Powrót wroga

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

      | Dziś obrazek. Inazuma Japan! |


- Macie przegrać.

- Hai! Senpai!


# oczami Ash#

Chłopcy już trenują. Mecz z Metamorfizz już niedługo.

- Smok! - Mark wreszcie wywołał moją technikę. Ich radość trochę na mnie działa. Co raz częściej myślę o odejściu z niezrzeszonych. Idę właśnie drogą, w białych trampkach, czarnych rurkach, niebieskiej bluzie. Cud, że moje buty są czyste. Gdy mam białe buty, to od razu wyglądają jakbym tańczyła w błocie. O nie! Dziś mają być czyste! 

-Ash! - o nie! Tylko nie to! Na moim ramieniu poczułam...

- Tak Mark? - obróciłam się. 

- Zagrasz z nami? - Tak! Tak! Tak!

- Może inną razą - spojrzałam na buty.

- Ale znasz tyle drużyn i ... - nie kończ.

- Mark - uśmiechęłam się. Może dziś się nie wybrudzą?

- Dobrze, ale daj mi chwilę - usiadłam na ziemi i zaczęłam rozwiązywać buty. Gdy to skończyłam, wzięłam buty i podeszłam do ławki. Dziwne, bo na treningu nie ma menadżerek. Zostawiłam plecak i buty.

- No. To w której drużynie jestem? - klasnęłam w dłonie. 

- Lepiej ubierz buty - rzekł Nathan. 

- Wiesz - uśmiechnęłam się - Dam radę boso. 

Popatrzyli po sobie. 

- Jesteś ze mną! - poinformował mnie Bobby. Podał niebieską opaskę. Poszłam na bramkę. Zaczęła się zabawa. Nie dyrygowałam. Kapitanem był Erik. 


            Drodzy Rodzice!

Od kilku dni zastanawiam się nad odejściem z niezrzeszonych. Przez bycie w tej organizacji, tracę emocje związane z piłką. Radość, ból, smutek, euforia. Grając z nimi czuję prawdziwą miłość. Dawna determinacja rozbudziła się.  Chęć walki powróciła się. Przepraszam, muszę kończyć, bo Axel biegnie w moją stronę. 

Wasza Ash


# oczami Axela #

Biegnę na bramkę Ash.  Wykonałem swoją technikę.

- Ogniste Tornado! - posłałem piłkę prosto... w ręce Ash? Brunetka bez żadnej techniki obroniła mój strzał.

- Postaraj się bardziej! - rzuciła piłkę do Sama.


# narrator #

Drużyna Raimona i Ash ćwiczyli. Nie wiedzieli, że byli obserwowani. Na moście stał Bayron Love z blondynką o kręconych włosach.

- Widzisz? - spytał Aphrodi.

- Nasza Ashka pustaszka - uśmiechnęła się. Botoks jak nic. Spojrzała na zawodnika Zeusa swoimi czerwonymi oczami. Były bardzo krwiste, przy białku były pomarańczowe.

- Co mam zrobić? - spytała z kpiącym uśmieszkiem.

- Widzisz tego blondyna?

- Tak.

- To Axel Blaze. Miłość naszej Ashuni.

- Mam go odbić?

- Zniszcz to ich uczucie. Obojętnie jakim sposobem.

- Całkiem niezły - spojrzała na Aphrodiego - Ale do Ciebie nie może się równać.

Zaczęli się śmiać i po chwili zniknęli.


Kilka dni później...

- Raimon gra w 10!!! Ale co to??? Ash Sandler wchodzi na boisko???!!!??? Tym samym... Przestaje być niezrzeszoną!!!

- Machina ruszyła - przeminęło jej przez myśl.

- Raimon przechodzi do kontrataku!!! Gol!!! 1:2!!! Metamorfizz przy piłce!!! Blaze przejmuje ją!!! Kombinacaja strzału Blaze i Sandler!!! Owocuje to kolejną bramką!!! 2:2 !!! Ognisty Smok!!!

- Dziwne, Metamorfizz nie kwapi się do kontrataku - pomyślał Jude.

- Swift i Sandler wykonują swoją technikę!!!

- Podwójny wiatr!

- Gol!!! 3:2!!! Koniec meczu!!! Raimon wygrywa i tym samym przechodzą dalej!!!



# oczami Ash#

- Mark? - podeszłam do rozradowanego kapitana.

- Tak? - automatycznie spoważniał. Cała drużyna również.

- M-moja... d-d-de... - zaczęłam się jąkać. Ja? Nie no! - Moja de... - poczułam jak ktoś rzuca się na mnie od tyłu.

- Machina ruszyła! - znajomy głos i zapach gumy balonowej. Cherry puściła mnie z uścisku. Obróciłam się do niej.

- Ty odchodzisz to ja też! - zerwała z nadgarstka czerwoną chustkę. Przytuliłyśmy się.

- Mam jeszcze jedną dobrą informację - szepnęła mi do ucha- Będę chodzić do Raimon. 

Nie mogłam wytrzymać. Podniosłam ją i obróciłam w powietrzu.

- Najlepsza wiadomość na świecie! - krzyknęłam - Jak za dawnych czasów w Akademii!

Cherry zamroziła mnie wzrokiem. Jude... Drużyna... Obróciłam się.

- Mark? Przyjmiesz mnie do drużyny? - spytałam na jednym tchu. Dawno nie pytałam się o takie rzeczy. Stał chwilę w oszołomieniu, lecz po chwili rzucił się na mnie.

- Głupio się pytasz! - odwzajemniłam przytulasa. Oderwałam się od niego.

- Arigato, senpai - ukłoniłam się. 



# oczami Axela#

Ash jeszcze została na boisku. A my poszliśmy do szatni. W drodze do przebieralni wpadła na mnie blondynka o kręconych włosach.

- Przepraszam, nie wiesz gdzie łazienka? - spytała.

- W lewo - odpowiedziałem.

- Ty nie jesteś Axel Blaze? - przymknęła oko.

- Tak, a co?

- Molly Hill. Piłkarz. Niezrzeszona.

- O! To znasz moją dziewczynę. Ash Sandler.

- Czy ja ją znam? To mało powiedziane. Przyjaźnimy się.

- Nigdy o Tobie nie mówiła. O Cherry, Skay, Jay, Moon...

- Oh! Bo my się poznałyśmy w Anglii! Ona ma tylu znajomych...

- No.

- Głównie koleguje się z chłopakami. Ale jak kto woli...

- Axel! - zawołał mnie Mark.

- Wybacz - poszedłem do szatni.




Będziesz mój... Ash, zapłacisz za wszystko.... Za Mike'a.... Clay'a... Aphrodiego.... 



| Buhaha! To znowu ja! 771 słówek. Mamy nowego wroga. Czekam na kolejną częś, którejkolwiek książki autorstwa @EcresPassion. Dziękuję, że wytrzymujecie ze mną. Zbliżamy się do końca tej książki. Możliwe, że powstanie ciąg dalszy. Nic nie obiecuję. Do zobaczenia! |

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro