Zazdrość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Było ciepłe i dość leniwe popołudnie. Iruka z Kakashim właśnie siedzieli w Ichiraku i delektowali się ramenem z orzeźwiającą nutą trawy cytrynowej i rozprawiając o tym, co robić do wieczora, układając ewentualny plan na dzień następny. Prawie kończyli posiłek, kiedy podszedł do nich Asuma z Kurenai.

- Ohayo, Iruka, Kakashi. - powitał się

- Ohayo, Asuma, Kurenai.- odpowiedział radośnie Iruka

- Yo.- powitał się krótko

- Jakieś plany na jutro?

- Rozważamy kilka opcji, a coś się stało?- zapytał ciekawie Iruka

- Idziemy całą bandą nad morze. Jeśli chcecie dołączyć to zbieramy się jutro o ósmej przy Bramie Wschodniej. Wszystko mamy przygotowane dla jakiś 30 osób, więc nie waż mi się zabierać więcej niż ręcznik plażowy, kąpielówki czy olejek do opalania.- powiedział przy okazji grożąc mu palcem.

- Czasem bywasz okropny, Asuma.- bąknął

- To nie przeszkadzamy. Chcieliśmy tylko zaprosić.- uśmiechnęła się Kurenai i pociągnęła swojego wielkoluda w stronę jego ulubionego baru ze stekami.

- Kakashi?

- Tak?

- Nabrałem ochoty na trening.

- Z przyjemnością rozprostuję trochę kości.

Kakashi zapłacił i poszli na plac treningowy dla zaawansowanych, gdzie mogli poćwiczyć "na poważnie" bez ryzyka, że kogoś przypadkiem uszkodzą. Walczyli zawzięcie przez dwie godziny wcale się nie oszczędzając. To oczywiście ściągnęło trochę gapiów. Zawsze takie sparingi przyciągały gapiów i komentatorów. Taka mała rozrywka na zabicie czasu i obejrzenie tych lepszych w poważnej, ale jeszcze nie śmiertelnej walce. Tłum był tym większy, że na polu treningowym był sam kopiujący ninja, który ku jeszcze większej sensacji miał właśnie sparing z jednym z nauczycieli Akademii. Nikt nie przypuszczałby, że którykolwiek, zwłaszcza ten miałby jakiekolwiek szanse z kopiującym ninja. Oni zdawali się ignorować zbiegowisko całkowicie pochłonięci sobą.

Po dwóch godzinach zatrzymali się i zaczęli dyskutować. Gapie nie słyszeli o czym, ale wyglądało to tak jakby nauczyciel o coś pytał, a kopiujący mu to wyjaśniał, gdyż ten co chwila kiwał mu potakująco głową. Następnie kopiujący zadawał pytania, a nauczyciel odpowiadał. Po chwili obaj znów się starli, ale zdawało się co uważniejszym, że nauczyciel zastosował technikę charakterystyczną dla klanu Hyuuga, co było zupełnie nietypowe i wyjątkowe, gdyż do tej pory nikt spoza Hyuuga nich nie używał takiej techniki i nawet nie próbował.

Po krótkiej wymianie uprzejmości znów się zatrzymali. Wtedy podbiegł do nich Yamato.

- Mam dość. Głupio byłoby tu zemdleć. Poza tym Tsunade by nas ukatrupiła za to.- powiedział zdyszany Iruka, a jego twarz lśniła od potu.

- Ok. W takim razie wracamy do domu. Zdrzemniesz się, a ja coś przygotuję na obiadokolację.

- To nawet brzmi jak plan.- powiedział uśmiechając się szeroko

- Senpai, Sensei.- Yamato podbiegł i zwrócił na siebie ich uwagę.

- Och.... Yamato, coś się stało?- zapytał Iruka z troską, już gotowy nieść pomoc

- Nie, nic takiego. Przemyślałem twoje pytanie, Iruka-sensei i mogę spróbować ci to wyjaśnić, chociaż dalej wątpię czy to ma jakiś sens. To naprawdę jeden z najtrudniejszych zestawów i poza mną są może dwie osoby, które opanowały ten element.

- Nie szkodzi. Muszę spróbować. Gdybyś się nie zgodził, poszukałbym zwojów traktujących o tym elemencie i jego technikach. Ćwiczyłbym to gdzieś z dala od Wioski w razie ryzyka zaistnienia komplikacji.- odpowiedział Iruka wzruszając ramionami

- Dzisiaj to chyba odpada, ale może jutro?

- Jutro jesteśmy umówieni na wycieczkę plażową. Nie dostałeś zaproszenia?

- Dostałem, ale tego...

- O, to może tam znajdziemy chwilę chociaż na rozmowę? Jeśli ci nie pasuje to pojutrze. Na takie eksperymenty mam czas do końca wakacji. No może nie cały, bo trzeba by się powoli już szykować... musze sprawdzić co mam, czego mi brakuje.... tak, dzień przed pierwszym dniem mamy spotkanie z dyrektorem, to zajmie większość dnia, więc też odpada.

- Przystopuj, Iruka. Nie wolno ci się przemęczać. Pracoholizm się skończył.- mruknął ostrzegawczo Kakashi.

- Och... racja. - uśmiechnął się przepraszająco

- W takim razie pojutrze. Do zobaczenia.- powiedział Yamato i pożegnał się

Kakashi wciąż był naburmuszony, ale ruszył w stronę domu. Iruka cicho podążył za nim. Niekoniecznie rozumiał ten jego nagle zważony humorek, chociaż coś czuł, że może być o Yamato zazdrosny. Chciałby powiedzieć, ze bezpodstawnie, ale tego...
Przecież nie może zrezygnować ze wszystkich relacji, bo pan dziki jest zazdrosny.

Weszli do domu, gdzie Kakashi od razu zniknął w kuchni. Iruka podążył za nim. Objął go w talii i odwrócił. Pocałował mocno patrząc głęboko w oko.

- Wiesz, że nie musisz być zazdrosny o nikogo. Po prostu szkoda zmarnować taki dar, choć wmuszony. Sądzę, ze wiesz jak to jest. Nikt inny mnie nie nauczy jak panować nad tym elementem.- wymruczał wpatrując się w niego tymi swoimi czekoladowymi studniami

- Wiem, ale nic nie poradzę. To się samo tak.- bąknął tonąc w nich

- Też cię kocham. - powiedział rozbawiony Iruka i znów go pocałował.

- Idź na tą drzemkę. Musisz się jeszcze po oszczędzać przed katorgą. - mruknął i tym razem oddał pocałunek.

Iruka uśmiechnął się ciepło do niego i poszedł do salonu na kanapę. Okrył się drzemkowym kocem i zamknął oczy. Zasnął niemal natychmiast. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro