Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłem się słysząc ostry i nieprzyjemny dźwięk budzika. Spojrzałem na zegar ze zniechęceniem wstałem z łóżka. Była punkt piąta.

Zastanawiałem się wczoraj, który idiota stwierdził, że drugiego września, pierwszoklasistą będzie się chciało przyjść na siódmą dwadzieścia do szkoły na matematykę. Odpowiedź brzmi: Nie wiem, ale się nie dowiem bo mi się nie chce.

Wyszedłem po cichu z pokoju i udałem się do kuchni. Zabrałem z niej toster, chleb tostowy, ketchup i ser. Wróciłem do siebie. W międzyczasie gdy moje tosty się grzały, ubrałem się w stosowny - jak na dzień powszechny w szkole - strój. Jasne jeansy, pasek, biały t-shirt, szarą bluzę i beżowe, pod kolor paska Vansy. Zjadłem szybko, przygotowane przez siebie tosty i zapakowałem do plecaka jakieś zeszyty, parę długopisów i ładowarkę.

Zgarnąłem z półki moje słuchawki i wyszedłem z mieszkania, żegnając się po drodze z Pascalem. Na dworze było zimno i mglisto jak w jakiejś pieprzonej lodówie. Odpaliłem ulubioną playlistę i schowałem ręce w kieszenie spodni,by nie odpadły mi z zimna.

Niby wrzesień, w sumie jeszcze lato, a piździ jak na jebanej syberii albo gorzej.

Jak zwykle podróż łódzkim mpk nie obyła się bez obszczanego pana kierownika, który postanowił się dosiąść akurat obok mnie, jakiejś babci drącej się do maszynisty, że się spóźnił dwie minuty, no i mojej ulubionej, matki z drącym pyska bąbelkiem.

Kocham moje miasto łódź.

Gdy już udało mi się dojechać na odpowiedni przystanek, skierowałem się do żabki - bo czemu nie? - po herbatę, której zapomniałem sobie zrobić w domu. W sklepie, było całkiem sporo osób, jak na za dziesięć siódma. Stanąłem w kolejce do kasy.

- Dzień dobry, co dla pana? - spytała z uśmiechem kasjerka.

- Duża herbata będzie i chęci do życia - mruknąłem.

- Duża herbata i co jeszcze? Bo nie usłyszałam - Skrzywiła się, po czym nachyliła się delikatnie.

- Tylko herbata.

Dziewczyna nabiła na kasę i wskazała mi ręką automat jakbym go wcześniej nie zauważył. Jak po złości, w automacie dostępny był jedynie czarny lipton - Jak ktoś może pić to czarne ścierwo. Jedynie lipton forest fruit - Chwile zajęło maszynie przygotowanie jednej, głupiej herbaty. Widząc, że zaraz się spóźnie, wziąłem kubek i szybkim krokiem ruszyłem do szkoły.

Pod salą znalazłem się równo z dzwonkiem - który idiota nie dość, że wstawił nam matmę na siódmą rano, to jeszcze na ostatnim piętrze? - Na korytarzu stało już pół, jak nie cała klasa. Była ruda, fioletowowłosa, Mateusz - Go nie miałem problemu zapamiętać, charakterystyczny typ - Ten jeden typ z airpodsami max i jego blond dziewczyna.

Nie spodziewałem się, że nasz pan od matmy, będzie tym na którego niemal wpadłem wychodząc wczoraj ze szkoły. Miejmy nadzieje, że mnie nie zapamiętał.

Od razu po wejściu zająłem ostatnią ławkę. Usiadłem sam, nie miałem absolutnie żadnej ochoty na rozmowę z kimkolwiek o siódmej rano, w piątek, na matematyce. Rzuciłem plecak pod krzesło i położyłem się na ławce, mając nadzieje że uda mi się jeszcze pójść spać na chwilę.

- To co, zaczniemy może od jakiejś katkóweczki?

W moment w klasie zaczęły się skandujące jęki i głosy sprzeciwu. Nie miałem zamiaru się do nich dołączać. jak zrobi tę kartkówke, to nie napisze jej i najwyżej będę poprawiać. Nakryłem głowę kapturem i wróciłem do spania.

- Kolega w kapturze na końcu, niech nie śpi, tylko wyjmie karteczkę. A kolega spóźniony usiądzie obok i też wyjmie karteczkę.

Kurwa mać wyspać się człowiekowi nie wolno.

Koło mnie usiadł ubrany w czarną, przy dużą bluzę chłopak. jego włosy były niemal białe, tak samo jak cera, jedynie jego usta miały kolor jasno malinowy, a oczy przygaszonego błękitu. Zapewne było to Filip. Ten jeden, którego wczoraj nie było.

- Podyktuje wam kilka pytań. Potraktujcie to jako diagnozę z matematyki.

Diagnozę to może stawiać lekarz, a nie jebany matematyk. Boże, co za ludzie wymyślili matematykę i obecny, polski system edukacji? Czy naprawdę to wszystko przyda nam się w dorosłym życiu? Nie sądzę. Rozumiem procenty, żeby ogarniać przeceny w sklepach, ale na co nam kurwa wzory skróconego mnożenia albo jebane sinusy? Czy dzięki temu szybciej policzę, za ile kupię 10 litrów paliwa w przyszłym tygodniu przy tak zapierdalającej inflacji? Nie sądzę.

Gdy tylko facet skończył dyktować ostatnie polecenie, podpisałem się na kartce i oddałem mu ją z powrotem. Usiadłem w ławce i wróciłem do jakże ambitnego i bardziej przydatnego niż matematyka, zajęcia jakim było spanie.

***

Równo z dzwonkiem ogłaszającym koniec lekcji, złapałem za plecak i wyszedłem z klasy. Na korytarzu nie było jeszcze takiego tłoku jak na regularnych przerwach po ósmej. Następną lekcją był polski. Kolejny upośledzony przedmiot w polskim systemie edukacji. Większość materiału jaką mamy przerobić jest nam kompletnie nie potrzebna.

Gdyby tak pozostawić najbardziej potrzebną w życiu codziennym i trochę ponad gramatykę i klasykę polskiej literatury, w stylu "Pan tadeusz", "Krzyżacy" czy "Ogniem i mieczem" czy całą resztę zawierającą w sobie namiastkę polskiej historii, byłoby w porządku.

Na co komu w życiu przydadzą się jakieś bajki, o tym jak wiecznie napierdolony bóg wyruchał pół grecji i dziwi się, że ma takie problemy później.

- Hej ty jesteś kuba co nie? - podeszła do mnie niewysoka brunetka z aparatem na zębach - Jestem Noemi. Ogólnie to wiesz jak się na nazywa ten co siedział obok ciebie na matmie. Bo go chyba wczoraj nie było. A nie ma go na grupie z tego co mi się wydaje.

Dziewczyna mówiła na tyle szybko, że nie miałem nawet chwili na odpowiedź. Co dopiero na pomyślenie nad tym co chce powiedzieć.

- Zgaduję, że ten blondyn to Filip. Bo Ten Kajetan i Mateusz byli wczoraj i ich kojarzę - rzuciłem i rozejrzałem się po korytarzu w poszukiwaniu ów Mateusza i Kajetana.

- A wiesz gdzie może teraz jest? - Spytała, poprawiając w międzyczasie rękawy bluzki.

- Nie, nie wiem. Może jest na innym piętrze, może w łazience. Nie wiem - Wzruszyłęm ramionami.

- A chciałbyś sprawdzić w łazience czy go nie ma? Ja bym się przeszła po piętrach.

Czy ja ci kobieto wyglądam na jakiegoś pazia co by się uganiał za jakimś randomem? Nie... Ale jej tego nie powiem.Trzeba zrobić pierwsze dobre wrażenie pomocnego kolegi.

Uśmiechnąłem się i na prośbę Noemi poszedłem do męskiego. Na wejściu czuć było niewyobrażalny odór i słychać było rozmowy dobywające się z jednej z kabin. Drzwi do niej były otworzone na oścież. Na podłodze siedział Filip, tuż obok, ledwo stojący na nogach Kajetan i mateusz. Gdy ci dwaj pochłaniali się pocałunkami, siedzący na kafelkach Filip kartą kredytową wydzielał kreski białego proszku

- Ja pierdole,co jest z tym miejscem nie tak? - westchnąłem pod nosem i opuściłem tolaetę.

Widok obściskujących się kolegów z klasy już na zawsze pozostanie mi w pamięci. To był jeden z najbardziej traumatyzujących dni mojego życia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro