Rozdział XIX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dni mijały bardzo wolno odkąd siedziałam samotnie w pokoju. Odizolowałam się całkowicie od świata zewnętrznego, a nawet od Xavier'a, który kilka razy w ciągu dnia przychodził do mnie. Nie wpuściłam go jednak ani razu. Nie chciałam, aby widział mnie w stanie, w którym wtedy byłam.
Wychodziłam tylko i wyłącznie nocami, gdy na korytarzu nie było żywej duszy, ale po jednej rundce korytarzami wracałam do pokoju.
Niejednokrotnie Xavier stał w tym czasie obok drzwi swojego pokoju, czekając na mnie. Z kolei ja przechodziłam obojętnie, nie zwracając uwagi na jego próby rozpoczęcia rozmowy.
Za każdym razem zostawiałam go samemu sobie z rozczarowaną miną.
"Nie zamieniłam z nim słowa od około dwóch tygodni, a on wciąż się do mnie nie zraził... Nie wiem, co mogę jeszcze zrobić, aby przestał zwracać na mnie uwagę..."

Perspektywa Xavier'a
Dalej nie wiem, co mógłbym zrobić, aby Ilana znów zachowywała się tak, jak wcześniej.
Jeszcze kilkanaście dni temu była pełna życia i chętna do rozmowy. Przebywała w samotności, ale zawsze mogłem z nią porozmawiać... Nawet jeśli nie była zbyt rozmowna... Nie przeszkadzała jej  moja obecność.
Przestał mi nawet przeszkadzać jej brak subordynacji wobec ojca. Przy niej czułem, że znam ją od zawsze... Że jest moją siostrą. Lecz kiedy już nie było jej tuż obok mnie, przypominałem sobie o tym, że jest dla mnie całkowicie obca.
" Mimo tego jest dla mnie najważniejszą osobą, chociaż sam nie jestem w stanie wytłumaczyć, dlaczego tak właśnie jest."

Perspektywa Ilany
Dni mijały szybko. Szczególnie te, w których czekałam niecierpliwie na wymini meczów drużyn Akademii Aliusa z Raimon'em. Większość z nich okazała się porażką aliuskich drużyn.
Ostateczny mecz Genesis, na którą ojciec wybrał Gaię, zbliżał się wielkimi krokami.
Byłam już pewna, że nie chcę brać w tym udziału. Mimo tego Xavier próbował mnie do tego namówić.
Isabelle i jej przyjaciółki czuły wielką satysfakcję, że nie zajmę ich pozycji w drużynie.
Robienie tego, co było dla nich pomyślne nie było dla mnie tak łatwe, jak mi się na początku wydawało.
Żałowałam każdej mojej odmowy treningu, na co Isabelle i reszta reagowała z uśmiechem na twarzy.
Nie były to jednak uśmiechy szyderstwa, lecz triumfu i szczęścia w jednym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro