6. Inna niż wszystkie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kiedy John wszedł do sypialni, zastał Helen już śpiącą w łóżku, wciąż w ubraniu. Spojrzał na szafkę nocną i zobaczył karafkę, a obok niej pustą szklankę.

W przeszłości miała zaskoki, kiedy piła na umór i na szczęście trwały tylko około miesiąca, nie dłużej, ale w porównaniu ze wczorajszym dniem, wywołały je wtedy pozornie trywialne wydarzenia życiowe.

John zaczął się martwić. Martwił się o nią, o dziewczyny, martwił się o swój nowo zdobyty awans w Rzeszy. Nawet nie zdążył tego wszystkiego przemyśleć, a teraz musiał sobie jeszcze poradzić z żałobą po stracie syna. Syna, dla którego zabił niewinnego człowieka. Dobrego doktora. Przyjaciela rodziny. Syna, dla którego złożył wiele bezimiennych ofiar w ciągu ostatnich 16 lat. Syna, który był niezastąpiony. 

- Nie ma na to teraz czasu, muszę iść dalej, utrzymać statek na powierzchni, bo inaczej wszystko, co zrobiłem, pójdzie na marne. - pomyślał

Przebrał się w nocną bieliznę i po cichu wśliznął się na bok łóżka, uważając, by nie obudzić Helen.

Kiedy tak leżał, myślał o Julianie i o tym, jak postąpić z tą całą sytuacją. Wyrzucenie jej ze swojego domu nie było bezpieczne, wciąż jeszcze nie dowiedzieli się wszystkiego z przesłuchań dotyczących członka ruchu oporu aresztowanego przez oficerów SS.

Jednak nie do końca mogła zostać z nimi dłużej. Młoda, samotna kobieta, której wygląd wywołałby zbyt wiele spekulacji, i której pomysły i wcześniejsze zachowania były wątpliwe.

Mimo to, nie zrobiła jednak nic złego odkąd jest w Rzeszy. Jeśli chodzi o niego i jego rodzinę, okazała tylko życzliwość. Mogła naprawdę okazać się pomocna dla rodziny w ciągu najbliższych kilku tygodni, kiedy będą dostosowywać się do nowego życia. Z niewiadomych przyczyn, jednak czuł się zmuszony na ten czas zapewnić jej bezpieczeństwo.

Czuł, jak jego oczy stają się coraz cięższe od pigułki nasennej, którą wziął, aby zapewniła mu sen tej nocy. Nie zastanawiając się dłużej, przewrócił się i zasnął.

 ******

John obudził się, czując zapach przypalonego bekonu. Rozejrzał się, żeby zobaczyć, czy Helen się obudziła, ale nie.

Włożył szlafrok i zszedł na dół. Cieszył się, słysząc śmiech dziewczynek i Juliany, gdy wszedł do kuchni.

"Co ja tu słyszę za śmiechy?" powiedział, prawie żartobliwie.

Juliana otworzyła okno, żeby wypuścić dym, i zdejmowała spalony boczek z patelni.

Spojrzała na Johna i uśmiechnęła się.

"Naprawdę jestem okropnym kucharzem, ale pragnę być lepsza. Przepraszam, że spaliłam twój bekon."

Odwzajemnił ciepły uśmiech: "Bzdury, jestem pewien, że jesteś dobrą kucharką. Może po prostu potrzebujesz trochę pomocy. Jestem pewien, że Helen i Martha udzielą ci kilka wskazówek."

"Obawiam się, że będę potrzebować czegoś więcej niż wskazówek, bardziej lekcji"  zaśmiała się ponownie.

John zobaczył w niej coś, co z pewnością przyciągnęło Joe Blake'a do jej osoby. Coś tak realnego i rzadkiego, bez żadnego udawania. W najmniejszym stopniu nie chciała być zalotna, być może dlatego to było w niej pociągające. Pomyślał, że ​​była uroczą mieszanką skromności i kobiecości w jednym.

"Cóż, mimo wszystko doceniamy twoje próby. Dziewczynki, obawiam się, że wasze lekcje będą musiały zostać przełożone na inne popołudnie. Mam dzisiaj spotkania przez cały dzień, a wasza matka musi trochę odpocząć. Nie czuje się normalnie w tym całym, szkolnym chaosie." 

Amy zmarszczyła brwi, mówiąc: "Ale tatusiu, mój recital odbędzie się za dwa tygodnie, naprawdę nie mogę przegapić lekcji fortepianu."

Juliana wtrąciła: "John, nie ma problemu, żebym ją zabrała, proszę, pozwól mi pomóc."

"Doceniam tę propozycję, ale po prostu nie jest to bezpieczne ani dla ciebie, ani dla Amy, abyście wychodziły z domu, dopóki nie będziemy w stanie zamknąć resztę członków ruchu oporu."

Juliana spuściła głowę i kiwnęła głową. Nienawidziła nie pomagać, ale rozumiała.

Dziewczyny zebrały torby z książkami i ruszyły w stronę drzwi. John zawołał je z powrotem do stołu, przyciągając je do siebie.

"Dziewczynki, chcę, żebyście wiedziały, że wasza matka i ja kochamy was obie bardzo mocno. Poradzimy sobie z tym razem. Jeśli chcecie o czymś porozmawiać, mówcie. Wiem, że to, co widziałyście, co stało się z Thomasem, było bardzo przerażające. Nie chciałem, abyście to widzieli. Proszę, postarajcie się jak najlepiej skupić na szkole."

Skinęły głowami i objęły tatę. 

Juliana była wzruszona. Naprawdę John wydawał się być bardzo kochającym i życzliwym ojcem i zrobiło jej się ciepło na sercu. Nie wydawał się być zdolny do rzeczy, o których wiedziała, że ​​robił. Nie chciała w to wierzyć. Uświadomiła sobie, że wstrzymywała oddech i przypomniała sobie o wdechu.

Spojrzał na Julianę, gdy tylko dziewczyny zniknęły z pola widzenia.

Westchnął: "Wyświadcz mi przysługę, proszę sprawdź jak się miewa Helen. Upewnij się, że nie będzie sama przez cały dzień, martwię się o nią."

Juliana pokiwała głową uspokajająco: "Oczywiście, John."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro