Nagumo x Suzuno

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Burn po wykańczającym “pobycie“ u Grana - lekko wstawionego - wracał do pokoju. Był obolały, nie dobrze mu było, czuł się słaby. Podpierał sie ściany. Przytrzymał koszulke którą zielonooki mu przeciął. Było mu źle. W jednej chwili spadł na samo dno. Po jego policzkach spływał potok łez. Wszystko go bolało. Gran pod wpływem to nie człowiek a potwór. W tej chwili Burn brzydził sie samego siebie. Na jego nadgarskach były widoczne otarcia po linie. Masochista. W pewnej chwili usłyszał kroki za sobą. Zesztywniał. Jego serce zaczęło bić szybciej ze strachu. Jeśli to znowu on, to... Poczuł ręke na ramieniu. Odskoczył.
-- Burn, wszystko w pożądku? - zimny, ale przyjemny głos Gazela trochę go uspokoił.Odetchnął.
-- Wszystko w porządku Suzuno- odpowiedział drżącym głosem.
-- Na pewno? - uniósł brew. Czerwonowłosy kiwnął głową. Kapitan Diamond Dust stanął przed nim i przyjrzał mu się.
-- Burn! Mów!
-- Nic mi nie jest.- powtórzył.
-- Taa... A Tobie zawsze jest gorąco - wskazał na pociętą bluzkę kolegi.
-- No nie na darmo jestem nazywany płomyczkiem... -Burn zaśmiał sie nerwowo . Nie zamierzał mówić Gazelowi o tym co zaszło. Bał sie,że uzna go za męską dziwke. Tak. Tego ba sie Burn.
-- A poza tym bluzke rozdarłem przypadkiem.
-- Tak?
-- Ta... przypadkiem...
-- Jakoś Ci nie wierzę... Dobra.
Czerwonowłosy odetchnał.
-- Wiesz, czy Gran jest u siebie
Chłopak zbladł.
-- Nawet nie waż sie Do niego iść!
-- Czemu? - spojrzał na niego jak wół na malowane wrota.
-- Gran Jest pijany! Zrobi ci krzywde!
Burn spojrzał na Gazela. Nie mógł pozwolić, by stała mu sie taka sama krzywda jak jemu!
-- A skąd wiesz? - śnieżnowłosy uniósł brew.
-- Właśnie od niego wraca...
-- Burn. On Ci pociął koszulkę?
Chłopak spuścił wzrok.
-- Tak... To on... - Burn ścisnął mocniej materiał koszulki. Znając życie padnie pytanie co Gran mu jeszcze zrobił... A na to pytanie odpowiadać. Nie chciał. Gazel milczał. Co było dziwne. Gazel ruszył do Grana.
-- Ejejej! Gdzie ty Idziesz?! - Burn ruszył za chłopakiem. Złapał śnieżnowłosego za ramie - Nie idź Do niego! - warknął cicho czerwonowłosy - Niepotrzebnie zrobi ci krzywde.
Żółtooki zadrżał. Nadal czuł sie słabo Po narkotyku który wstrzyknął mu Gran by przestał sie opierać. Gazel złapał go za nadgarstek. Podwinął rękaw rozdartej koszulki chłopaka.
-- Z-zostaw...!
Gazel jednak nie puścił jego nadgarstka. Przyjrzał mu sie.
-- Burn. Skąd te otarcia?
-- Znikąd... puść mnie...
Czerwonowłosy spróbował wyrwać nadgarstek z jego uścisku. Na nic.Gazel mimo pozorów jest silnyPociągnął chłopaka do pokoju
-- G-gdzie mnie ciągniesz? - w głosie Burna było słychać wycieńczenie I strach
-- Trzeba Ci to opatrzeć - rzekł, otwierając drzwi do pokoju czerwonowłosego.
-- Nic mi nie jest...
Śnieżnowłosy posadził przyjaciela na łóżko.Burn spojrzał na niego.
-- Nie bój się.
-- Ciebie sie nie boje...- mruknął cicho. Gazel zaczął opatrywać rany kolegi.Przy każdym dotyku czerwonowłosy wzdygał sie.Gazel nic nie mówił.W końcu kiedy zabandarzował nadgarstki Burna spojrzał na niego.
-- Mów.
-- Przecież nic mi nie jest...Burn spuścił wzrok. Nie ma szans.  Nie powie nic.
-- Dobra - śnieżnowłosy wstał i wyszedł.Czerwonowłosy westchnął i położył sie na łóżku. Skulił sie i zaczął cicho szlochać.Po kilku minutach zasnął, wykończony obecnymi zdarzeniami. Następnego dnia nie wychodził z pokoju. Bał sie.Bał sie jam nigdy dotąd. Nikt do niego nie przychodził.  Nie przejął sie tym. Cały dzień przeleżał skulony na łóżku. Nastała noc. Burn nie mógł zasnąć. Zakładając,że wszyscy śpią, wyszedł na korytarz. Cisza i spokój. Odetchnął. Wyszedł na dwór.Zimny wiatr uderzył w niego. Orzeźwiający. Uśmiechnął sie lekko. Usłyszał kroki za sobą. Zesztywniał.Czy to...Ogarnął go strach. Serce przyspieszyło swój bieg, źrenice się rozszerzyły, palce się zacisnęły w pięści. Odwrócił sie i spojrzał na tą osobe. Odetchnął,gdy zamiast zielonych oczu Grana zobaczył niebieskie oczy Gazela
-- Co ty tu robisz?- zapytał ledwo powstrzymując drżenie głosu.
-- A Ty?
-- Wyszłem po prostu na dwór... sie przewietrzyć. A ty tu zwykle nie przychodzisz.
-- A skąd wiesz?
-- Ponieważ bardzo często tu przychodze - odpowiedział czerwonowłosy troche spokojniej
-- A może mnie nie widzisz?
-- Dlaczego nie wychodziłeś z pokoju? - padło pytanie.
-- Ponieważ... Nie miałem po co.
-- A ja?
Burn przekrzywił głowe I spojrzał na niego niezrozumiale.
-- Burn - Gazel podszedł do niego i go przytulił. Czerwonowłosy zdziwił sie.Po chwili odwazajemnił uścisk. Uśmiechnął sie lekko.
-- Nikt Ci nie zrobi krzywdy, obiecuję.

Buhaha! To znowu ja! 665 słów. Komentarza nie będzie. One-shot w reszcie się pojawił. Dziękuję za współpracę Dyjaszka12.
Dziękuję!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro