Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Istnieją legendy mówiące o tym, że nieskończoność jest jedynym znakiem, który jest w stanie wyjść poza wszelkie skale mocy i osiągnąć wynik większy niż 100%. Prowadzono na ten temat wiele badań, jednak żadna nieskończoność nie była na tyle wytrzymała aby dotrzeć do 40% swojej mocy.  Gdyby jednak okazałoby się to prawdą to energia znajdująca się w środku takiej osoby przewyższałaby wybuch gwiazdy wielkości Słońca.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Ostrożnie stanąłem na nogach na podłodze, starając się nie zdeptać żadnego z jej lokatorów. Eden w dalszym ciągu siedział na łóżku z kołdrą podciągniętą tak, że zakrywała mu klatkę piersiową. Podniosłem z podłogi koszulkę, która chyba należała do niego, a przynajmniej tak wnioskowałem po rozmiarze. Rzuciłem ją w kierunku białowłosego, za co dostałem jeden z najpiękniejszych uśmiechów jaki widziałem. Po tym jak chłopak założył już ubranie uznałem, że czas dobudzać resztę.

Jak się okazało najłatwiejsza do tego była Aria. Jęknęła ona cicho, masując zapewne bolący kark od spania na podłodze. Kiedy siadała miała jeszcze zamknięte oczy, co jakiś czas mrużyła brwi. 

- Pić - powiedziała bardzo cicho po czym jęknęła, łapiąc się za głowę.

Zaśmiałem się jej widokiem i jak najszybciej podałem jej butelkę z wodą Edena. Miałem nadzieję, że białowłosy się nie obrazi w końcu mamy człowieka w potrzebie. Aria podziękowała mi skinieniem głowy i z powrotem opadła na podłogę, tym razem faktycznie podkładając poduszkę pod głowę. Już myślałem, że wróciła spać, ale dziewczyna tylko leżała z zamkniętymi oczami i masowała powolnymi ruchami swoje czoło.

Gray był następny. Razem z Kaiem obudzili się w tym samym czasie i jak tylko zobaczyli swoją pozycję od razu odskoczyli od siebie w błyskawicznym tempie. Na twarzy blondyna był lekki rumieniec, który pochodził połowicznie z zawstydzenia i alkoholu. Podczas kiedy Kai wyglądał jak ludzki śmietnik, Gray zdawał się trzymać zaskakująco dobrze. Nie widziałem u niego żadnych oznak kaca, nawet bólu głowy.

- Dobrze się czujesz? - zapytałem czerwonowłosego, zaskoczony brakiem jakichkolwiek objawów.

- Spokojnie Ivo ja jestem z tych co nie mają kaca po piciu - zaśmiał się lekko farciarz - mam to chyba po ojcu, jego też nic nie rusza. Za to ty wyglądasz jak śmierć.

Ostatnie zdanie skierował do Kaia, który nie dość że masował się po rękach, które w dalszym ciągu były w stanie gubienia piór to jeszcze chował twarz w dłoniach, chroniąc oczy przed słońcem. Gray zaśmiał się cicho i podciągnął blondyna do pozycji siedzącej i oparł go o łóżko, na którym siedział Eden.

- Mógłbyś zrobić trochę lodu? - zapytał Gray, gładząc delikatnie zaczerwienione miejsca, z których wystawały pióra.

- Jasne  - oznajmił białowłosy, po czym w jego dłoniach znajdowały się już kostki lodu.

Czerwonowłosy znalazł na podłodze swoją koszulkę z wczoraj i podarł ją jednym zamachem na pół i do każdego kawałka włożył po kilkanaście kostek lodu. Pomógł on blondynowi zdjąć moją bluzę i założył mu jego zwykłą zieloną bluzkę z krótkim rękawem. Każdy z okładów starannie obwiązał wokół obolałych rąk blondyna, na co ten posłał mu wdzięczne spojrzenie.

Aria przyczłapała się do miejsca gdzie siedzieliśmy i także oparła się o łóżko. Zajęło mi to chwilę aby zauważyć w co wszyscy byli ubrani. Nie pamiętałem w całości tego momentu z wczoraj, ale musiałem potępić wybór pijanego mnie. Kto chciałby paradować w jasnoróżowym, skórzanym kombinezonie.

- Nawet nie chce wiedzieć dlaczego mam na sobie żółtą spódnicę - zaśmiał się Gray - i co to są za szczudła - wskazał na 20 cm szpilki.

- Nie wyglądasz aż tak źle - pocieszył go Kai - ja zgubiłem gdzieś spodnie.

- Czy to jest sukienka z prześcieradła? - Aria przejechała dłonią po swojej kreacji.

- Robiliśmy wczoraj wybory miss pokoju i trochę nas poniosło - zaśmiałem się.

- No dobra, ale skąd mamy moją spódnicę, szpilki i... - nagle wzrok wszystkich powędrował do białowłosego - Eden nie mów, że ty...

- Co? Nie nie nie źle zrozumieliście to jest taki jakby żart w naszej rodzinie. Na każde prima aprilis dostaje od sióstr jakąś sukienkę, albo spódnicę, buty taka tradycja. Ja zwykle kupuje im jakieś męskie rzeczy.

Wdrapałem się na łóżko i usiadłem obok mojego chłopaka, przyciągając go do siebie tak, że teraz opierał się skronią o moje ramię. Przez chwilę siedzieliśmy wszyscy w ciszy. Słychać było tylko lekkie jęki bólu i czasami westchnięcia spowodowane bólami mięśni. Wracałem cały czas do wydarzeń zeszłej nocy i próbowałem ustalić moment w którym wszystko poszło źle. Może to było po trzeciej butelce wina, może piątej, a być może nie trzeba było dopijać tej dziesiątej. Właśnie mówiąc o winie to mieliśmy teraz niezłą kolekcję szklanych butelek, porozrzucanych wszędzie po podłodze. Plusem było to, że nie mieliśmy lampek, więc nie trzeba było zmywać. 

- Więcej nie piję - westchnęła Aria.

- Od dzisiaj tylko woda święcona - powiedział Kai.

- Moje ciało to świątynia - oznajmił Eden, wtulając się w mój obojczyk.

- Tylko nauka - zaśmiał się Gray.

W tym momencie wszyscy wybuchliśmy śmiechem, zataczając się lekko na wszystkie strony. Po kilku minutach postanowiliśmy otworzyć okno z zamiarem wywietrzenia zapachu kaca z pokoju. Jak tylko poczułem świeże powietrze od razu zrobiło mi się lepiej. Tak jakby lżej na głowie. Mogłem to samo powiedzieć o reszcie. Na szczęście dzisiaj nie było lekcji bo byśmy byli w niezłej dupie. 

Postanowiliśmy, że wypadałoby się przebrać przynajmniej w normalne rzeczy przed pójściem pod prysznic. Wyjąłem z szafy jedną z wielu czarnych bluzek i dobrałem do tego zwykłe dżinsy. Jak zauważyłem Eden był ubrany przyzwoicie i tylko czekał na resztę aż zaczną wyglądać jak ludzie. Wszyscy pomagaliśmy Arii wydostać się z potwora, którego stworzyła. W końcu po minutach potu, łez i krwi udało nam się wyciągnąć dziewczynę z tego kokonu. Natychmiast przebrała się w swój pomarańczowy golf i brązowe spodnie. Gray został niestety bez koszulki, która ochładzała ręce Kaia. Dlatego siedział teraz dumny w samych czerwonych spodniach. Kai z lekką pomocą czerwonowłosego wcisnął na siebie swoje szare, dresowe spodnie. 

Jak już byliśmy wszyscy gotowi to postanowiliśmy całą grupą iść pod prysznice. Oczywiście musieliśmy w jakiś sposób przemycić Arię na zewnątrz, ale akurat o tej godzinie nikt nie pilnował, więc brązowowłosa wyślizgnęła się bez problemu. 

Jak tylko ją pożegnaliśmy to w końcu udaliśmy się w kierunku łazienki. Zanim to zrobiliśmy, wstąpiliśmy jeszcze do pokojów po ręczniki i płyny do mycia. O tej godzinie mało osób było na nogach. Dopiero teraz się skapnęliśmy, że zegarek pokazywał godzinę 8:30, a w sobotę o tej godzinie tylko ptaki nie spały. To nawet lepiej dla nas. Każdy z nas zaklepał sobie kabinę i już po chwili słychać było tylko płynącą wodę i lekkie nucenie Edena, który był zaraz obok mnie. Spływające po moim ciele krople wody stopniowo rozluźniały moje spięte mięśnie i warstwę potu, którą miałem na sobie. Czułem jak moje włosy przylepiają mi się do czoła, przez co odgarnąłem je do tyłu dłonią. Wyłączyłem strumień wody i wytarłem włosy ręcznikiem. Jako, że nikogo nie było w łazience to postanowiłem owinąć sobie ręcznik wokół bioder i wyjść z kabiny z zamiarem umycia zębów. Krople wody jeszcze skapywały mi z mokrych włosów i płynęły w dół klatki piersiowej. 

Już nakładałem pastę do zębów kiedy z kabiny wyszedł Eden. Jego mokre włosy zebrane były spinką do góry, jednak kilka małych kosmyków i tak z niej wypadało. Na sobie miał luźną, czerwoną koszulkę z logiem adidas i zwykłe czarne, dresowe spodnie. Aż mi oddech odebrało jak go zobaczyłem. Normalnie takiej piękności to nie widziałem w życiu... to znaczy nie widziałem dużo bo całe życie spędziłem w laboratorium, ale i tak byłem pewny, że więcej nikogo takiego nie spotkam.

- Wyglądasz ślicznie w dresach. - powiedziałem dalej trzymając szczoteczkę z pastą w ręce.

- Dziękuję - zaśmiał się lekko po czym spojrzał na mnie, a jego twarz zrobiła się lekko czerwona - A to wyglądasz ładnie w... ręczniku?

Zaśmiałem się na jego próbę komplementu i podszedłem do niego, całując go szybko w usta. Nie chciałem go pogłębiać bo dobrze wiedziałem jak źle pachnie mi z ust po wczorajszej imprezie. Przez całą drogę powrotną do zlewu mogłem poczuć wzrok Edena, wiercący dziurę w moich plecach. Gdy zacząłem myć zęby białowłosy dołączył do mnie przy zlewie obok. Minęło kilka chwil ciszy, których akompaniował nam tylko dźwięk szczoteczek do zębów. W końcu jednocześnie wypluliśmy zawartości naszych ust. Wzrok Edena dalej wodził między moją klatką piersiową a plecami. Okazjonalnie zatrzymywał się też na rękach.

- Aż tak ci się podobam? - zażartowałem.

- Naprawdę masz dużo blizn - powiedział, przejeżdżając palcami wzdłuż mojej ręki - Nie widać ich na pierwszy rzut oka bo są blade, ale z bliska... widać ile miałeś ran. Odpowiadając na pytanie tak, podobasz mi się.

Czym ja się zasłużyłem na tym świecie, że mam go przy sobie. Chciałbym z miejsca podziękować moim rodzicom za zrobienie mnie i Profesorowi za zesłanie mnie tutaj. Spojrzałem na Edena i miałem ochotę się rozpłakać bo moje serce aktualnie stopiło się po tym co powiedział. Już chciałem go pocałować, kiedy przerwał nam dźwięk otwierającej się kabiny. Okazał się to Gray, mający na sobie czarne spodnie i bokserkę moro. Jego włosy były mokre i luźno opadały na moją lewą stronę. 

- Słuchajcie wspieram wasz związek i w ogólne - zaczął śmiejąc się - ale za każdym razem jak walicie takie teksty to czuje się samotny.

- To czemu czegoś z tym nie zrobisz? - zapytałem - Na pewno jest dużo dziewczyn, które chciałyby się z tobą umówić.

- Nie - zaśmiał się znowu - ja już mam kogoś kogo lubię.

- Serio kto to jes...

Nie dokończyłem bo akurat Kai wyszedł z kabiny. Miał na sobie szarą bluzkę z długim rękawem i ciemniejsze spodnie dresowe. Podszedł do jednego ze zlewów i wyciągnął z szafki jego szczoteczkę do zębów. Doszedłem do wniosku, że wybrał właśnie taką bluzkę aby zakryć wrastające w ręce pióra, które i tak odznaczały się przez materiał.

- Jak już chcecie wiedzieć to Grayowi podoba się Amy - powiedział Kai - chyba jest z klasy 2-B albo C. Taka średniego wzrostu blondynka z zielonymi oczami. Nosi zawsze taką dużą kokardę we włosach. Powinniście ją zauważyć.

- Ona mi się nie podoba Kai. - zaprzeczył Gray ze zmieszanym wyrazem twarzy.

- Ej no przecież widzę jak na nią patrzysz na korytarzu. - uśmiechnął się lekko chłopak - Dobra ja wracam do pokoju muszę posmarować maścią te pióra... cześć.

Po tych słowach Kai wyszedł z łazienki, zostawiając w środku tylko naszą trójkę . Wymieniłem z Edenem porozumiewawcze spojrzenia po czym chłopak poszedł zaraz za blondynem. Gray popatrzył na mnie lekko zdziwionym wzrokiem, który zaraz po tym spoczął na ziemi. Korzystając z okazji założyłem czarną bluzkę i tego samego koloru spodnie po czym podszedłem do czerwonowłosego, kładąc mu dłoń na ramieniu.

- Serio Gray? - spojrzałem mu prostu w jego czerwone jak krew oczy - Amy?

Chłopak odepchnął moją rękę i szybko odwrócił się do mnie plecami.

- Nie podoba mi się Amy. - powiedział chłopak - Kiedyś był taki projekt międzyklasowy i byliśmy w jednej grupie. Faktycznie jest ładna i to bardzo, ale jednak nie jestem nią zainteresowany.

- Ale jednak wodzisz za nią wzrokiem po korytarzach... Zauważyliśmy to wszyscy. - zacząłem po czym spojrzałem na chłopaka, który wlepiał wzrok intensywnie w podłogę.

Tą dziewczynę znałem mało. Zamieniłem z nią raptem pare słów jak pytała się mnie o mój znak. Sporo osób to robiło. Jednak ona była szczególna bo wiadomo ta kokarda we włosach dosyć wyróżniała ją z tłumu. Była ładna i musiałem to przyznać. Jej blond włosy były dosyć krótkie bo sięgały jej ledwie za linię szczęki. Zielone oczy jak szafiry odznaczały się na jasnej karnacji. Wyglądała zupełnie jak...

- Gray mam do ciebie pytanie. - wzrok chłopaka podniósł się z podłogi i teraz patrzył o na mnie - Amy ma blond włosy, zielone oczy, jest dosyć wysoka jak na dziewczynę, ma delikatne rysy twarzy... czy ty oglądasz się za nią dlatego, że wygląda podobnie do...

- Nie kończ proszę bo wiem co chcesz powiedzieć - przerwał mi czerwonowłosy, podchodząc blisko do mnie - I to nie jest tak jak myślisz... Nikt mi się nie podoba na ten moment, a jedynym co przykuwa moją uwagę to jest jej kokarda, bo nikt inny takiej nie nosi. To tyle.

- Gray...

Jednak nie zdążyłem niczego powiedzieć bo chłopak już znajdował się za drzwiami. No tak typowy on, uciekać w środku rozmowy. Byłem ciekawy o czym on pomyślał. Chciałem powiedzieć, że ta dziewczyna wygląda jak blond Jennifer Lawrence, ale najwyraźniej była ona jego drażliwym tematem czy coś. No bo co jest dziwnego w kochaniu się w aktorach?

W ciągłych zamyśleniach udałem się do mojego pokoju, bo w końcu było jeszcze wcześnie i można było przez chwilę pospać, a to w kim się kocha Gray mogło jeszcze poczekać.

_______________________

Hej wszystkim <3

To tak witam was w nowym rozdziale. Wiem, że niedługo egzaminy to życzę wszystkim powodzenia w bo ten dzień prawdopodobnie nie będzie rozdziału. Czuje wasz ból też przez to przechodziłam.

Także do zobaczenia w następnym :*

Papaa <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro