[5]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Aina, co ty robisz?

Zerkam zaskoczona na Hildę, a ręka z widelcem zamiera nad sałatką z kurczakiem.

- O co ci chodzi? - Marszczę brwi, nie rozumiejąc, co ma na myśli.

- Przecież ty nie cierpisz kurczaka! - wykrzykuje moja przyjaciółka, oskarżycielskim gestem wskazując na talerz.

Podążam za jej wzorkiem i żołądek podchodzi mi do gardła. Boże, jak ja nienawidzę drobiu!

Odsuwam od siebie talerz jak najdalej, by nie widzieć tego okropieństwa. Mdli mnie od samego zapachu.

- Jezu, dzięki, uratowałaś mnie. Nie wiem, czemu to zamówiłam, chyba byłam w jakimś transie. - Pocieram twarz dłońmi, próbując zrozumieć, co się stało.

- Może jesteś w ciąży? Smaki się wtedy zmieniają i zdarza się też rozkojarzenie. - Hilda zerka na mnie ciekawie.

- Nieee... - Kręcę głową. - Olle zawsze pamięta o prezerwatywach, a ja biorę tabletki, tak jak prosił. Zresztą, w zeszłym tygodniu miałam okres, to niemożliwe.

- Faktycznie. A rozmawiałaś z nim o tym w końcu? - pyta, a kurczak odchodzi w niepamięć.

- O czym? - mruczę, choć wiem doskonale, o co jej chodzi.

- O dzieciach. Przecież chcesz tego, sama mówiłaś. A jesteście małżeństwem już trzy lata! - woła Hilda, a ja wzruszam ramionami.

- Ale on nie chce, dam mu czas, jeszcze zmieni zdanie.

- Jak już będzie za późno! - oburza się Hilda. - Aina, ty wiesz ile trwa wychodzenie z antykoncepcji hormonalnej? Jemu się zachce za dziesięć lat, pięć lat będziecie próbować, a potem menopauza i kicha! Masz już prawie trzydzieści lat, to nie żarty!

- Wiem - odpowiadam niechętnie. Nie chcę teraz rozmawiać o Olle i jego niechęci do powiększania rodziny. Zawsze jest tylko "później", "nie teraz", "porozmawiamy potem". - Chodźmy do mnie, pokażę ci tę sukienkę, którą wczoraj kupiłam.

- Kupiłaś sukienkę? - dziwi się Hilda. - Nic nie mówiłaś!

- Nie? - Marszczę brwi. Do mojego domu nie ma daleko, to zbyt krótki dystans, by poruszać temat dzieci i chwała Bogu.

W domu otwieram szafę i szukam błękitnej sukienki, którą wczoraj kupiłam. Kurier przyszedł późno, a ja cały wieczór nie mogłam się nacieszyć widokiem nowego ubrania.

- No gdzie ona jest... przecież odwieszałam ją do szafy... - mamroczę pod nosem, przeglądając wieszaki, sukienki jednak tam nie ma.

Po pół godzinie poszukiwań muszę pogodzić się ze smutną prawdą - w moim domu nie ma nowej sukienki.

- Może nie odebrałam jej ze sklepu? - zastanawiam się na głos, ignorując zmartwiony wzrok Hilde. Jestem niemal pewna, że zamawiałam kuriera, ale może jednak zaznaczyłam na stronie odbiór w sklepie? - Jestem strasznie skołowana ostatnio, pojedziesz ze mną?

- Jasne - odpowiada Hilde i jedziemy do centrum handlowego na obrzeżach Trondheim.

W sklepie nie ma sukienki w moim rozmiarze, nie ma także zamówienia na moje nazwisko. Kasjerka sugeruje, że może zamówiłam ją do innego sklepu, ale to nie jest możliwe. Miałam dziś zostać bez samochodu, nie było opcji, bym miała jechać po nią gdzieś daleko.

- Aina, co się dzieje? - pyta cicho Hilde, kiedy wychodzimy ze sklepu.

- Nie wiem, naprawdę kupiłam tę sukienkę - odpowiadam.

- To chyba coś innego niż ciąża - dodaje Hilde jeszcze ciszej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro