4. Nie ma jak w domu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Juliana usiadła przy stole, całkowicie oszołomiona tym, czego właśnie była świadkiem. Właśnie wtedy, gdy myślała, że jej życie jest bezpieczniejsze, pojawiła się kolejna problem, który sprawił, że odjęło jej mowę. 

Helen wróciła do domu, a dziewczynki nie opuszczały jej kroku, pytając zszokowane i zdziwione tym, co przed chwilą miało miejsce. Gdy tylko Juliana zaczęła iść w jej stronę, zobaczyła, jak Helen osuwa się na ziemię mdlejąc. 

"Dziewczynki, pomóżcie mi przenieść waszą mamę na kanapę. Jennifer, czy możesz przynieść mokry ręcznik? Zrobimy z niego kompres."

Położyły Helen na kanapę. Po chwili jej zatrzepotała oczami, kiedy zdążyli położyć na nią ręcznik.

"Mamo, mamo, co się stało z Thomasem, dlaczego go zabrali, co się dzieje?!" Jennifer chciała wiedzieć, nie chcąc być dłużej trzymaną w niewiedzy. 

Juliana widziała, że sama Helen wciąż nie przetworzyła tego, co się stało, więc wtrąciła się -

"Myślę, że wasza mama wciąż próbuje to rozgryźć, może przynieście jej coś do zjedzenia i dajcie chwilę, dziewczynki" powiedziała łagodnie Juliana.

"W porządku Julia. Muszą wiedzieć, co się stało z ich bratem. Skończyłam kłamać. Dziewczyny, proszę usiądźcie obok mnie."

Juliana cicho przeprosiła, wiedząc, że będzie to trudna i intymna rozmowa, do której ktoś, kto nie jest członkiem rodziny nie powinien być wtajemniczony. Starała się zająć praniem. Gdy składała pościel, w salonie zadzwonił telefon. Usłyszała, jak Helen prosi Jennifer o szybkie włączenie telewizora.

Wyczuwając w powietrzu pilną potrzebę, weszła, żeby zobaczyć, o co chodzi. Był to John, który stał na podium w Volkshalle i przemawiał. Helen wpatrywała się tępo w telewizję, mówili tam, że odkryli spisek w Rzeszy i że to John doniósł o tym Himmlerowi. Helen zadrwiła, sarkastycznie mówiąc: "Wygląda na to, że był dobrym małym nazistą. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jaką promocję dla niego przygotowali." Podeszła do karafki z alkoholem i nalała sobie bourbonu.

Juliana spojrzała na dziewczyny, wciąż wpatrzone w ojca na ekranie telewizji, cieszyła się, że nie słyszeli uwagi Helen. Z każdą minutą wydawała się coraz bardziej zaniepokojona.

Czy sprawy przyjęłyby gorszy ton, gdyby się upiła? Nie odważyła się zasugerować, żeby Helen się położyła czy odpoczęła. Juliana zdecydowanie nie chciała być po stronie odbiorczej tej metaforycznie załadowanej broni.

"Helen, co mogę zrobić, aby pomóc? Mogę zająć się za ciebie dziewczynkami, jeśli chcesz, dać ci trochę czasu dla siebie?" - Juliana zasugerowała cicho.

"Poradzę sobie z tym. Mogę opiekować się moimi dziewczynami, dziękuję, ale nic nam nie jest" - stwierdziła wyraźnie.

"W porządku. Jeśli mnie będziesz potrzebowała, nie wahaj się wołać. Będę w swoim pokoju."

Juliana leżała na łóżku, wpatrując się w sufit. Zazwyczaj działała, pomagała, nie lubiła siedzieć i obserwować ze związanymi rękami. Ale wiedziała lepiej, żeby w tej sytuacji się nie wychylać.

Niedługo potem usłyszała ciche pukanie do drzwi. Obie dziewczyny nieśmiało weszły do pokoju, otwierając drzwi.

Po okresie krótkiej narady Juliana była zbyt zdenerwowana, by wdawać się z nimi w zgłębione rozmowy, zasugerowała więc grę w Monopoly na patio jako rozrywkę. Była szczęśliwa, że się zgodziły.

Juliana zrobiła obiad dla dziewczyn i przez resztę popołudnia grali w gry planszowe. Cieszyła się, że była w stanie nieco załagodzić ich nastrój, nawet jeśli tylko na krótką chwilę.

Helen tymczasem zamknęła się w sypialni i nie wyściubiła nosa nawet na chwilę. 

Juliana podążyła za oczami dziewcząt i spojrzała w kierunku podjazdu: "Tato!"

Podbiegły do Johna, a on szybko zaczął je przytulać. Obejmowały go chyba przez pięć minut, a on z miłością ucałował ich głowy, gdy się od niego oderwały.

John spojrzał na Julianę oraz otaczające ją talerze i gry planszowe. Uśmiechnął się szeroko i powiedział: "Wygląda na to, że dobrze się bawiłaś, zapewniając rozrywkę dziewczynom. Zgaduję, że Helen odpoczywa?"

Julianna odpowiedziała uśmiechem: "Starałam się odwrócić ich uwagę, dać Helen czas na przemyślenie tego wszystkiego. John, tak mi przykro z powodu Thomasa. Nie wiem co powiedzieć."

John spojrzał na ziemię, pozwalając sobie na chwilę smutku i powiedział: "To jest nas dwoje, Juliano. Dziękuję. Pójdę sprawdzić co z Helen, wybacz proszę."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro