Bobby?... Joe?!!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

              | Odcinek 12 ,, Finał w Akademii Królewskiej, część pierwsza" |


# oczami Ash#

Już tylko dwanaście dni! Ale się cieszę! Sophie wczoraj się obudziła! 

            | Przepraszam. Troszkę mi nie wyszła. Przepraszam|


# oczami Ash# 

Dziś nie ma Axela. Może to i dobrze, bo mogłoby się to źle skończyć. Rozpiera mnie radość, energia i nie wiem co jeszcze! Znalazłam się na moście. Oparłam się o barierkę. Ach! Jak pięknie! Lecz znam lepszy widok. Dwa, brązowe, z czarnymi źrenicami. Nagle poczułam czyjeś ręce na oczach. Ach, ten Axel! 

- Cześć... - obróciłam się - Bobby?

- Cześć Ash! - lekko się zdziwił - Sądziłem, że nie znasz mojego imienia - podrapał się po karku.

- Jak mogłabym Cię nie znać? - delikatnie ruszyłam w stronę szkoły - Jesteś Bobby Shearer. Obrońca Jedenastki Raimona. Twoje techniki to Zabójczy Wślizg, nauczyłeś się tego w Akademii Królewskiej, oraz Trój-Pegaz, który w meczu przeciwko Kirkwood przeistoczył się w Trój-Feniksa - znam prawie każdego zawodnika na pamięć - Grasz z numerem 13, uczęszczałeś do Akademii Królewskiej. Masz dość wysokie mniemanie o sobie, ale na boisku potrafisz walczyć o zespół.

- Wow! Skąd to wszystko wiesz? - patrzył na mnie ze zdziwieniem.

- Teorię mam w małym palcu, z praktyką trochę gorzej - podrapałam się po karku. Moje palce znalazły się na starej bliźnie. Joe, David... Tęsknię...

- Jeśli chcesz, możemy razem potrenować - puścił mnie pierwszą przez szkolną bramkę. Dżentelmen.

- Wiesz... - czemu nikt nie uciął mi języka! - Kiedy mój przyjaciel wyzdrowieje, to zagram z nim przeciwko Wam. Poczekasz?

- Dobra - uśmiechnął się - Ale nie licz na taryfę ulgową.

-Nawet mój brat mi nie pobłarzał. Piłka to świętość, oszustwa nie wchodzą w gre. Wybacz, muszę kogoś przywitać - już czuję jego zapach.

- Spoko. A może przyjdziesz na trening? - nie odpuszczasz Bobby? Wizja Axela na treningu... Ogarnij się Ash!

- Zobaczę - mój kierunek to pan Blaze. Aż tu nagle drogę zastawia mi Nelly. 

- Cześć! - jej uśmiech jest bardzo radosny. Wszystko jest dzisiaj bardziej radosne.

- Cześć! - dobra, miłość może chwilę poczekać. Wpierw ona.

- Pamiętaj o dzisiejszym treningu nad rzeką - spojrzała w stronę chłopaków. Axel mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił ten gest. Spojrzałam na Nelly. Uśmiechała się tajemniczo - A druga sprawa, o którą chciałam Cię zapytać, to pan Blaze.

- Och, Nelly - poszłyśmy pod klasę.


https://youtu.be/S-tJuHsCDzc


 # oczami Ash #

Jest czwarta. Idę z Silvią, Celią i Nelly na boisko. Puszczam muzykę.

- Mówię Wam to jest jeden z hitów - czuję się przy nich swobodnie.

- Jak się nazywa ta piosenka? - spytała Celia.

- ,,Superstars" Pittbul i Backy G - tłumaczę. 

- Nie mieli tutaj trenować - Silvia wskazała jedenastkę, nie całą drużynę Raimona.

- No to po naszym treningu - podsumowała Nelly.

- Może ich podpatrzymy - podgłośniłam głośnik - Może w tedy zrozumiemy jak robią swoje hissatsu.

- Dobra - uśmiechnęły się.


# oczami Jude'a#

Przyszły dziewczyny. Jak zwykle rozproszyły trochę chłopaków. Dobra mnie też. Są jakoś dziwnie ubrane. 

- Panowie! Skupiamy się na grze, a nie na widowni! - powiedziałem.

- No, całkiem niezła ta publika - zaśmiał się Bobby.

- Czołem Jude! - obróciłem się.

- Joe! - podszedłem do kumpla.

- Dobra mamy pięć minut rozgrzewki. Cześć Joe! - Mark krzyknął.

- Co słychać? - spytał.

- Nic. Szykujemy się do turnieju. Widzę, że wypisali Cię ze szpitala? - fajnie go znów zobaczyć.

- No mnie, Samford i ... 

- Ash podaj! - krzyknął Max.


# oczami Ash#

- Podaj! - tylko tyle usłyszałam. Mój głośnik jest strasznie głośny. Piłka turlała się do mnie. Podbiłam wnętrzem prawej stopy.  Przeleciała nad kolanem. Zewnętrzną częścią prawej stopy. Nad kolanem. I prawym wnętrzem stopy do Maxa.

- Dzięks! - krzyknął.

- A Ty grubasku co tutaj robisz? - ten głos. Joe?!!


| 602 słowa, mało, ale rozwinięcie będzie w następnym rozdziale. Trzymajcie kciuki, bo będę opisywać mecz. Dziękuję! |

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro