziała. Oczywiście nie obyło się bez klepnięcie w pupę na co zawarczałem ale to jak to ona to nazywa "na szczęście".

Wyszedłem z jej domu wcześniej ubierając płaszczyk. Z zadowoleniem oglądałem liście które zawiane przez wiatr z drzewa wędrowały po całej ulicy. Uśmiechnąłem się kiedy delitany wietrzyk akurat zawiał w moją stronę rozwiewając moje zielone loki do tyłu.

Po kilku minutach byłem już u siebie w mieszkaniu i piłem kakao pod ciepłym kocykiem. Spojrzałem na strój ducha który był powieszony na szafie. Czegoś mi w nim brakowało, i teraz wiem czego. Wstałem z fotela odkładając kakao na stolik kawowy i zakładając kocyk w kostkę podszedłem do szuflady, odsunąłem ją i wyjąłem wstążeczke. Później wyjąłem pudełeczko z którego wyjąłem mały pryloczek w krztalcie dyni. Zamknąłem pudełeczko chowając go z powrotem do szuflady.

Podszedłem do stroju i położyłem na nim wstążeczke gdzie był już przywieziony pryloczek. Gdy będzie czas imprezy zawiąże sobie to na szyi.

Ziewnąlem przeciągałem i podrapałem się po brzuchu. Powędrowałem do sypialni i rozebrałem się do bokserek. Jestem zmęczony, więc umyje się rano. Rzuciłem się na łóżko i przykryłem się ciepłą kołderką przytulając sie do pudusi.

Coś czuję że nie zasnę tej nocy choć jestem bardzo zmęczony. Nie mogę się doczekać jutra! Nigdy nie byłem na takiej imprezie a zawsze chciałem. Coś czuję że to będzie najlepsza impreza na świecie!

🎃🎃🎃

Hej hej hej!

Co tam kochani? Kto tak jak Izuku kocha halloween i jesień? Ja osobiście wolę zimę, tak samo jak Katsuki w tym opowiadaniu

Mam nadzieję, że będzie wam się dobrze czytało tą mini książkę❤️!

Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro