Drugie spotkanie (Znów w sklepie...)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy wreszcie do domu wróciłem, sprawę sobie zdałem, że zapomniałem kupić to co kupić miałem. Więc do sklepu się wróciłem, bo już głodny od tego uciekania byłem. Pierwsze co w sklepie widzę to Ciebie, w myślach się pytam czy jesteś jasnowidzem, czy posługujesz się jakimś magicznym GPS'esem? Już miałem niezauważony ze sklepu uciec, gdy Ci się udało mnie dostrzec... Pobiegłaś do mnie z szybkością światła i z przytulasem się rzuciłaś. Powtórka z rozrywki... Patrzyli się na nas w ciszy z obrzydzeniem, dopóki ktoś nie wyskoczył z powiedzeniem: „Demon i Anioł, taka abominacja jest niedopuszczalna!" Ona się w sekundę odwróciła i wzrok który mu wysłała mówił jedno: „ZDEZINTEGROWAĆ." Zaczęła do niego powoli podchodzić, ja skorzystałem z okazji aby się oddalić i szybko ze sklepu wyjść, pójdę do innego, tylko abym uciekł wreszcie od tej psychopatki...Wychodzę i biegnę, aż znalazłem drugi sklep, kupiłem jedzenie na obiad i wracam. Gdy nagle się odwracam i patrzę jak biegniesz do mnie z zawrotną prędkością, jak Ty mnie znalazłaś?! Przecież nawet ja sam nie wiedziałem gdzie pobiegłem... No i znów bawimy się w kotka i myszkę. Biegnę gdziekolwiek tylko po to by Cię zgubić, JAKKOLWIEK. Udało mi się na szczęście podstępem to zrobić, a także udało mi się samemu zgubić... Okazało się że jestem w jakiejś uliczce w dzielnicy demonów, z deszczu pod rynnę... Błąkałem się szukając drogi powrotnej, dopóki nie spotkałem trójki wandali, z bardzo „Przyjacielskim" nastawieniem. Gdy zapytali się „Czy masz jakiś?" jedynie udałomi się wybełkotać „Trochę się zgubiłem..." oni zaczęli się uśmiechać i ich „Lider" sięgając po pałkę teleskopową odpowiedział „Ach to się zdarza, chodź znamy najbliższą drogę do szpitala" Zamknąłem oczy i jedynie czekałem na koniec. Lecz nagle usłyszałem jak ktoś zaczyna w moją stronę biec, po czym delikatnie to ujmijmy z łatwością "przepędziłaś" moich niedoszłych oprawców. Jak oczy otworzyłem to chyba pierwszy raz się ucieszyłem z Twojego magicznego GPS'u lub jakiegoś innego oka trzeciego.

Zakłopotany się na Ciebie popatrzyłem i lekko się jąkając powiedziałem „Dzi-Dziękuję za ratunek..."

Ty zaś tylko się uroczo uśmiechnęłaś i wręczyłaś mi kartkę.

Przeczytałemna głos „Dla zaproszonego gościa specjalnego Moje urodziny w tę sobotę." Pokiwałem głową na znak iż na pewno przyjdę, a Ty skoczyłaś na mnie mocno tuląc. Gdy już mieliśmy się odwrócić i do domów wrócić, z moich ust nagle słowa wyleciały. „Wiesz... Żadna istota która po tym świecie kroczy nie ma równie pięknych oczy..." Zauważyłem wtedy jak bardzo zaczęłaś się rumienić, jednak bez słowa przyszło Ci się do domu powrócić.

Wtedy byłem mocno zażenowany tymi słowami, czułem się jak jakiś słaby podrywacz. Jednakże później zrozumiałem jak ważne były owe słowa, choć w sumie chyba przypadkowe. Także pojąłem jak czasem nic nieznaczące miłe słówka od serca potrafią być dla duszy wspierające...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro