46.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie przejmuj się stary, my też będziemy się dobrze bawić - poruszył znacząco brwiami, a ja przewróciłem oczami.

Znów skierowałem wzrok na wyświetlacz mojego telefonu i lekko wzdychąłem. Przyglądałem się zdjęciu, które kilka chwil wcześniej Ruby wrzuciła na serwis społecznościowy. Wyglądała tak pięknie w tej długiej, kremowej sukni. Cały efekt psuł tylko Isaac, który stał koło niej. Nie mogłem na nich patrzeć, byłem zazdrosny. Brakowało mi tylko tej cholernej odwagi. Odwagi, która mogła zmienić wszystko w moim życiu. Ba!

To były tylko nieosiągalne dla mnie marzenia, bo przecież nie byłem dla Rose. Ona potrzebowała przystojnego i popularnego rycerza w złotej zbroi na swoim złotym koniu i diamentowym mieczem.

Ja miałem rower i stary telefon w kieszeni starych, znoszonych spodni. Byłem nikim.

- Przydałoby się ruszyć, to już za godzinę - uśmiechnął się Scott.

- Jasne, to w końcu nasz bal maturalny...

Przepraszam że tak długo nic nie było, ale jakoś mam problem ze skejeniem czegokolwiek. Dlatego też ten rozdział jest taki krótki.
A, i zbliżamy się do końca tego opowiadania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro