Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Fumiyo ziewnęła, wyciągając ręce i tułów do góry. Rozciągnięcie się przyniosło jej lekką ulgę, ale nie rozbudziło jej na tyle, aby miała siły do wstania w środowy poranek. Westchnęła ciężko i odrzuciła kołdrę na bok. Jęknęła, kiedy bose stopy zetknęły się z zimnymi panelami. Nieprzyjemne uczucie szybko minęło, ponieważ natychmiast założyła kapcie. Podeszła do szafy i zdjęła z wieszaka mundurek, który wczorajszego wieczoru starannie wyprasowała. Z trudnością zapięła stanik, nałożyła na gołe ramiona białą koszulę, a następnie zawiązała czerwoną kokardę pod szyją.
Przy zakładaniu zakolanówek usiadła na łóżku, rzucając okiem na widok za oknem. Zapowiadał się naprawdę miły dzień. Szkoda tylko, że jej samopoczucie nie było takie pozytywne. Westchnęła ciężko otrzepując plisowaną spódnicą z niewidzialnego kurzu. Pociągnęła nosem przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Czuła słodki zapach. Zaciągnęła się jeszcze raz i ponownie poczuła aromat kojarzący jej się z dzieciństwem. Zabrała torbę z podłogi i wyszła z pokoju. Zeszła schodami na dół i weszła do kuchni. Przy kuchence gazowej stał jej tata smażący naleśniki.

— Tato! — uśmiechnęła się na widok mężczyzny — Kiedy wróciłeś? — usiadła przy wyspie kuchennej.

— Wczoraj wieczorem, ale nie chciałem cię budzić — zerknął na nią kątem oka.

— Babcia już lepiej się czuje? — spytała z troską w głosie.

— Chciałem poczekać z powiedzeniem ci o tym — zgasił gaz pod patelnią i usiadł koło córki — Babcia umarła... —

— Oh... — spuściła wzrok na dłonie leżące na blacie. Zacisnęła usta w wąską linię. Mimo, że nie znała dobrze mamy jej ojca, to i tak odczuła lekki smutek z powodu jej śmierci.

— Dobra, dość. Nie przeznaczajmy takiego dobrego poranku na zasmucanie się — położył swoją dłoń na głowie córki i poczochrał delikatnie jej włosy. Wstał ze swojego miejsca, aby przygotować porcję dla czarnowłosej. Fumiyo z markotną miną zaczęła poprawiać fryzurę.

Zjadła śniadanie z uśmiechem na ustach, przy okazji opowiadając ojcu, co wydarzyło się podczas jego miesięcznej nieobecności. Po skończonym posiłku, zaczęła w przedpokoju ubierać swoje baleriny, gdy nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Wzięła torbę z podłogi zakładając ją na ramię i wyszła przed dom. Przy furtce stała Tomosugi Narumi i Sawaguchi Arashi, jej najlepsi przyjaciele.

— Żwawo, żwawo! Bo się spóźnię przez ciebie na trening! — pogoniła ją rudowłosa.

— Nikt ci nie kazał odprowadzać mnie do szkoły — odpowiedziała Fumiyo.

— Dobra, skończcie jęczeć — mruknął zmęczony Arashi — Co ja tutaj z wami robię o takiej wcześniej godzinie? — ziewnął i we trójkę udali się do szkoły.

Przez całą drogę nikt się nie odzywał, ponieważ nie byli jeszcze wystarczająco rozbudzeni z samego rana. Każdy chciał jeszcze dłużej poleżeć w łóżku, ale niestety, obowiązki wzywały. Stanęli pod damską szatnią, a Narumi spojrzała na nich przed wejściem do środka.

— Usiądźcie na trybunach, ja się przebiorę w mgnieniu oka — rzekła.

Fumiyo i Arashi posłuchali dziewczyny i udali się na salę gimnastyczną. Z każdym kolejnym krokiem można było usłyszeć podniesione głosy, pisk butów i odgłosy odbijanych piłek. Czarnowłosa spojrzała na zegarek, którego wskazówki wskazywały godzinę siódmą. Początkowo myślała, że trening odbywa się wcześniej, ale jeżeli jest tak głośno, to prawdopodobnie jej koleżanka się spóźniła. Pokręciła z politowaniem głową i podeszła do drzwi, aby je rozsunąć i wejść na trybuny. Ledwo co weszła na salę, a zobaczyła piłkę lecącą w jej stronę. Schyliła się szybko do ziemi, a przedmiot wyleciał na zewnątrz. Podniosła głowę i spojrzała na piłkę, która wylądowała na końcu korytarza.

— Nic ci nie jest? — usłyszała męski głos nad sobą. Odwróciła wzrok w jego stronę i napotkała czekoladowe tęczówki, które wywiercały w niej dziurę. Chłopak z czarnymi włosami ostrzyżonymi na „buzz cut" wciąż utrzymywał kontakt wzrokowy czekając na odpowiedź. Fumiyo odchrząknęła i wstała z podłogi.

— Tak, wszystko w porządku — uśmiechnęła się, aby zachować jak najbardziej przyjazną aurę. Odwróciła się w stronę kolegi, który zachowywał się nad wyraz cicho — Arashi-kun? Dobrze się czujesz? —

— Tak... — wybudziła go z transu, w którym trwał przez chwilę. Skinęła głową, na siatkarza, który pobiegł po piłkę i wyszła z Sawaguchim na górę. Teraz już było wszystko jasne. Liceum Nekoma nie było stać na dwie sale gimnastyczne dla obu drużyn sportowych, więc siatkarze musieli się nią dzielić. 

Zajęli miejsce na samym przodzie, aby rudowłosa koleżanka widziała ich z dołu jak najlepiej. Na trybunach znajdowało się dość sporo osób, głównie płci pięknej. Przewodnicząca szkoły miała rację - kapitan męskiej drużyny był naprawdę popularny. Wszystkie oczy były skierowane na boisko, na którym się znajdował chłopak. Fumiyo również spróbowała się mu przyglądnąć. Nie zajęło jej to dużo czasu. Od razu zauważyła go, stojącego przy siatce. Był ubrany cały na czarno, mając na wierzchu niebieską kamizelkę z numerem jeden na przodzie i tyle.
Dziewczyna wróciła wzrokiem do swojego kolegi.

— Arashi-kun, czemu jesteś tak cicho? — położyła mu rękę na ramieniu w pocieszającym geście.

— Fumiyo-chan... — zaczął niepewne — ...chyba się zakochałem —

— Co? — szepnęła, aby nikt wokół nich ich nie usłyszał — Teraz?  W kim? —

— W nim... — wskazał palcem na chłopaka, który wcześniej wybił piłkę na korytarz.

Jeszcze nigdy Fuchita nie widziała swojego kolegi w takim stanie. Nie wiedziała co ma z nim zrobić. Z sytuacji wybawił ją odgłos gwizdka, świadczący o końcu treningu. Męska drużyna podeszła na zbiórkę do ławki trenera i ukłoniła się. Wszyscy w jednym momencie się wyprostowali, a Fumiyo przypomniała sobie o zadaniu, jakie dostała od przewodniczącej szkoły.

— Arashi-kun, zaraz wracam... — chłopak jednak nie zauważył, kiedy zeszła z trybun. 

Przełknęła ślinę, myśląc na szybko, co mogłaby powiedzieć siatkarzowi. Nic jej jednak nie przychodziło do głowy. Od razu się zestresowała całą sytuacją. Wybiegła prędko z sali i rozglądnęła się po korytarzu w poszukiwaniu chłopaka. Prawdopodobnie zdążyli już wejść do szatni, więc nie pozostało jej nic innego, jak poczekać na niego pod drzwiami. Westchnęła ciężko i oparła się o ścianę. Zaczęła z nerwów skubać rąbek od spódnicy. Jej ręce zaczęły drżeć. Czuła zimny pot oblewający jej ciało, a następnie mroczki przed oczami. Pokręciła głową i odbiła się od ściany, wracając na salę gimnastyczną. W tym samym momencie, gdy odeszła, drzwi od szatni się otworzyły i wyszedł z niej poszukiwany przez nią Kuroo Tetsurou. Dziewczyna jednak tego nie zauważyła. Czarnowłosy uniósł jedną brew ze zdziwienia.

— Jak ona się nazywa? — mruknął.

— Kto? — Kai wyszedł za nim z szatni, poprawiając wiązanie krawatu.

— Ta dziewczyna, co dzisiaj przyszła na końcówkę naszego treningu.

— Chyba chodzi z tobą do klasy, więc powinieneś to wiedzieć — odparł chłopak — Zapamiętałam ją z tamtego roku —

— Hmm... — Tetsurou podrapał się po karku — Czego mogła chcieć? —

— Może się jej spodobałeś? — stwierdził Yamamoto, gdy usłyszał o czym rozmawiają.

— Wszyscy wiedzą, że dziewczyny na trybuny przychodzącą pooglądać... MNIE — zakomunikował libero.

Wszyscy, jak na zawołanie zaczęli się głośno śmiać. Śmiech Kuroo było słychać najgłośniej na korytarzu. Ich sielanka nie trwała długo, ponieważ zostali upomniani przez nauczyciela dyżurującego.

*

— Fuchita-san! — zawołała Akari stojąc w drzwiach sali lekcyjnej — Mogę cię prosić na chwilkę? —

Czarnowłosa odsunęła krzesło od ławki i zostawiła rozpoczęte zadanie z literatury. Podeszła do dziewczyny, która stała na korytarzu. W ręce coś trzymała.

— Proszę, mam notatnik dla ciebie — podała jej przedmiot — I jak, Kuroo się zgodził? —

— Jeszcze się go o to nie pytałam — odpowiedziała.

— Oh... —  Mitsuzawa westchnęła — Myślałam, że masz to już za sobą —

— Niestety nie... — mruknęła w odpowiedzi Fuchita — Ale do końca tygodnia powinnam dać radę to zrobić. Obiecuję —

— Dziękuję ci, Fuchita-san — przytuliła ją na pożegnanie — Do zobaczenia —

Fumiyo uśmiechnęła się i odwróciła, aby wejść do sali. Przeszkodziła jej w tym czyjaś sylwetka stojąca w drzwiach. Uniosła wzrok i spojrzała na twarz czarnowłosego siatkarza.

— Na co miałem się zgodzić? — spytał się z zawadiackim uśmiechem — I co trzymasz w ręce? — kiwnął głową na jej dłonie.

— Um... — nie tak to miało wyglądać. Nie spodziewała się, że chłopak będzie podsłuchiwał.

— To dlatego przyszłaś na dzisiejszy trening? Co ode mnie chciałaś? Umówić się ze mną? Wyznać miłość? 

— Co? NIE! — zaprzeczyła, zaskoczona obrotem spraw. Nie chciała przy nim wyjść na obsesyjnie zakochaną nastolatkę. Przełknęła ślinę i pomyślała szybko nad odpowiedzią — Najlepiej, żeby ta sprawa pozostała między nami. Mam dla ciebie propozycję —

— Mam być twoim chłopakiem na niby?

— Co? NIE! Co ty masz z tym umawianiem się!? Nie o to chodzi — westchnęła ciężko — Chciałabym się spotkać z tobą na osobności po lekcjach. Znalazłbyś dla mnie chwilę? —

— Oczywiście, mademoiselle — odpowiedział jej mrugnięciem okiem i przepuścił ją w drzwiach, ponieważ rozpoczęła się lekcja. Fumiyo, z ustami uformowanymi w cienką linię, przeszła obok chłopaka i zajęła swoje miejsce przy oknie. Sawaguchi, widząc tę dwójkę razem, zmarszczył brwi i popatrzył się w stronę Tomosugi, czy ona również jest tak samo zaskoczona jak on. Pokręcił z politowaniem głową, widząc, że dziewczyna ucięła sobie drzemkę na ławce. Pozostało mu tylko spytać się po lekcjach, o co może chodzić.

*

Fumiyo spojrzała w okrągłe lustereczko, które zawsze nosiła w torbie i poprawiła grzywkę, która po całym dniu zdążyła stracić na objętości. Stała przy bramie szkolnej i czekała na siatkarza, który z niewiadomych przyczyn się spóźniał. Prychnęła poddenerwowana i schowała przedmiot do torby, wiedząc, że ciągłe dotykanie włosów tylko pogorszy problem. Westchnęła ciężko widząc chłopaka w towarzystwie swoich kolegów wychodzących ze szkoły. Przestąpiła z nogi na nogę, gdy poczuła wzrok całej grupy na sobie. Zacisnęła wargi i czekała, aż wreszcie czarnowłosy pożegna się z kumplami z drużyny.

— Dobra, tutaj panowie muszę niestety was opuścić, ponieważ mam wyjątkowo ważne sprawy na głowie — rzekł Kuroo, machając im na odchodne. Odpowiedzieli mu dziwnymi odgłosami, widząc, jak podchodzi do Fuchity.

— Muszą się tak zachowywać? — szepnęła do chłopaka, gdy skręcili w stronę dobrze znanej kawiarni.

— No co na to poradzisz, hormony i te sprawy — wzruszył ramionami — Mogę się o coś ciebie spytać? — spojrzał na nią z góry. Fumiyo sięgała mu ponad ramionami. Rzadko spotykał dziewczyny, które były takiego wzrostu.

— Hm?

— Jak masz na imię? — dziewczyna popatrzyła na niego z kamiennym wyrazem twarzy — No co!? Dobrze wiesz, że przez siatkówkę rzadko chodzę na lekcje —

— Mhm... — mruknęła — Fuchita Fumiyo — stanęła i podała mu prawą dłoń, aby ją uścisnąć z jego męską odpowiedniczką. Chłopak się zatrzymał i spuścił wzrok. Złapał jej rękę, odrobinę się nachylił w jej stronę i pocałował delikatnie jej knykcie. Czarnowłosa poczuła gorąc rozchodzący się na jej twarzy.

— Miło panią poznać — rzekł i odsunął jej dłoń od jego ust — Kuroo Tetsurou się kłania —

— Daruj sobie te gierki — prychnęła — Chodź lepiej, bo chcę mieć to już z głowy — obrażona zachowaniem chłopaka skręciła w stronę miejsca docelowego. Oboje usiedli w najspokojniejszym kącie sali i zamówili po ciastku oraz kawie.

— A więc... — zaczęła — ...samorząd uczniowski poprosił mnie, abym wykonała pewne zadanie. Chodzi o wywiad z tobą — oczy siatkarza się lekko rozchyliły ze zdziwienia — Dodatkowo muszę porobić ci kilka zdjęć podczas gry, albo podczas treningu, albo podczas wykonywania codziennych czynności, na luzie. Wszystko zostanie umieszczone, jako artykuł, w gazetce szkolnej. Przewodnicząca szkoły powiedziała, że z racji, że jesteś popularny i w tym odchodzisz ze szkoły, czasopisma prędzej się sprzedadzą, a samorząd zarobi więcej pieniędzy —

— Mhm... — mruknął Kuroo i pogłaskał się po brodzie w geście zadumy — W sumie, co mi zaszkodzi — rzekł — To od czego zaczynamy? —

— Może, jak już jesteśmy sami, to mogę przeprowadzić wywiad — wyjęła notatnik z torby — Nie przejrzałam tylko pytań. Nie obrazisz się, że chciałabym teraz to zrobić? —

— Jasne.

Fumiyo wypuściła cicho powietrze z ust i otworzyła zeszyt. Pytania zostały starannie zapisane na górze każdej kartki, zostawiając resztę papieru na zapisanie odpowiedzi. Nie wiadomo było, jak długie wypowiedzi będzie składał chłopak, więc był to idealny pomysł. Przewodnicząca szkoły była naprawdę mądra.
Spojrzała na pierwsze pytanie i rozszerzyła oczy ze zdziwienia, czytając je.








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro