24/12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  

  Kolacja wigilijna w mojej rodzinie zawsze była obchodzona w bardzo dużej grupie. Zjeżdżali się najdalsi oraz najbliżsi członkowie rodziny, który spędzali noc w drewnianym domu wraz z nami. To moja mama i ciocie organizowały ten dzień. Odkąd pamiętam kolacja odbywała się w tym właśnie miejscu i nie potrafiłem wyobrazić sobie jej gdziekolwiek indziej. Wiedziałem, że nadejdzie dzień, gdy ktoś inny przejmie na siebie rolę organizatora, ale teraz było to dla mnie czymś niemożliwym do wyobrażenia.

Cały dzień był chaotyczny. Przyjeżdżało pełno ludzi, więc drzwi raz po raz otwierały się wpuszczając do środka członków rodziny. Było zimno, ale kominek grzał cały dom. Na zewnątrz padał śnieg, było cicho i pusto, ponieważ wszyscy zaszyli się w swoich domach.

Od rana zarówno ja, jak i Baekhyun czy moi kuzyni byliśmy włączeni do wszelkich prac. Nieco nad tym ubolewałem, ponieważ jedyne momenty, kiedy widziałem mojego byłego chłopaka były tymi, kiedy witaliśmy nowoprzybyłych. Brunet posyłał mi wtedy ciepły uśmiech, czasem obejmował mnie czekając na naszą kolej do powitań, ale chwilę później znów znikał, najczęściej w kuchni, gdzie moja mama zwerbowała go do pomocy. Sam zajmowałem się gośćmi oraz pomagałem Jonginowi ogarnąć salon i jadalnie, dopóki ten nie powiadomił mnie, że zgodnie z zapowiedzią jedzie odebrać Kyungsoo. Kiedy wrócili cała uwaga była na nich. W końcu Kyungsoo był zupełnie nowym nabytkiem w naszej rodzinie.

Baekhyun był pierwszym, który się z nim przywitał. Nie dlatego, że chciał, ale dlatego, że akurat wypuszczał psy na zewnątrz, aby pobiegały przez chwilę po ogrodzie.

Kyungsoo wyglądał na pewnego siebie, kiedy stał u boku Jongina z uniesioną głową i lekkim uśmiechem. Sprawiał wrażenie, jakby cieszył się na to spotkanie.

- Oh, cześć, jestem Baekhyun. - Powiedział mój były partner wyciągając do niego dłoń. Słysząc o ich przyjeździe natychmiast wyjrzałem z salonu, aby również należycie się przywitać. Co prawda byłem jedyną osobą, która znała już Do, ale i tak czułem dziwne zdenerwowanie.

- Nazywam się Kyungsoo. - Odparł drugi. - Miło mi cię poznać, dużo o tobie słyszałem. - Dodał z lekkim uśmiechem. Baekhyun nie zapytał czy do Kyungsoo dotarły dobre informacje na jego temat, na szczęście. Nie byłem pewny czy chłopak Jongina zdecydowałby się na kłamstwo, ale prawda była taka, że przepłakałem wiele nocy w apartamencie Kima, a u boku Kyungsoo, przeżywając nasze rozstanie. Oczywiście później moje słowa ewoluowały w narzekania na jego temat, co było pewnego rodzaju mechanizmem mającym mi pomóc o nim zapomnieć. Wolałem wierzyć, że Byun był paskudną osobą i dobrze, że nie ma go już w moim życiu. Ale teraz wrócił, a ja czułem się zupełnie tak, jakbym na nowo się w nim zakochiwał. Kyungsoo prawdopodobnie zdziwiłby się na tę zmianę.

Poczułem ulgę, kiedy w końcu usiedliśmy do kolacji. Baekhyun rozmawiał ze wszystkimi zupełnie swobodnie i bez skrępowania. Przez te dwa lata zżył się z moją rodziną i nie sądziłem, że znajduje się w niej ktokolwiek, kto go nie lubił. Sam siedziałem obok niego, włączając się raz po raz do rozmów. Głównym ich tematem był Kyungsoo, który siedząc przy Jonginie zachowywał się dużo grzeczniej, niż kiedy byliśmy sami. Zdawał się dużo milszy i przystępny. Na co dzień nie był tak potulny, ale tylko ja i Jongin.

Wieczór spędziliśmy miło, a kiedy emocje w końcu opadły, dzieci uciekły na piętro, a my zaszyliśmy w salonie, nadszedł moment, na który wiele osób czekało. Mama już wcześniej zapowiedziała, że dokopała się do starych, świątecznych zdjęć. Nie za bardzo interesowało mnie oglądanie ich, ale decydując się nie psuć innym zabawy siedziałem cicho.

- Chcę zobaczyć cię jako dziecko. - Mruknął Baekhyun, kiedy zasugerowałem, żebyśmy schowali się do pokoju i spędzili czas razem. - Pójdziemy kiedy tylko dotrzemy do nowszych zdjęć, hm? - Dodał, lekko ściskając moje policzki. Przytaknąłem, ponieważ nie do końca miałem wybór. Jako najmłodsi, czy też jedni z najmłodszych, zajęliśmy miejsca na ziemi, przy kanapie. Baekhyun i tak był z tych dziwnych osób, które wybierały podłogę jako najwygodniejsze miejsce do odpoczynku.

Zdjęcia nie były ciekawe. Brunet oglądał je podekscytowany, pytając raz po raz kim są osoby, których nie rozpoznawał. Choć projekcja nie była interesująca, to reakcje mniejszego nieco ją urozmaicały. Mój wzrok cały czas uciekał w jego stronę, aby móc podziwiać jego radosną twarz.

Fotografiami zainteresowałem się dopiero, kiedy po pół godzinie cały zbiór zbliżał się ku końcowi, a na ekranie pojawiło się pierwsze zdjęcie, na którym widoczny był mój były partner.

- Czekajcie. - Poprosiłem, kiedy kobieta sterująca pilotem postanowiła zmienić zdjęcie. Słysząc mój głos cofnęła się do poprzedniego.

Zapatrzyłem się w nie na moment, przypominając sobie wszystkie te emocje, które wtedy odczuwałem. Były to pierwsze święta Baekhyuna, które spędził z nami. Wydaje mi się, że zdjęcie zostało zrobione maksymalnie kilkanaście minut po naszym przyjeździe. Wyglądało nieco niczym zdjęcie, które robiło się na pamiątkę przed studniówką. Przedstawiało tylko naszą dwójkę. Staliśmy przy schodach, obejmując się lekko i uśmiechając do aparatu. Wciąż mieliśmy na sobie ubrania z podróży, a przy naszych nogach stały walizki. Baekhyun wciąż miał blond włosy i wyglądał iście anielsko z zaróżowionymi policzkami i nieśmiałym uśmiechem.

Dalej było kilka zdjęć mojej rodziny, zdjęć z kuchni, gdzie niektórzy przygotowywali jakiś posiłek, zdjęcie ze spaceru moich rodziców, zdjęcie cioci z dziećmi. Kiedy pojawiło się kolejne, ponownie poprosiłem o dłuższe przystanie na nim. Był to Baekhyun, który w ramionach trzymał moją babcię. Kobieta miała zamknięte oczy i obejmowała go mocno w okolicy pasa. Baekhyun śmiał się patrząc w sufit i trzymając dłoń w okolicy jej głowy, tak, jakby usilnie trzymał ją przy sobie. Chyba o czymś żartowali zupełnie nieświadomi aparatu.

Kolejne zdjęcie przedstawiało moją sylwetkę odwróconą w kierunku zamarzniętego jeziora, Mówiłem coś patrząc na dwie postaci na jego skraju. Były nimi bez wątpienia Minseok i Baekhyun. Nie pamiętam już co robili.

Minęło kilka następnych ujęć. W końcu pojawiło się kolejne. Było proste i zupełnie codzienne. Siedziałem na fotelu, zaś Baekhyun na moich kolanach. Opierając głowę o moje ramię pokazywał mi coś w telefonie. Za nami palił się kominek, a oprócz nas nie było nikogo więcej na zdjęciu. Wyglądałem inaczej. Zdawałem się niemal rozmarzony, z pewnością szczęśliwy. Nawet moje spojrzenie było inne, cieplejsze.

Pojawiło się kolejne zdjęcie, ale tym razem usłyszałem śmiech mojej mamy.

- Chanyeol, kochanie. - Powiedziała, a ja spojrzałem na nią ze zmarszczonymi brwiami. - Nie możemy zatrzymywać się na każdym zdjęciu, na którym jest Baekhyun. - Oceniła, a ja nieco zawstydzony spojrzałem na siedzącego obok bruneta, który dłonią zasłaniał usta, śmiejąc się z tej sytuacji. Nie tylko on wydawał się rozbawiony. Do moich uszu dotarły też chichoty innych ludzi.

- Dlaczego nie?

- Jest ich za dużo.

Miała rację. Baekhyun pojawiał się na wielu zdjęciach. Czasem w tle, czasem w centrum zdjęcia. Zwykle uśmiechał się lub śmiał, czasem z kimś rozmawiał, najczęściej ze mną lub Minseokiem. Czasem wciąż prosiłem o zatrzymanie się na którymś ze zdjęć, ale starałem się powstrzymywać.

- Mieliśmy iść na górę, kiedy będą nowe zdjęcia. - Szepnął Byun, ale ja tylko pokręciłem głową, wpatrzony w utrwalone chwile. Nie mieliśmy potrzeby się śpieszyć.

Zostałem pozostawiony z ciepłym uczuciem, kiedy pokaz dobiegł końca. Mój były chłopak zdawał się idealnie ze wszystkimi dogadywać. Pasował do mojej rodziny. Był dosłowną częścią większego obrazka.

Nie wyobrażałem sobie, że miałoby go po prostu zabraknąć.

- Chodźmy. - Rzuciłem, kiedy wszyscy zaczęli się zbierać. Baekhyun przytaknął i pożegnał się ruszając przodem. Kilka osób go objęło, ktoś ucałował jego policzki. Patrzyłem na to zastanawiając się jak zareagowaliby na informację o naszym zerwaniu. Na pewno byliby zaskoczeni, z pewnością byłoby im przykro. Wszyscy przywykliśmy do jego obecności. Baekhyun był teraz częścią naszej rodziny. Nie tylko moim chłopakiem, ale kimś o wiele cenniejszym.

- Kyungsoo jest naprawdę miły. - Powiedział, kiedy w końcu zostaliśmy sami. W pokoju było chłodno, ale przyjemnie. Na jednej ze ścian paliły się drobne lampki, a całe pomieszczenie pachniało cynamonem przez niedawno ugaszoną świeczkę.

- Prawda. - Przytaknąłem rozpinając guziki koszuli. - Kiedy wrócimy do Seul, może gdzieś wyjdziemy razem?

- Razem? - Zapytał spoglądając na mnie. Jego oczy błyszczały się od spożytego alkoholu. Były prawdopodobnie najpiękniejszym elementem jego twarzy. Ktoś kiedyś powiedział, że powinniśmy zakochiwać się w oczach innych ludzi, ponieważ tylko one nigdy się nie zmienią. Miałem nadzieję, że te Baekhyuna na zawsze pozostaną tak ujmujące.

- Wiesz, ty, ja, Kyungsoo i Jongin. - Wyjaśniłem. Nie rozmawialiśmy jeszcze o ewentualnym spotkaniu po wyjeździe z tego miejsca. Miałem nadzieję, że nawet jeśli nie wrócimy do siebie, Baekhyun pozostanie w moim życiu. Nawet jako ta utracona czy niespełniona miłość. Nie byłem gotów znów się z nim rozdzielić. - Jeśli chcesz. - Dodałem. Mniejszy uśmiechnął się lekko i podszedł bliżej.

- Myślisz, że to dobry pomysł?

- A ty?

- Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. - Przyznał. - Nad tym co będzie z nami po powrocie.

- To zależy tylko od naszej dwójki. - Zapewniłem. Baekhyun uśmiechnął się lekko, a kiedy znalazł się obok uniósł dłoń do mojej twarzy. Jego spojrzenie było ciepłe i spokojne. Tak, jakby patrzył na coś cennego. Pragnąłem, aby patrzył na mnie w ten sposób.

Nasze spojrzenia się spotkały. Zapadła cisza, której żaden z nas nie chciał przerwać. W pomieszczeniu było dość ciemno, ale i tak widziałem go bez problemu. Zdawał się oczekiwać na mój krok. Westchnąłem i ułożyłem swoją dłoń na jego. Zakrywała ją zupełnie.

Chciałem powiedzieć, że będę dla Baekhyuna tym jedynym, ale z moich ust nie wydostało się żadne słowo. Po mojej głowie przebiegały różne myśli. Chciałem dać nam kolejną szansę, ale nie wiedziałem czy jest to coś czego i on pragnie. Bałem się poruszyć ten temat. Nie chciałem tego robić, kiedy z niższego piętra dochodziły śmiechy, a w powietrzu wciąż unosił się zapach świeżych ciast. To nie była na to odpowiednia chwila.

- Idę się przebrać. - Oświadczył w końcu Baekhyun. Zdawał się niepewny, kiedy zabrał swoją dłoń i ruszył do łazienki. Mimowolnie westchnąłem, spoglądając na swoje stopy. Zastanawiałem się czy udało mu się wyczytać w moich oczach to jak wiele dla mnie znaczy. Miałem nadzieję, że był tego świadom.

- Baekhyun. - Szepnąłem ponownie podnosząc wzrok. - Nie chcę, żeby to się kończyło. - Dodałem równie cicho. Mniejszy zastygł w połowie kroku. Wiedziałem, że mnie usłyszał, nie miałem co do tego wątpliwości. Być może i on w tym momencie ważył swoje następne słowa, działania. Kiedy straciłem nadzieję na jego pozytywną reakcję Baekhyun odwrócił się w moim kierunku. Patrzył w moje oczy z dozą pewnej wątpliwości, zanim zacisnął usta i szybkim krokiem podszedł do mnie.

W następnej chwili Baekhyun rzucił się w moje ramiona tak gwałtownie i z taką siłą, że plecami uderzyłem o drzwi pokoju. Tępy dźwięk zatrzymał toczące się na korytarzu rozmowy, ale zupełnie to zignorowałem upijając się smakiem ust Baekhyuna.

W tym momencie liczyło się tylko teraz. Nie przeszłość i nie przyszłość, ale teraźniejszość, w której byliśmy razem, obok siebie. 

___________
Dobry wieczór 💖
Życzę wam zdrowych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia kochani!💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro