Pożałujesz!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    | Odcinek 04 ,, Nadejście smoka" |

# oczami Ash #

Boli mnie każdy centymetr ciała. Wszystko po wczorajszym rytuale. Z dnia na dzień Ruth staje się silniejszy. Jego uderzenia są co raz mocniejsze. Boli mnie brzuch. Tuż nad miednicą mam wielkiego siniaka. Jest bordowy jak nie wiem. Na twarzy też mam siniaki. Dziękuję temu, kto wymyślił korektory i podkłady! Ciężko jest mi stać. Jestem lekko roztrzęsiona i bolą mnie plecy. Na szczęście w szkole są krzesła z oparciem. Jest matematyka i siedzę z Nathanem. Za pewne nie będzie chciał ze mną rozmawiać.

- Cześć! - powiedziałam uprzejmie. Nie cofnę wypowiedzianych słów, ale miła mogę być. Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i przywitał.

- Witaj! Co słychać? - o! Czyli nie jest zły za moje kłamstwo?

- Eechh... Bywało lepiej, ale może być. A co u Ciebie? - tym razem nie wyciągnęłam zeszytu hissatsu.

- Dobrze - tak zakończyła się nasza rozmowa.


# oczami Axela #

Od wczoraj do teraz, czyli długiej przerwy myślę o Ash. Jest taka piękna, lecz widać, że cierpi. Ciekawe dlaczego?

- Chłopcy! - przyszła Celia.

- Co się stało? - spytał Mark.

- Dostaliśmy zaproszenie do Turnieju Czerwonej Wiśni.

- Do czego? - spytał Kevin.

- To prestiżowy turniej. Tylko nie liczni o nim wiedzą i mogą w nim uczestniczyć - powiedziała siostra Jude'a.

- Jude, wiesz coś o tym konkursie? - spytał Mark. Wiem, że chce przyjąć zaproszenie. Cały Mark Evans.

- Nie - spojrzeliśmy na niego. Przecież Jude zna każdy turniej i wszystkich zawodników! - Nigdy o takim czymś nie słyszałem.

- O czym? - podeszła do naszej grupki Nelly z Silvią.

- Dostaliśmy zaproszenie do Turnieju Czerwonej Wiśni - powtórzyła im Celia.

- A masz może zdjęcie pucharu? - spytała Silvia.


# oczami Silvii #

Te turniej mi się z czymś kojarzy. Celia pokazała zdjęcie pucharu... O! Czy to możliwe? Ona go przecież rysowała.

- Silvio, czy Ty go gdzieś widziałaś? - spytał Mark.

- Tak... - wzięłam głęboki oddech - Widziałam jak Ash wczoraj rysowała ten właśnie puchar.


# oczami Axela #

- Skąd dziewczyna, która  tak nie lubi piłki, wie o tajemniczym turnieju? - spytałem.

- Jej brat i jego drużyna od dwóch lat wygrywali ten turniej - odpowiedziała Silvia.

Teraz przypomniały mi się wczorajsze zdarzenia : - 13 miesięcy temu moja siostra bliźniaczka miała występ. Ja i starszy brat graliśmy mecz towarzyski z Otaku. Sophie i rodzice pojechali na występ. Nie dojechali. Jakieś auto stanęło im na drodze, wpadli w poślizg - do oczu napływały jej łzy. Nie wiem co zrobić. Przyciągnąłem ją do siebie i objąłem. Nie protestowała - Lekarz powiedział, że rodzice nie mieli szans. Sophie z trudem odratowali. Leży teraz w śpiączce. Camilla była wcześniakiem. Cierpi na białaczkę. A ja nic nie mogę zrobić - zapadła cisza. Wschłuchiwałem się w jej miarowy oddech. Delikatnie dotykałem jej włosów. Tak jak przypuszczałem, są mięciutkie. Odsunęła się ode mnie - Moja krew się nie zgadza. Brata również. Jest po pierwszej chemii.

- Axel? - spytał Mark - Wszystko w porządku?

- Tak - nie chciałem pokazać, że myślę o Ash.

- Wyglądasz jakbyś był czymś przejęty - stwierdził Kevin.

- Chyba o kimś myślisz. Mam rację? - Nelly wpatrywała się we mnie.

- Potwierdzamy!!! - wykrzyknął Mark - Mamy szansę uczestniczyć w fajnym turnieju i wygramy go!!!


# oczami Ash #

14:30, czekam na autobus. Szłam pod drzewo, gdy ktoś zawołał mnie.

- Czy Ty jesteś Ash Sandler?- tak! Nie widać! To ja jestem ta nowa! Do tego jestem ta stuknięta!

- A kto pyta? - obróciłam się. Przede mną stała piękna dziewczyna. Hmmm... Elita...

- Jestem Nelly Raimon - odgarnęła włosy - Córka właściciela szkoły oraz menadżerka szkolnego klubu piłkarskiego.


Drodzy Rodzice,

Wiem, dawno z Wami nie rozmawiałam. Bardzo przepraszam. Ostatnio brakuje mi czasu. Nauka, ćwiczenia, szkoła. Ale błagam, czy Wy musicie pchać mnie do piłki nożnej!?! Za co? Nie poszło mi z baletem, więc walcz o piłkę? Byłam w nogę świetna. Ale BYŁAM!!! To moja pokuta za ten wypadek, zrozumcie to wreszcie!!! 

                                   Wasza córka Ash


-  Co się stało? - spytałam.


# oczami Marka #

- Cześć! - podszedł do nas jakiś chłopak - Jestem Mike Whrite. Chciałbym dołączyć do drużyny.

Ja tam nie miałem nic przeciwko, ale Jude.

- Sprawdźmy, czy jesteś dobry - powiedział Sharp - Zagrajmy mecz - podał mu piłkę - Jeśli pierwszy strzelisz gola, to witaj w drużynie, lecz jeśli któryś z nas trafi wcześniej niż Ty, pożegnaj się z nami.

Nowy tylko uśmiechnął się chytrze .

- Dobrze, zagrajmy - kopnął piłkę pod nogi Jude'a. Teraz ten Mike mi jakoś nie pasuje.


# oczami Mike'a #

Tak jak Ruth przypuszczał, chcą mnie sprawdzić. Wygram. Bądź spokojny Sharp, ja będę w tej drużynie. Evans podał piłkę do chłopaka w kitce. Ten zaś do małolara w głupawej czapce. Pociąłem  go i przejąłem piłkę. Biegłem co sił. Spojrzałem w lewo. Obok mnie biegł Blaze. Co dziewczyny w nim widzą? Czekaj Mike, kto to stoi tam pod drzewem? Czyż to nie twoja dziewczyna? No ładnie Ash, nie oglądasz jak twój narzeczony gra? O ja ci pokażę! Stanąłem. Podbiłem piłkę. O bok stopy, o kolano i uderzyłem.

- Gwiazda Oriona! - krzyknąłem.

- Co Ty robisz gościu? - spytał mnie ten w kitce.


# oczami Ash# 

- Słyszałam, że Twój... - usłyszałam świst piłki. Włożyłam palce do ust. Gwizdnęłam. Zrobiłam pół obrót. Z całej siły uderzyłam w piłkę. Skierowała ją w powietrze. Piłka lecąca w moją stronę obleczona była w srebne gwiazdy. Przy mojej zmianie lotu piłkę prowadziły pingwiny. 

- WHRITE! NIE JESTEM TWOJĄ DZIEWCZYNĄ!!! - doskonale wiem, kto używa takiej techniki. Stał na boisku i głupawo się uśmiechał. Na murawie również stali chłopacy z Inazumy. Jestem wściekła! Od ostatnich dni tylko ból, złość, strach są we mnie i ciągle się biją.

- Oj Ash, Ash... - podchodzi w moją stronę. Widać, że to go bawi - Skarbie...

- Opamiętaj się chłopie! - machałam wściekła rękoma.

- Nie chciałaś zobaczyć, jak dostaję się do tych cieniasów? - spytał szyderczo.

- Kogo nazywasz cieniasami? - Mark nie pomagasz.

- Zamknij się maluszku, dorośli rozmawiają - poniżył bramkarza.

- Mark - spojrzał na mnie - Mój brat wysłał Cię na przeszpiegi?

- A po co mam to robić. Są słabsi niż Ruth przypuszczał - podszedł blisko do mnie. Spojrzał na Nelly i puścił do niej oczko.

- Kotku, przecież wiesz... 

- Odczep się ode mnie raz na zawsze! Wynieś się z mojego życia!

- Misiu, bo powiem twojemu bratu, że cię za bardzo rozpuszcza - chciał mnie dotknąć, lecz cofnęłam się, na co się wściekł - Bo nie będę takim dżentelmenem i powiem mu o twoich treningach!!! - wydarł się na mnie.

- Jedno uderzenie w tą czy w tamtą nic mi nie zrobi!!! - nie mogę zostać mu dłużna - Uważaj bo i Tobie się oberwie! - poczułam mocne uderzenie. 

- Jeśli coś powiesz - chycił mnie za koszulę - Pożałujesz! - puścił mnie i odszedł. Patrzyłam jak odchodzi. Dresy Golden Stars. Fuj! Niszczycie tylko ten sport. Ty i wujek najbardziej. Obróciłam się do Nelly.

- Módlcie się abyście w rozgrywkach nie natrafili na Golden Stars lub o siłę by ich pokonać - odeszłam szybko. Chyba znów będę musiała iść pieszo. Jest 14:57 i za dużo emocji i zszarpanych nerwów.


        |1169 słów! Nie dość, że brak rodziców, siostry w szpitalu, to nadodatek zakochany psychopata i znęcający się brat. W kim znajdzie ukojenie i otuchę? Czy Raimon jest wystarczająco silny by stanąć do turnieju? Dziękuję i zapraszam na ciąg dalszy :-) |


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro