Ucieczka
Zobaczyłam jak ze statku wychodzi czarna zakapturzona postać w otoczeniu białych żołnierzy.
- Musieli mnie namierzyć - szepnęła Rey.
Czarna postać zauważyła dom i w obstawie dwóch żołnierzy poszła w jego kierunku.
- Mistrzu, uciekajmy bocznym wyjściem - krzyknęłam
- To nic nie da - stwierdził Luke - musimy się z nim zmierzyć
Nagle zobaczyłam jak w zamkniętych drzwiach ktoś wypala dziurę mieczem świetlnym. Przez dziurę wszedł ciemny rycerz a za nim żołnierze.
- Widzę, że nieźle się urządziłeś. - powiedział - Szkoda tylko, że stchórzyłeś i wolisz mieszkać sam na odludziu niż z twoją rodziną.
Zorientowałam się, że rycerz nie zwrócił na mnie i Rey uwagi, lecz skupił się wyłącznie na Luke'u.
- Skoro nie postanowiłeś odbudować akademii, oznacza to, że jesteś Ostatnim Jedi. - kontynuował - A więc jedyną osobą, która może przeszkodzić planom Snoke'a.
Odwrócił się i uruchomił swój miecz, w tym samym momencie wbiegłam ze swoim mieczem pomiędzy niego i Luke'a. Nie mogłam dopuścić aby coś mu się stało.
- Kto to? - zdziwił się przeciwnik - Nie istotne. Widzę, że masz swój miecz. Ciemnoróżowa klinga? Jaki to kryształ?
- Nie powiem ci - tak naprawdę nie był to żaden kryształ. Miecz zasilany był przy połączeniu kilku naturalnych minerałów, żywicy, pereł itp. a sama rękojeść ze stopionego żelaza otoczonego mocnymi lianami.
- No jasne, mogłem się domyślić - odrzekł rycerz - A kim ty właściwie jesteś dziewczyno?
- Keila Magnetic.
- Magnetic? - spytał zdziwiony
Luke wpatrywał się w nas, a Rey, która stała w kącie bała się, że czarna postać może w każdej chwili coś nam zrobić więc uruchomiła miecz, który przyniosła i uderzyła w rycerza, jednak ten zblokował jej ruch. Jeden z żołnierzy strzelił, ale nie trafił i tylko wypalił dziurę w dachu centralnie nad moim łóżkiem.
- No super, teraz będzie na mnie padać w nocy. - zaczęłam narzekać.
- Nie musisz się o to martwić - odezwał się rycerz - Pójdziesz z nami, tak samo jak wy.
- No chyba nie -powiedziała Rey i zabiła obu białych rycerzy.
Luke nie reagował. Zastanawiałam się czemu. W tym samym momencie Rey zaczęła walczyć z czarną postacią, jednak on odepchnął ją i odebrał jej miecz. Do naszego domu weszło 10 kolejnych białych żołnierzy. Luke wziął miecz Rey i zaczął walczyć.
- Kim uciekaj! - krzyknął
Nie chciałam uciekać, lecz spojrzałam na nieprzytomną Rey i zaczęłam ją nieść w stronę bocznych drzwi. Za nami wyszło 2 żołnierzy. Odłożyłam brunetkę pod drzewem i zaczęłam z nimi walczyć. Pokonałam ich bez problemu, ponieważ słabo trafiali. W tym samym momencie dziewczyna się ocknęła.
- Co się dzieje? - zapytała
- Musimy pomóc Luke'owi
Wbiegłyśmy do domu ale tam nikogo nie było tylko leżało kilku powalonych żołnierzy. Wyszłyśmy głównymi drzwiami i zobaczyłyśmy, że Luke i zakapturzona osoba walczą niedaleko skały.
- Uciekajcie! - krzyknął Luke
- Bez ciebie nigdzie nie pójdę - odkrzyknęłam
W tym momencie Luke leżał na ziemi. Zaczęłam biegnąć w jego stronę jednak był za daleko abym zdążyła do niego dobiec za nim jego przeciwnik zdąży wykonać cios. Nagle zza skały wybiegła Tessa i zaczęła gryźć rycerza w nogę.
- Głupi pies - krzyknęła czarna postać i zabiła suczkę.
Luke w tym czasie zdążył się podnieść i walka rozpoczęła się na nowo
- Tessa! - zaczęłam biegnąć w stronę martwego zwierzęcia
- Kim chodź, nie ma czasu! - krzyknęła Rey
- Ale Luke...
- On sobie poradzi, kazał nam uciekać
Zawróciłam i pobiegłyśmy razem z dziewczyną do jej statku. Odleciałyśmy zostawiając Luke'a na planecie.
Rozdział długi i strasznie badziewny. W dodatku zbytnio zaczął mi przypominać oryginalną trylogię, ponieważ nie miałam zbytnio weny. Może jeszcze jakoś to uratuję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro