1. Cursed?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wraz z braćmi Winchester wróciliśmy z udanego polowania na wiedźmę, która wyjątkowo długo starała się nas zwalczyć, ale z powodu naszej trójki musiała pożegnać się ze światem.
Weszliśmy cali poobijani, w siniakach i z zaschniętą krwią na dłoniach, do pokoju hotelowego, gdzie od razu rzuciłam się po butelkę z wodą. Kilka sekund później cała zawartość została wyzerowana; w moje ślady poszedł Sam, a Dean jak to on wziął piwo z lodówki. Wyciągając je, zobaczyłam na jego ramionach mnóstwo brokatu, ale zbagatelizowałam ten fakt, udając się pod prysznic.
Mimo że położyłam się spać najwcześniej z całej trójki to i tak w łóżku byłam najdłużej, ale pewnie siedziałabym przykryta mięciutką kołderką jeszcze kilkanaście minut, gdyby nie Sam, który ciągle wymawiał moje imię, po czym jeszcze zaczął szturchać mnie w ramię. Zasłoniłam twarz materiałem, ciągle starając się ignorować stojącego nade mną mężczyznę, lecz on nie wytrzymał. Ledwo co usłyszałam jak zaczął się przemieszczać, wtedy pomyślałam, że da mi spokój, ale tak bardzo się pomyliłam, ponieważ chwycił mnie za kostki i pociągnął przez co spadłam z łóżka.

- Ałć? A to za co? - leniwe usiadłam na skraju materaca, starając się zignorować ból w barku, spowodowany upadkiem na posadzkę. - Znowu mamy dziesięć lat?

- Gdzie jest Dean? - odpowiedział, nie zwracając uwagi na moje wcześniejsze pytania, na co ja wzruszyłam ramionami oraz spojrzałam na sąsiadujące łóżko, które tymczasowo należało do starszego z braci. Nie potrafiłam oderwać wzroku od tego mebla. Coś mi w nim nie pasowało.

- Ja już spałam jak wy buszowaliście w nocy. To ja powinnam zadać to pytanie. - odbiłam się, stając na równych nogach. - Dzwoniłeś do niego?

- Tak. Telefon leży na etażerce. A co najlepsze, Impala stoi przed motelem, a klucze wciąż są na stole.

- Dean, który zostawił klucze od Dziecinki w motelu, to nie Dean. Może chodzi o ten brokat. - podeszłam do wiszącej na wieszaku kurtki i dotknęłam błyszczącego się proszku.

- Myślisz, że został przeklęty?

- Możliwe. - wzdrygnęliśmy z Samem, gdy usłyszeliśmy dźwięk dochodzący od strony łóżka, gdzie rzekomo miał spać mój przyjaciel. - Słyszałeś to? - pokiwał głową. Powoli chwycił za kraniec kołdry, odsłaniając nam wszystko co się pod nią znajdowało, czyli piżama Deana.

- Nie, Sam. Ta sterta się rusza, podnieś ją.

- Ja nie ch...

- Zrób to, nie płacz.

Winchester zrobił to, o co go poprosiłam, a nasza reakcja była niewyobrażalnie skrajna. Śmiać się czy płakać? Pod ubraniami znajdował się kilkumiesięczny bobas.

- Dean? - zapytałam na co dziecko uśmiechnęło się oraz zaczęło gaworzyć. - Czyli... co? - z niewyobrażalnego poziomu niezręczności zaczęłam drapać się po głowie próbując dobrać sensownie słowa. - Twój brat zmienił się w bobo?

- Najwidoczniej. - ciągle patrzył w jedno miejsce, chociaż starał się oderwać wzrok od bobaska to nie potrafił. - Nie podejmuję się wyzwania podcierania mojego brata, bo musiałbym... fu.

- A co ja mam powiedzieć?

- W moim przypadku to jest bardziej niezręczne niż myślisz. - usiadłam kilkanaście centymetrów od dziecka, starając się z jego bokserek uformować tymczasową pieluchę.

- To ty zostań z nim a ja kupię jakieś przydatne przedmioty. Między innymi dużo pieluszek, bardzo, ale to bardzo dużo.

- Może zrobić ci listę? - zapytałam, nie odrywając wzroku od zielonych oczek dzidziusia, który był moim przyjacielem. Jego mała piąstka owinęła się wokół mojego palca wskazującego, co spowodowało, że trochę zmiękłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro