Moje bazgroły kiedyś mnie pogrążą!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

           | Odcinek 02 ,, Królewscy nadchodzą!"|


 # oczami Ash #

Wstałam o 5:00. Poszłam pobiegać. Wróciłam do domu. Umyłam się. Przebrałam. Zabrałam plecak. Zaczęłam szykować śniadanie. Dla dziadka, bo zaraz wstanie i pójdzie do warsztatu. Dla babci, musi coś zjeść na przerwie w sklepie. Dla Rutha, bo mimo wszystko i tak go kocham, i będę czekać, aż zrozumie, że mówię prawdę. Dla Free'ego. W końcu dla siebie. Spakowałam kanapki i wodę. Zostawiłam kartkę, że poszłam już do szkoły. Chwyciłam klucze i już miałam wyjść.

- Śpieszy się gdzieś? - mój brat stał w korytarzu.

- Do szkoły - chciałam zniknąć.

- Do Raimon? - spytał Ruth.

- Tak - dziękuję rodzice. Uśmiechnął się szyderczo.

- Po szkole znów odprawimy rytuał - ciarki mnie przeszły. Głośno przełknęłam ślinę.

- Cześć! - rzuciłam i wybiegłam z domu. Nie! Tylko nie to! Błagam! Jest 6:50. Błagam Was! Nie! Jest ta godzina, a ja czuję się roztrzęsiona jak między 17:00, a 18:00! Idę do szkoły. Całe szczęście, że aut jest mało, bo mogłabym się łatwo zabić! Zabić... Gdybym umarła byłoby lepiej! Sam tak mówił! Uwaga, Ash znów te myśli! Znalazłam się na moście. Przy moście znajdowało się boisko. Podeszłam do barierki. Świeży wiatr owiał moją twarz. Zciągnęłam plecak. Położyłam przy barierce. Weszłam na nią. Coś mi kazało na nią wejść. Stałam na metalowej rurce. Rozłożyłam ręce. Wolna. Wiatr rozwiewał moją spódnicę. Spojrzałam w dół. Nagle poczułam silne ręce, chwytające mnie w talii. Osoba sciągnęła mnie z barierki. Postawiła mnie na ziemi. Obróciła mnie do siebie. Chwyciła mnie za ramiona i potrząsła.

- Czy Ty oszalałaś??? - moim ,,ratownikiem'' był chłopak o prawie białych włosach. Ja go skąś znam.

- Nie - spojrzałam zawstydzona. Wiem, to Axel Blaze - Musiałam ostudzić emocje - głupio się czuję wpatrując się w jego piękne oczy. Odsunęłam się od niego - Nie skoczyłabym - zciszyłam głos - Za bardzo się boję, żeby to zrobić! Po za tym mam dla kogo żyć! - chwyciłam plecak i pobiegłam do szkoły. 


# oczami Axela #

Stałem chwilę oszołomiony. Ładna dziewczyna zachowała się, jakby była stuknięta. Po co stała na barierce, skoro nie chciała popełnić samobójstwa? Dziewczyny są dziwne. Poszedłem do szkoły. Całą drogę myślałem o tajemniczej nieznajomej. Jest wysoka, szczupła. Miała zieloną kokardę przy szyji, więc musi być w moim wieku.


     | pomarańczowa kokarda - uczennica klasy 1 ; zielona kokarda - 2klasitka ; granatowa kokarda - 3 klasa ; żółta kokarda - uczennica klasy 4 ; różowa kokarda - 5klasistka ; czarny krawat - 6 klasa. Bordowa kokarda jest tylko dla uczennic z bogatych rodzin, które angażują się w życie szkoły. |


Miała białą koszulę z długim rękawem i długą, czarną spódnicę. Nasze dziewczyny nie ubierają się tak. Wyglądała na obcą. Jej włosy upięte były w kok wielkości prawie głowy. Brązowe i prawdopodobnie miękkie. Była chyba smutna i roztrzęsiona.

- Axel! - z rozmyślań nad tajemniczą nieznajomą, wyrwało mnie wołanie Marka. Stał z Nathanem i Jude'em. Podszedłem do nich.


 # oczami Ash # 

Jest 7:40, a ja z trudem łapię oddech. Na co mi było uciekanie. Trzeba się wziąć w garść i poważniej zacząć trenować. Muszę wrócić do dawnej formy. Ale wpierw coś zjem. Co? Ja od zawsze jadłam dużo. Nie zawsze zdrowo, ale czy wyglądam źle? Zgłodniałam i wyciągnęłam kanapki. Zrobiłam cztery. Rozwinęłam jedną i zaczęłam jeść. Zwykłe białe pieczywo, masło, liść sałaty, plasterki ogórka, rzodkiewka i koperek. Mmmm.... Pycha! Wzięłam ostatni kęs i poszłam w stronę śmietnika, aby wywalić papierek. Wrzuciłam go do kosza. Ktoś położył mi rękę na ramieniu. Obróciłam się spokojnie. Był to ten sam chłopak, który zciągnął mnie z barierki.

- Czy Ty mnie śledzisz? - spytałam. Za jego plecami dostrzegłam Nathana, Marka Evansa i Jude'a Sharpa, ale co do tych dwóch pewności nie mam. ( Mam 100%) 

- Jestem Axel Blaze - przedstawił się mój "ratownik". Zwinnie go ominęłam, pozostawiając w zdezorientowaniu. Zadzwonił dzwonek, a ja weszłam do klasy.


# oczami Axela #

Chciałem ją tylko zapytać, czy wszystko w pożądku. Wyminęła mnie jak jakiegoś obrońcę. 

- Axel? - spytał Jude.

- Ja ją rano spotkałem na moście - podszedłem do kolegów.

- To ona wczoraj strzeliła Markowi gola - powiedział Nathan. Podobna jest. Dzwonek. 


# oczami Ash #

14:30, czekam tak jak wczoraj pod drzewem na autobus. Tylko tym razem nie siedzę zwrócona do boiska. Rysowałam puchar Czerwonej Wiśni.

W pokoju moim i brata wisi plakat z tym pucharem, więc znam go dokładnie. Cały jest wyrzeźbiony w złocie. Kwiaty są czerwone, liście zielone, gałązki brązowe, a piłka biało-czarna. Czerwony oznacza krew, pot i łzy wyciśnięte podczas treningów. Wiśnia oznacza prestiż tego turnieju. Biorą w im udział 16 drużyn. Najlepsi z najlepszych.

- Cześć! - usłyszałam głos jakiejś dziewczyny. Spojrzałam w górę. Była to piękna, czarnowłosa dziewczyna w moim wieku.

- Cześć! - uśmiechnęłam się życzliwie. Dziewczyna usiadła obok mnie.

- Jestem Silvia Woods.

- A ja Ash Sandler - wydaje się spoko.

- Masz talent. Co to? - wskazała na moje bazgroły.

- Czy ja wiem - wzruszyłam ramionami - To puchar Czerwonej Wiśni.

- Puchar w turnieju piłki nożnej? - spytała. Moje bazgroły kiedyś mnie pogrążą! 

- Tak - uśmiechnęłam się - Mój brat i jego drużyna od dwóch lat go wygrywają.

- Nigdy o takim turnieju nie słyszałam - uśmiech nie zchodził Silvii z twarzy - W jakim zespole gra Twój brat?

- Golden Stars - wróciły mi wspomnienia.

- My też mamy drużynę... - Silvia chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałam.

- Słyszałam o słynnej Jedenastce Raimona - drodzy rodzice, czy to Wy przysłaliście Silvię do mnie? 

- Jestem ich menadżerką - powiedziała - A może...

- O nie! - spojrzałam na zegarek - Mój autobus! Wybacz mi! - wstałam, chwyciłam plecak -  Do jutra! 

- Do jutra! - usłyszałam jej pożegnanie. Biegłam co sił. Jest 14:59, a autobus odjeżdża o 15:00! Na przystanku znalazłam się o 15:02. Szlak! Autobus odjechał! Muszę iść pieszo.  


     | 954 słowa! Dziękuję wszystkim|

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro