Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ogień 

Ranga znaku :

Występowanie : Rzadki

Typ znaku : Emiter

Słabe strony : Środowisko wodne

Zasięg znaku : Bliski i daleki dystans

Najmocniejszy ruch : Ogień Piekielny

Działanie znaku : Osoba posiadająca ten znak jest w stanie wytworzyć z każdego miejsca jej ciała płomienie o temperaturze regulowanej przez użytkownika. Dodatkowo osoba ta jest w stanie nagrzewać swoje ciało na potrzeby własne oraz wydzielać ciepło i dym.

Informacje : Osoby z tym znakiem posiadają podwyższoną temperaturę ciała (nawet do 40 stopni) z tego powodu, źle się czują w gorących pomieszczeniach. Wystawienie osoby w wysoką temperaturę może trwale uszkodzić jej mózg. Wady te mogą być zredukowane do zera poprzez odpowiedni trening.

~~~~~~~~~~~~~~

Tak też minęły 3 tygodnie. Chodziłem do szkoły, walczyłem w sparingach i tak podsumowując to nic ciekawego się nie działo. Oficjalnie Aria i reszta zostali osobami, z którymi po szkole wychodziłem na kawę, do kina, na imprezy. Można powiedzieć, że dzięki nim nauczyłem się normalnie żyć.  Całkowicie zapomnieliśmy o projekcie, który mieliśmy robić dla Blaziera. 

Tak więc teraz siedzieliśmy wszyscy razem w pokoju Arii i dyskutowaliśmy co najlepiej wybrać jako drugie. Uznaliśmy, że najbardziej fair będzie odliczyć do 3 i po tym żeby każdy powiedział numer zadania, które mamy wykonać. Osobą odliczającą był Eden i ma jeden wszyscy zgodnie powiedzieli numer 2. 

Zasięg znaku... miało to polegać na sprawdzeniu jak daleko możemy naszego znaku użyć. Dzień przed ustalonym terminem Gray kupił w sklepie najdłuższą miarkę jaką mieli w sklepie. Okazało się to urządzenie, reagujące na zmianie położenia. Zainwestowaliśmy również w słuchawkę, aby kontaktować się podczas wykonywania zadania.

Zebraliśmy się na polu treningowym i na zasadzie losowania uzgodniliśmy naszą kolejność. Numer pierwszy wylosował Kai, którego zasięg miał obejmować wysokość lotu i odległość wystrzału piór.  Przywiązaliśmy blondynowi czujnik do nadgarstka, po czym przyglądaliśmy się uważnie jak powoli z jego rąk wyrastają pióra, a usta i nos przekształcają w dziób. Chłopak pokazał nam, że jest gotowy, a Gray włączył przez telefon czujnik, który miał opcje połączenia z komórką.  Kai mocnym odepchnięciem wzbił się w powietrze, lecąc w górę. Patrzyliśmy wszyscy jak numery na liczniku rosną. Mój wzrok powędrował w górę, gdzie chłopak w dalszym ciągu oddalał się. Teraz mogliśmy zobaczyć tylko niewielką, poruszającą się kulkę. Wsłuchiwaliśmy się w ciężkie oddychanie blondyna, które wydobywało się z telefonu Arii. Nagle usłyszeliśmy nierówne dyszenie po drugiej stronie słuchawki. Blondyn zdołał powiedzieć "Mam dosyć" i "mało tlenu" po czym progresywnie zaczął opadać. Zatrzymaliśmy czujnik na najwyższej wartości i od razu zapisaliśmy ją w dzienniku. Kai był na ziemi kilkanaście sekund później. Brał głębokie, drżące wdechy i pełne ulgi wydechy. Poczekaliśmy kilka minut aż dojdzie do siebie i zresetowaliśmy licznik. Blondyn wzbił się w powietrze po raz drugi po czym z jego skrzydeł wyleciało kilka piór. Musiałem przyznać, że straciłem je z oczu dosyć szybko. Kai poleciał szybko szukać tego, które poleciało najdalej. Kiedy je znalazł mogliśmy zapisać jego wynik w tabeli.

Drugą kandydatką była Aria, u niej nie musieliśmy mierzyć wysokości (bo nie umiała latać). Natomiast daliśmy jej 5-kilogramowy ciężarek i kazaliśmy rzucić nim umysłem tak daleko jak umie. Dziewczyna posłuchała i już po chwili jej znak świecił intensywnie na fioletowo. Ciężarek podniósł się na poziom jej klatki piersiowej, po czym wystrzelił gwałtownie w górę, a następnie przed siebie. Kai jak zwykle poleciał zmierzyć odległość. Zapisaliśmy jej wynik w zeszycie. Widząc jej możliwości w podnoszeniu przedmiotów poprosiliśmy ją aby podniosła ciężarek jak najwyżej jak umie, a Kai poleci za nim mierząc odległość. Tak jak postanowiliśmy tak też się stało. Aria podniosła ciężarek tak wysoko, że już praktycznie nie wiedzieliśmy gdzie jest. Tak było przynajmniej dopóki nie spadł on centralnie przed nas.

Eden wylosował numerek 3 i od razu zabrał się za robotę, robiąc jednocześnie najwyższy i najrozleglejszy lodowiec jaki mógł. Po szybkich pomiarach jego kolejka się skończyła.

Gray szedł przedostatni. Niby to ja miałem numer 4, ale wszyscy uznali, że ja przynajmniej posprzątam. Także czerwonowłosy stworzył coś w stylu słupa ognia biegnącego do góry. Kai ostrożnie zmierzył jego wysokość i z podmuchem powietrza wylądował na ziemi. Stało się tak samo na odległości. Słup ognia i mierzenie nic ciekawego.

W końcu przyszła kolej na mnie. Zamieniłem się w energię i wziąłem ze sobą czujnik. Poleciałem jak najwyżej umiałem, po czym zmaterializowałem się jeszcze w powietrzu. Zacząłem spadać z ogromną szybkością. Nie panikowałem ani trochę widząc zbliżającą się ziemię. Kai chciał mi pomóc, ale jak tylko oddałem mu czujnik i wyrwałem się z jego uchwytu. Sekundy przed tym jak dotknąłem ziemi znowu zamieniłem się w energię, rozbryzgując się na wszystkie strony świata. Oczywiście nie na długo bo szybko się pozbierałem i zmaterializowałem się w tym samym miejscu gdzie uderzyłem. Aria dała mi solidny ochrzan za zawał jaki jej sprawiłem. Gray musiał się fizycznie powstrzymywać, żeby mi nie przywalić, a Kai się nie wahał i dostałem z liścia. Eden tylko stał z boku i patrzył się na mnie z wyrzutem. W drugiej części stworzyłem wokół siebie pierścień energetyczny i uniosłem go tak wysoko jak umiałem, a następnie zacząłem poszerzać. Jak się okazało Kai musiał wylecieć kilka kilometrów za miasto, żeby złapać jego koniec.

Jednomyślnie uznaliśmy to zadanie za najnudniejsze w historii i spędziliśmy dokładnie 24 minuty narzekając na stracony czas, który udowodnił tylko jak zajebiści jesteśmy. Szybko otoczyłem wszystkie śmieci, które zostawiliśmy po sobie i w kilka sekund zamieniłem je w kupki popiołu. Przynajmniej taki pożytek z tej umiejętności.

Nasze wyniki prezentowały się tak:

Kai : 10,5 km (do góry) 1,5 km (wystrzał piór)

Aria : 1,8 km (wystrzał) 1 km (wysokość)

Eden : 3 km (szerokość) 3,3km (wysokość)

Gray : 4 km (do góry) 3 km (szerokość)

Ivo : 1 km (do góry jako energia) 3 km (podniesienie pierścienia) 80 km (szerokość- 40 promień)*

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedzieliśmy wszyscy na swoich miejscach w czwartkowy poranek, czekając aż Oliver Blazier zjaw i się na lekcji. Zawsze się spóźniał, a przynajmniej nie pamiętałem ani jednego dnia żeby był punktualnie. Zazwyczaj było to 5 minut, no może maksymalnie 10. Teraz zegar wskazywał 20 minut spóźnienia. Nie ukrywam, że zaczynaliśmy się lekko martwić o naszego nauczyciela. Bo w końcu mogło coś się stać. Może spadł ze schodów, albo wszedł w ścianę jak tydzień temu bo za grubo złożył opaskę. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie trzaśnięcie drzwi. Wszystkie oczy w klasie powędrowały w kierunku dźwięku. Blazier, wlokąc nogami po podłodze, dotarł do swojego biurka i z ciężkim westchnięciem opadł na krzesło.

- Dzień dobry wszystkim - powiedział ziewając lekko - przepraszam za spóźnienie, ale usnąłem w nauczycielskim, a Campbell mnie nie obudził na czas - wszyscy zaśmiali się lekko. - no ale zaczynając lekcję, dzisiaj będziemy dyskutować o znakach rangi pierwszej, czyli jednych z najrzadszych. Jak zapewne wiecie mamy tu kilka osób o takich właśnie znakach. Kai czy mógłbyś wyjść na środek? - zielonowłosy wskazał na blondyna.

Kai powoli podniósł się ze swojego miejsca i stanął w miejscu wskazanym przez nauczyciela. Pomachał on lekko do klasy, uśmiechając się przy tym. Wszyscy oczywiście odwzajemnili nieśmiały gest.

- Jak widzicie Kai ma znak gryfa, który ja już mówiłem wcześniej jest rangi pierwszej. Szacuje się,że ma go jedna osoba na 100 milionów. Jeżeli chodzi o jego działanie to zapewne już mieliście na niego wgląd na sparingach, ale ja przybliżę wam to bardziej. Jest to znak typu transformacji, czyli osoba posiadająca go może zmienić czasowo swoją postać. Gryfy mogą przybierać wiele postaci. Pierwszą i najbardziej podstawową jest styl skrzydeł. Polega on na całkowitej zamianie rąk w skrzydła, i ust w dziób. Kai czy mógłbyś zaprezentować?

Blondyn kiwnął lekko głową i po chwili jego znak zaświecił na zielono. Z rąk blondyna powoli wyrosły pióra, które stopniowo uformowały skrzydła. Usta i nos chłopaka zastępował teraz dziób, a białka oczu stały się całkowicie czarne.

- Dziękuję. Jak widzicie jest to podstawowa forma ponieważ zużywa najmniej energii. Jest ona przydatna do szybkich ataków, polegających na wystrzale naostrzonych piór - powiedział przeczesując pióra na rękach chłopaka - Drugą postacią jest styl szponów. Jest on dużo silniejszy niż skrzydeł, ale rzadziej się go używa ze względu na dużo większe zużycie energii. Polega on na wytworzeniu skrzydeł na plecach i przekształceniu dłoni w szpony. Kai jeżeli dasz radę, mógłbyś pokazać.

Chłopak wziął głęboki oddech i w momencie pióra z rąk zniknęły, a dłonie zastąpiły ostre jak brzytwy szpony. Były one na tyle długie żeby jednym zgrabnym ruchem przebić człowieka na wylot i tak ostre, że nawet nie trzeba by było dużo siły żeby to zrobił. Z pleców blondyna wyłoniły się ogromne skrzydła, sięgające aż do sufitu i dalej gdyby je wyprostował.  Dziób zniknął z twarzy chłopaka i został zastąpiony przez nos i usta. Oczy Kaia pozostały czarne, ale okolice jego czoła i uszu obrosły całkowicie piórami w kolorze włosów chłopaka. Cała klasa wzięła głęboki wdech. Nigdy nie używał on tej strony.

- Ta wersja jest przystosowana do walki. Co prawda poruszanie się jest wolniejsze i manewrowanie lekko trudniejsze, ale wolne ręce i szpony dają duże plusy podczas starcia, nie mówiąc o ogromnych skrzydłach, które są w stanie wzlecieć wyżej. Pióra w tej postaci są mocniejsze i mogą służyć jako tarcza zarówno mechaniczna jak i termiczna. Ostatni etap to styl gryfa. Polega na całkowitej przemianie osoby w gryfa. Ta forma zużywa ogromne ilości energii, ale jest za to najsilniejsza i najwytrwalsza. Jak wiecie gryfy sięgają dwóch metrów wysokości i długości.  Kai nie wymagam tego od ciebie, ale chce tylko zapytać czy dałbyś radę to zrobić.

Kai przytaknął lekko i schował skrzydła razem ze szponami. Znak blondyna zaświecił intensywnie na zielono, a następnie kolor zielony okolił całego chłopaka. Patrzyliśmy wszyscy z podziwem jak skupienie światła zmienia swój kształt i zaczyna się wydłużać. Zajęło to zaledwie kilka sekund, ale zaraz po nich stał przed nami ogromny gryf. No może nie ogromny, ale coś koło 180 cm miał. Stworzenie to posiadało głowę i skrzydła orła oraz tułów lwa. 

- Dokładnie tak to wygląda. Forma ta jest najsilniejsza, ale niestety mało przydatna w walce. Dzieje się tak głównie poprzez małe pole do manewru i niewielką szybkość. Gryfy jednak idealnie nadają się do nagłych akcji ratunkowych. Dobrze Kai możesz wracać.

Gryf widocznie westchną i już po chwili stał przed nami ledwo stojący na nogach Kai. Blazier złapał go lekko pod ramię i odprowadził do ławki.

- W naszej klasie znajduje się też znak lodu. Eden podejdź. 

Z głośnym szurnięciem krzesła, Eden ruszył szybkim tempem w stronę nauczyciela. Blazier położył mu rękę na ramieniu, przesuwając go bardziej na środek. 

- Jak wiecie z zeszłego roku znak lodu również należy do kategorii pierwszej i jest uznany za rzadki, ponieważ ma go jedna osoba na kilkanaście milionów. Lód jest emiterem, czyli w skrócie wytwarza coś z niczego. Możesz zademonstrować? - Eden podniósł lekko rękę po czym pojawił się na niej lekki szron - dokładnie tak. Tak samo jak znak gryfa, lód również ma swoje odmiany. Nie są one jednak tak różne jak poprzednio. Pierwszą z nich nazwano "pierwszym śniegiem" wiem uroczo. Polega ona na wytworzeniu lodu o temperaturze około 0 stopni Celsiusza. Zademonstrujesz. 

Eden przytaknął po czym wyciągnął rękę i w sekundzie pojawiła się na niej grudka lodu. Nauczyciel podniósł ją na wysokość oczu, zasłoniętych przepaską i od razu rzucił nią o ziemię, sprawiając, że roztrzaskała się ona na małe kawałeczki.

- Jak widzicie taki lód jest dosyć słaby i kruchy. Nadaje się on co najwyżej do wódki z colą, dlatego nikt normalny nie używa go w walce. Drugą odmianą jest lodowa bryza. Może nie będę tłumaczyć o co w tym chodzi tylko pokażesz Eden.

Białowłosy wziął do płuc głęboki oddech i wypuścił powietrze w postaci białej pary. W kilka sekund całe pomieszczenie było zamrożone włącznie z oknami. Dosłownie wszyscy, oprócz mnie siedzieli w ławkach i szczękali głośno zębami. Gray podniósł rękę do góry i  wypuścił z niej ciepło, które w szybkim tempie stopiło lód, a pomieszczenie wróciło do oryginalnej temperatury.

- Dziękuję Eden i tobie Gray również. Jak mogliście zauważyć umiejętność polega na całkowitym zamrożenie całego pomieszczenia w jakim osoba się znajduje. Można to uznać za atak obszarowy. Gdyby użył więcej mocy to prawdopodobnie bylibyście soplami lodu - zaśmiał się lekko Blazier - istnieje jeszcze jedna odmiana tego znaku i nazywa się śnieżyca lub lawina zależy od okoliczności i sposobu użycia. Niestety nie możemy tego tutaj pokazać bo znowu mnie oskarżą za zniszczenie szkoły, a jeszcze się po ostatnim nie wypłaciłem. Krótko śnieżyca polega na wytworzeniu burzy śnieżniej wokół posiadacza znaku lodu. Jest ona ekstremalnie niebezpieczna ponieważ temperatura w niej może sięgać nawet -100 stopni Celsiusza. Lawina natomiast opiera się na wytworzeniu ogromnej ilości lodu lub śniegu aby wyglądały jak góry. Jest to genialna funkcja defensywna jak i ofensywna. Zwykle osoby tego znaku wyrzucają z siebie ostre sople lub produkują wokół siebie tarczę, przypominającą szpony. Taki lód nie topnieje ponieważ ma krytycznie niską temperaturę. Mógłbyś nam stworzyć taką bryłkę?

Eden przytaknął i podniósł rękę do góry, formując na dłoni sporych rozmiarów bryłę lodu. Nauczyciel wziął ją do ręki i z całej siły rzucił nią o podłogę. Co ciekawe nic nie stało się lodowi, ale podłoga miała się gorzej. W miejscu uderzenia widniała wyraźna wnęka.

- Świetnie kolejne wydatki - westchnął Blazier - no nic siadaj Eden. Jak widzicie w tym stanie lód jest praktycznie nie do zniszczenia, a jedyną rzeczą która może go roztopić to umiejętność Graya, którego proszę na środek klasy.

Gray westchnął głośno i szybkim krokiem stanął na środku klasy, wkładając ręce w kieszenie. Blazier położył mu rękę na ramieniu i skierował swoje zawiązane oczy w stronę klasy.

- Jak zapewne już wiecie Gray posiada znak ognia, który również jest emiterem.  Należy on do klasy pierwszej nie tylko ze względu na jego rzadkość ale również potęgę. Jest to jeden z najsilniejszych znaków jakie może posiadać człowiek. Oczywiście jak to każda umiejętność dzieli się na typy. Pierwszym jest iskra. Możesz zademonstrować?

Gray od niechcenia wyjął prawą dłoń z kieszeni i wyciągnął ją przed siebie. Pstryknął raz palcami i na jednym z nich zapalił się płomień. Wyglądało to jak zapalniczka.

- Dokładnie tak. Jest to umiejętność wytwarzania iskier poprzez pstrykanie palcami. Umiejętność mało potrzebna, ale i tak będzie na egzaminie żeby wam za przyjemnie nie było - wszyscy w klasie westchnęli głośno - No , ale wracając silniejszą już zdolnością jest dym, ale tego niestety nie będziemy prezentować, bo umiejętność polega oczywiście na wydzieleniu dymu, a jak jeszcze raz potruje uczniów to wylecę z roboty. Także ostatnią i najważniejszą umiejętnością jest ogień piekielny zwany też inferno. Polega ona na wytworzeniu ognia. Płomienie mogą być regulowane zarówno pod względem wielkości jak i temperatury. Gray jakbyś mógł zrobić niewielki płomień na dłoni to byłoby super, bo nie zamierzam potem czyścić klasy.

Na powierzchni dłoni czerwonowłosego wytworzył się niewielki płomień, nie wydzielający żadnego dymu. Po tym Blazier kazał chłopakowi wracać do swojej ławki. Następną do odstrzału była Aria, którą bezgłośnie wskazał ręką profesor.

- Aria twoim znakiem jest umysł. Jak dla mnie jest zbyt ogólna nazwa, ale kiedyś byli mało ambitni z nazewnictwem. Umysł zaskakująco jest emiterem, co wydaje się dla większości dziwne, ale znak ten nie pasował do żadnej innej kategorii. Nie posiada on podziałów ponieważ było z tym ciężko, ale Aria zademonstruje nam kilka ze swoich umiejętności. Jej znak to nie tylko możliwość niszczenia przedmiotów siłą umysłu, ale również telekineza, komunikacja oraz hipnoza. Pierwsza oczywiście polega na przenoszeniu rzeczy z miejsca na miejsce.

Aria wyciągnęła rękę przez siebie, a jej znak zaświecił lekko na fioletowo. Książka znajdująca się na biurku nauczyciela podniosła się delikatnie po to aby wylądować kilkanaście centymetrów obok.

- W skrócie, bo nas dzwonek zastanie, komunikacja to wysyłanie jej myśli do głowy innej osoby. Taka jakby bezgłośna komunikacja.

Dziewczyna spojrzała na mnie z uśmiechem. "Eden się w ciebie wpatruje" usłyszałem w głowie jej głos. Natychmiast przekręciłem głowę w stronę białowłosego i zobaczyłem jego duże, pomarańczowe oczy skupione gdzieś po środku mojej twarzy. Jak tylko się skapnął, że odwzajemniam jego wzrok od razu opuścił go, skupiając całą swoją uwagę na zeszycie.

- Nie będziemy tego testować, ale tylko spróbuj w taki sposób komuś podpowiadać na testach, a wylądujesz w kąciku karnym w kretyńskiej czapeczce. Ostatnia jest hipnoza. Polega ona oczywiście na hipnozie zaskoczenie nie? Przez to można chwilowo pomieszać komuś w głowie, sprawiając, że ktoś straci przytomność, albo po prostu wyłączy się na trochę.

Jak tylko wypowiedział to zdanie zabrzmiał dzwonek na przerwę. Blazier machnął na nas ręką, mówiąc tym, że mamy spadać. Cała klas zerwała się nagle na nogi i po kolei zaczęliśmy wychodzić z klasy. Jeszcze tylko WF i będę mógł iść do akademika... Bosko

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*umiejętność Ivo ma promień 40 km, wyliczając z tego pole koła(zakładając, że pi wynosi 3,14) wynik to 5024 kilometry kwadratowe. Dla porównania powierzchnia Los Angeles wynosi 1302 km, a Ivo w teście użył jedynie 1% swojej mocy. Jeżeli 1% to 5024 to 100% wynosi 502400 powierzchnia Polski to ponad 312 600 km^2)

Hej wszystkim dziękuje za przeczytanie kolejnego rozdziału <3 

Po tych obliczeniach chce serdecznie podziękować JadziaHolewa za rysunek Erica Campbella <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro