18.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Kiedy ja tak bardzo się boję Dylan - jęknęła Ruby, która leżała obok mnie z założonym rękoma. Zastanawialiśmy się nad tym, jaki film obejrzeć. Z racji tego, że nie mam internetu w domu, musieliśmy obejrzeć coś, co miałem na płytach. Po pół godzinnym szukaniu, okazało się, że posiadam tylko horrory, co wyraźnie zdenerwowało dziewczynę. - Nigdy nie oglądałam horroru - wydusiła po chwili, tak słodko marszcząc swój nosek.

- Nie przesadzaj Ru - puściłem do niej oczko - zawsze musi być ten pierwszy raz - chciałem ugryźć się w język, przez to co powiedziałem. - Jak będziesz tylko chciała, to wyłączę - posłałem jej szczery uśmiech. Dziewczyna lekko westchnęła i zgodziła się puścić film.

Padło na jeden z moich ulubionych filmów, jakim była "Droga bez powrotu". Już w pierwszych minutach dało się zauważyć głównych bohaterów, jakimi byli mutanci. Rudowłosa co chwilę wtulała twarz w przygotowaną wcześniej poduszkę, co rozbawiało mnie do łez. Ją wyraźnie denerwowało, ponieważ non stop od niej obrywałem. Wolne ruchy kamery wyraźnie zapowiadały nagły zwrot akcji. Nie myliłem się, ponieważ po chwili przed kamerą wyskoczył potwór, na co moja towarzyszka schowała głowę w moim torsie. Zdezorientowany, położyłem dłoń na jej plecach, delikatnie gładząc ich powierzchnię. 

- Nie chcę już - mruknęła niewyraźnie, na co wyłączyłem telewizor. Dziewczyna podniosła głowę, jednocześnie układając swoje roztrzepane włosy. Ściągnęła gumkę znajdującą się na jej nadgarstku, jednym ruchem związała swoje włosy w kucyk, wystawiając w moją stronę język.
- No co? - spytałem ciekawy.
- Jajeczko - parsknęła, odwracając głowę w drugą stronę. - Mówiłam, że to nie będzie dobry pomysł, teraz będę musiała spać przy włączonym świetle - burknęła. Spojrzała na swój złoty zegarek. - Odprowadzisz mnie? Trochę się zapędziliśmy - uśmiechnęła się lekko, na co ja tylko przytaknąłem, ruszając w stronę wyjścia.

~*~

- Nie! - krzyknęła Ruby, kiedy coraz bardziej zaczynało padać. Przyspieszyliśmy kroku, jednakże na marne. W jednej chwili lunęło jak z cebra. Schowaliśmy się pod najbliższe drzewo, gdzie oddałem dziewczynie moją kurtkę. Okryła nią głowę, wklejając się w drzewo.
- To tylko deszcz - zaśmiałem się pod nosem. - Nie jesteś z cukru, nie roztopisz się, naprawdę - parsknąłem, na co znów oberwałem. Tym razem w ramię.

- Na pewno jestem już cała rozmazana - wyjęczała, spuszczając głowę w dół.
- No i co z tego, zawsze będziesz wyglądać pięknie. I mówię ci to jako twój przyjaciel - dziewczyna spojrzała w moją stronę z niedowierzaniem.
- Uważasz, że nie muszę się malować? 
- Jasne, to tylko wy wmawiacie sobie, że tego potrzebujecie. Osobiście nie lubię ostrego makijażu - dziewczyna delikatnie przygryzła wargę, co spowodowało ciarki na moim ciele.
- Derek mówi, że takie są najlepsze - mruknęła pod nosem. - Derek to, Derek tamto! - wyrzuciłem ręce w powietrze. - Czy ja wyglądam jak Derek? 

- No nie - uśmiechnęła się lekko. - Jak bardzo jestem rozmazana? - podeszła bliżej mnie, wystawiając w moją stronę twarz, której zacząłem się przyglądać.
- Nie jest aż tak źle - stwierdziłem, wycierając kciukiem czarną plamę pod jej okiem. Ruby przygryzła wargę, spoglądając na moje usta. Kiedy byłem gotowy ją pocałować, przestało padać.

- Idziemy? - spytała zmieszana po chwili.
- Jasne - wymusiłem uśmiech i ruszyłem odprowadzić dziewczynę do domu.

Czy ty też coś do mnie czujesz, Ruby?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro