Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Zara

Następnego ranka obudził mnie piękny zapach pancake'ów. Szybko zbiegłam na dół i udałam się do kuchni gdzie zastałam resztę domowników.

Gabriel stał przy kuchence i trzymał w prawej ręce patelnię, na której podrzucał właśnie pancake'a.

- Wow... Nie wiedziałam, że potrafisz gotować! - zaczęłam rozmowę.

- Liczyłem na lepsze powitanie. Ale skoro droga księżniczka już raczyła ruszyć swoje 4 litery i wstać z łóżka to nie powinienem narzekać.

Zarumieniłam się i szybko odwróciłam wzrok. Nie wiem co się ze mną stało w tamtym momencie.

- Czy wasza dwójka kiedykolwiek przestanie flirtować w moim towarzystwie? Jakby JA TU JESTEM! - Usłyszałam głos Stacy z drugiego końca kuchni. A ta jak zawsze gada swoje.

- My nie flirtujemy, tylko rozmawiamy, moja droga siostrzyczko. - odrzekłam z nutą irytacji w głosie. Co ona ma z tym shipowaniem nas?

- Ta ta jasne. A ja jestem Stellą z Winx Club - ta mała małpa zaczęła oglądać mój ulubiony serial? O nie...
- OD KIEDY TY WINX OGLĄDASZ, CO?
- Od dawna. - odpowiedziała Stacy i wytknęła język. Boże jak mnie ta małpa czasami wkurza...

Usiadłam przy stole zajmując miejsce obok Noemi, a po chwili na moim talerzu wylądowały dwa pancake'i. Po mojej lewej stronie usiadł Gabi i wszyscy zaczęliśmy jeść.

- Jakieś plany na dzisiaj, Zaro? - zapytał chłopak kierując swój wzrok na mnie.

Szczerze nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo nie miałam żadnych planów jak narazie.

- Nie wieeem... Niedawno wstałam... Nie jestem w stanie jeszcze myśleć racjonalnie...
- Może pójdziemy nad jezioro? - zaproponowała Stacy. - Świeci słońce.. i w ogóle jest ładna pogoda..

- Ja wolałabym się pouczyć... - zaczęłam, lecz Gabriel mi przerwał.
- O nie. Nie ma mowy. Uczysz się dzień w dzień. Musisz trochę odpocząć, bo w końcu palma Ci odbije od tych książek. - roześmiałam się kiedy wypowiedział ostatnie zdanie.

- Może masz rację... Jeden dzień odpoczynku nie robi różnicy.

- A czemu ty się tak w ogóle uczysz skoro i tak pewnie napiszesz wszystko na przynajmniej 90%? - zapytała Stacy podnosząc wzrok znad talerza.
- No żeby napisać na 100% - odpowiedziałam takim tonem jakby to było oczywiste.

Po chwili doszło do mnie że Gabriel mógł się poczuć trochę gorzej, ponieważ jemu nauka nie szła tak dobrze jak mi.
- Miałam na myśli... Spróbować napisać na 100%... - odwróciłam wzrok.

- A właśnie Zaro pamiętasz o co prosili nas rodzice? - odezwała się tym razem młodsza z sióstr.

- Nie, bo mam zaniki.

- Żebyśmy pod żadnym pozorem nie wchodziły na strych. - odpowiedziała mi Stacy.

A no tak... Rodzice od dziecka zabraniali mi, Stacy i Noemi wchodzić na strych... Zawsze mnie zastanawiało czy oni tam coś ukrywają...

- No ale zasady są po to żeby je łamać, co nie Stacy? - Zaczynam zauważać że Stacy ma zły wpływ na Noemi...

- Oczywiście Noemciu. Zaro jesteś z nami czy przeciwko nam? - Stacy spojrzała na mnie podejrzliwie.

- Muszę uroczyście ogłosić, że tym razem jestem z Wami, ponieważ muszę się dowiedzieć co rodzice ukrywają na tym strychu.

- Czyli tak.... Dzisiaj idziemy nad jezioro, a strychem zajmiemy się jutro, ponieważ ma padać. - podsumowała Stacy.

Wszyscy się zgodziliśmy, po czym rozeszliśmy się do swoich pokoi, żeby się ogarnąć przed pójściem nad jezioro.

                        ••••••••

Udałam się do mojego pokoju, żeby się przebrać, lecz zostawiłam uchylone drzwi bo byłam przyzwyczajona, że o tej godzinie w moim domu zazwyczaj jestem tylko ja i moje siostry.

Gdy przebrałam się już w coś zwiewnego i idealnego na taki rześki dzień, podeszłam do lustra, a w lustrze odbijały mi się drzwi.  W  drzwiach zauważyłam Gabriela, lecz gdy tylko się odwróciłam chłopak szybko umknął.

Uśmiechnęłam się sama do siebie zapinając klamrą włosy w kucyk. Wzięłam torbę z przydatnymi rzeczami i zeszłam na dół gdzie odziwo nikogo nie zastałam.

Poczułam satysfakcję z tego że byłam pierwsza. Zazwyczaj jestem ostatnia więc jest to jakaś różnica.
Potem usłyszałam chichot i po chwili ze schodów zbiegły Stacy i Noemi.
Dopiero po jakimś czasie na dół zszedł Gabriel, który wyglądał na lekko... Speszonego? Ciekawe dlaczego... Czy to dlatego że go przyłapałam na patrzeniu się na mnie?

- Możemy już iść? - zapytała Stacy spoglądając na mnie i wyrywając mnie z zamyślenia.
- Co-... Oh tak tak. Chodźmy...

Szliśmy polną drogą, bo w zasadzie tylko takie można było spotkać w okolicy. Mieszkałam na takim trochę odludziu, co rodzicie tłumaczyli spokojem i swobodą. Jedyna droga pokryta asfaltem to droga okrężna prowadząca do centrum miasta.

Spacer nie zajął nam wiele, bo zaledwie 10 minut, ponieważ jezioro było dość blisko. Noemi szła blisko mnie, wciąż wierząc w istnienie potwora z Loch Ness, a Stacy biegła wyprzedzając nas o kilkaset metrów.

Gabriel szedł na końcu zamykając nasz pochód. Co jakiś czas spoglądałam na niego, a gdy nasze spojrzenia się spotkały on pospiesznie odwracał wzrok i przyspieszał kroku. Tak jakby się mnie bał.

- Zaro Zaro Zaro! - zauważyłam biegnącą w moim kierunku siostrę. - Mogę się wykąpać w jeziorze?

- Nie ma mowy Stacy! To jezioro nie nadaje się do kąpieli. - odparłam stanowczo.

Kiedyś wraz z moją przyjaciółką Alice postanowiłyśmy wypróbować kąpieli w Loch Ness i szybko tego pożałowałyśmy.

- Lepiej słuchaj Zary, Stacy. W jeziorze pływa potwór! - powiedziała Noemi z strachem w oczach.

- Przestań Noemi to tylko bajki.
- To nie są bajki - odezwał się znajomy głos, na którego brzmienie moje ciało przechodzi dreszcz. Gabriel nareszcie włączył się do rozmowy.

- Ale jak to nie? - zapytała Stacy, niezbyt przekonana co do stwierdzenia Gabiego.

- Widziałem tego potwora dzisiaj w nocy! Spojrzałem przez okno i tam był! Pił wodę po czym zanurkował w wodzie, a teraz pewnie gdzieś czycha na dnie jeziora. - mówił chłopak z przejęciem.

- Wracajmy do domu, Zaro! Potwór może nas zaatakować. - Noemi zaczęła panikować.

Kucnęłam obok niej i szepnęłam jej na ucho :
- Noemi... Potwór nie istnieje... Gabriel mówi tak żeby zniechęcić Stacy do kąpieli w jeziorze. Nie musisz się bać.
- Okej...

Tymczasem Stacy trochę spoważniała. Gabi zazwyczaj mówił prawdę i ona o tym wiedziała.
- Kłamiesz.
- Stacy, przecież wiesz, że ja nigdy nie kłamię! - bronił się Gabriel.
- Tym razem na pewno kłamiesz! - krzyknęła Stacy.

- Ludzie przestańcie się kłócić. Stacy możesz przecież wykąpać się w basenie po powrocie do domu... - przerwałam ich kłótnie. Mamy przecież duży odkryty basen na podwórku.

- Ale ja chciałam w jeziorze...

- To nie jest koncert życzeń. Poza tym rozchorujesz się, a rodzice spalą mnie żywcem. - odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą.

Rodziców najbardziej obchodziła  Noemi, później Stacy, a ja to byłam najmniej ważna, bo najstarsza...

- No dobrze... A będę mogła zjeść kawałek ciasta bezowego?
- Tak..

Gdy dotarliśmy nareszcie nad jezioro rozłożyłam różowy koc w kratkę na trawie i wraz z Gabim na nim usiedliśmy. Moje młodsze siostry biegły wzdłuż jeziora bawiąc się w berka.

Spojrzałam na Gabriela a on na mnie i oboje uśmiechnęliśmy się do siebie..
Chłopak zlustrował mnie wzrokiem. Miałam na sobie fioletowa sukienkę do kolan i rozpuszczone włosy.

- Masz ładne włosy... - skomplementował mnie chłopak. Zarumieniłam się.

- Dzięki... Też uważam że są ładne.

                              ••••••••
Byliśmy tam jeszcze długo, aż do wieczora, bo słońce świeciło dość mocno. Po powrocie do domu Stacy dostała swój kawałek ciasta bezowego (żebyście się nie martwili) i wspólnie postanowiliśmy zagrać w państwa miasta. Jak zawsze ja wygrałam.
______________________________________
Hejka kochani!
Nareszcie po bardzo długim braku weny udało mi się coś napisać, co prawda usunęłam przez przypadek pół rozdziału, lecz udało mi się go przywrócić. Mam nadzieję, że wam się podoba. Od następnego rozdziału rozkręci się akcja także no zachęcam do przeczytania.
~1131 słów
Buziaki 💋
~vmyszojamniczekv

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro