Love.....

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

!uwaga!

tutaj nie będzie kosmitów, albo raczej nie będę pisać jak oni ich pokonali. teraz będzie walka zeusa z naszymi bohaterami. 

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Pov Cat

Wstałam z miejsca w którym leżałam, sama sobie jestem winna, ale tak zostałam wychowana. Nie można zmienić nawyków i zachowania ale coraz bardziej mam wrażenie, że robię nie dobrze powinnam coś ze sobą zrobić ale nie wiem co. Eh chyba powinnam się o sobie więcej dowiedzieć, wstałam z mojego materacu i powolnym krokiem szłam w stronę archiwum były tam wszystkie papiery. Poszukałam moich nie mogłam ich znaleźć już miałam się poddawać kiedy w moje spojrzenie wpadło albo raczej wpadła pewna walizka była ona na kod, nie wiedziałam z skąd ale coś mi podpowiadało żeby ją ze sobą zabrać. Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do mojego sanktuarium, kiedy tam byłam próbowałam na wszelkie sposoby żeby otworzyć tajemniczą walizkę. Lecz żadne z nich nie dawało rady, kiedy miałam już się poddawać postanowiłam spróbować jeszcze jeden raz wpisałam w nią 1036 usłyszałam ciche otwieranie zamków powoli ze strachem otwierałam tajemniczą walizkę, zauważyłam tam kopertę co najdziwniejsze z moim imieniem ostrożnie wyciągnęłam pakunek i otworzyłam były w niej jakieś papiery zaczęłam je analizować i powoli rozumiałam co jest na rzeczy.  Dark planował mnie sprzedać, to niemożliwe przecież on mnie wychowywał a teraz mnie oddaje do jakiegoś laboratorium. Ja mu ufałam miałam za ojca a ten planował to za moimi plecami! czułam się oszukana, nie wiedziałam co miałam to tym myśleć zdradzona przez jedyną rodzinę, jedyną osobę która mnie "wspierała". Szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, ubrałam spodnie i bluzę, założyłam kaptur na głowie i wyskoczyłam przez okno które było na parterze, zaciągałam mocnej kaptur na głowę i ruszyłam przed siebie, po paru godzinach dotarłam do najbliższego parku ponieważ mieszkałam na totalnym bezludziu, usiadłam na ławce i rozmyślałam na swoim beznadziejnym losem, wiem wiele zawiniłam, wiele złego zrobiłam ale jak to mówią karma zawsze wraca i w moim przypadku wróciła, ale ze zdwojoną siłą. było gdzieś po 19 jutro szkoła a może tak, poprosić kogoś o pomoc byłam tak pochłonięta w rozmyśleniach że nie zauważyłam że ktoś łapie mnie za ramie.

-hej co tu robisz nie powinnaś być w domu- poznałam ten głos była to Akko, ale nie miała w głosie żadnych negatywnych emocji, tak jakby naprawdę się o mnie martwiła- wiesz że w nocy ktoś może cię zaatakować.

-nie, nie mam domu- powiedziałam z głosem tak bezuczuciowym, że nawet ten chłop bez nosa by pozazdrościł, spojrzałam na nią i powiedziałam- a ty co tu robisz, pewnie zbierasz kwitki albo wracasz, że sklepu z ubraniami a tak w ogóle co ty tu robisz?!!?

Pov Akko 

byłam na spacerze z Kazuma, trochę się zasiedziałam i nawet nie spostrzegłam, że już ta godzina spotkałam Vive chyba tak miała na imię, mam do tego słabą pamięć. Rozmawiałam z nią trochę ale nie chciała na mnie nawet spojrzeć, więc nie chciałam jej do niczego zmusza.  Poszłam w stronę domu, i kiedy tylko się tam znalazłam zjadłam kolację i wzięłam leki wykonałam wieczorną rutynę i pogadałam trochę z candy. Jutro mamy ostatni mecz z zeusem mam złe przeczucia, jak widzę ich wodę mam ochotę ją rozwalić o ziemie. Nie wiem jak oni to mogą pić tylko ich niszczy, ale ich nic nie powstrzyma. z taką myślą poszłam spać.

*rano*

Wstałam z super nastrojem, ten dzień przejdzie do historii, szybko wyskoczyłam z ciepłej kołderki i wbiegłam do łazienki zrobiłam co to każda dziewczyna, czyli umyłam zęby i przebrałam się w spodnie z białym napisem Hope, bluzkę w kolorze białym z złotymi flamingami , zgrałam po drodze wydawała się ona cięższa niż zwykle, ale zbytnio się tym nie przejmowałam. Zapytałam taty czy mnie podwiezie do szkoły ponieważ z tego miejsca mamy odjazd, cała w skowronkach pobiegałam do auta a torbą wrzuciłam do bagażnika, szybko nie zwracając uwagę na otaczający mnie świat wsiadłam do auta i ruszyliśmy w stronę szkoły

Pov Candy 

Kurna mogła by trochę uważać gdzie rzuca tą torbą, plecy mnie bolą nie mogłam nawet ruszyć łapą a co dopiero zmienić pozycje w której teraz jestem wpakowałam się do tej torby tylko dlatego że nie ufam tej drożynie mam do niej złe przeczucia, ponieważ słyszałam coś o niej jak byłam tam uwięziona to wszytko jest jednym wielkim planem. Mam nadzieje, że Akko nie będzie na mnie zła ale robię to dla jej dobra, nie chce stracić ostatniej rodziny.

*na miejscu* 

chyba się zdrzemnęłam ponieważ nawet nie zauważyłam że już jesteśmy.

-Akko pomogę ci- powiedział miły głos

-dzięki Kazu- dopowiedziała moja właścicielka z podziękowaniem

poczułam że oddaje pakunek osobie która ma na imię Kazu, domyślałam się, że idźmy korytarzem usłyszałam otwieranie drzwi i jakąś rozmowę ale kiedy poczułam pod sobą ławkę wiedziałam, że to koniec mojej przygody a także wiedziałam, że Akko będzie miała do mnie pretensje ale martwię się o nią jeżeli jest tu osoba, której się domyślam mamy wielki problem. Usłyszałam zamek błyskawiczny więc wyjrzałam z oklapniętymi uszkami i spojrzałam na właścicielkę torby, popatrzała na mnie wzrokiem mówiącym co ty tu robisz?

-emmm hej- powiedziałam z głupkowatym uśmieszkiem- piękna dzisiaj jest pogoda.

ona tylko na mnie patrzała i miną WTF, kiedy otrząsnęła się z szoku spojrzała na mnie zdenerwowana.

- co ty tutaj robisz!? wiesz że to niebezpiecznie- chodziła po pokoju, była bardzo zdenerwowana- ktoś może cię znaleźć i oddać do jakiegoś laboratorium.  

nie wiedziałam co mam powiedzieć byłam zażenowana moim zachowaniem, wiedziałam, że może mi się coś stać ale bardziej się o nią martwiłam. Nawet nie zauważyłam kiedy ona się przebrała.

-uważaj na siebie- po tych słowach wyszła zostawiając mnie samą

postanowiłam wyjść na korytarz pod postacią wilka ponieważ była ona cichsza, ale kiedy wyjrzałam zza rogu zobaczyłam osobę, której się spodziewałam Love, mój były właściciel a którym chce zapomnieć, nigdy go nawet tak nie traktowałam kiedy poznał Reya zaczął się zmieniać był oschły i wygadany nawet czasami ćwiczył na mnie swoje ruchy. nie mogę pozwolić żeby coś stało się Akko, Kazu, Markowi, i innym z drużyny.

________________________________________________________________

siema elo 

chyba widzieliście że cofnęłam publikację była ona spowodowana tym ze wattpad zjadł mi rozdział ;-;. ale mniejsza mam nadzieje ze rozdział wyszedł i miłego czytania w dalszych częściach 



Lili Lisek 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro