[7]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wchodzimy na salę kinową wraz Monique. Moja narzeczona obejmuje mnie w pasie, co wcale nie ułatwia mi utrzymania pudełka z kopiastą porcją popcornu.

- Mon, poczekaj, bo mi się wszystko wysypie - zwracam jej uwagę, a ona robi nadąsaną minę.

- Nie dość, że odmówiłeś pójścia na komedię romantyczną, to jeszcze skąpisz mi czułości, no wiesz! - obrusza się.

- Zapewniam cię, że film ci się spodoba. To najnowsza produkcja Tarantino. Kill Bill ci się podobało, prawda? - zwracam jej uwagę.

- Powiedzmy. - Nadal jest nadąsana.

Siadamy na naszych miejscach i po chwili zaczyna się film. Trzymam Monique za rękę i od czasu do czasu całuję w szyję, by nie czuła się niedopieszczona. W granicach rozsądku jednak, by nie stracić wątku, filmy Tarantino bywają skomplikowane.

- Chyba widziałem już ten film - zauważam nagle.

- Ambroise, nie bądź niemądry. To przecież premiera! - beszta mnie Mon szeptem.

- Mówię poważnie, w następnej scenie on ginie pod prysznicem - odpowiadam.

- Przecież są na pustyni! Skąd tam prysznic...? - irytuje się Monique.

Z tyłu dobiegają nas uciszające syki, milkniemy więc. W tym momencie bohater budzi się ze snu, w którym umierał z pragnienia na pustyni i pędzi pod prysznic, by wziąć kąpiel i nawilżyć przesuszoną skórę.

Niespełna minutę później pada martwy.

- Ambroise... - Monique zerka na mnie zaskoczona. - Skąd...?

- Może były jakieś przecieki - ucinam temat. Sam jednak siedzę, jak na szpilkach, bo z minuty na minutę poznaję coraz więcej szczegółów.

Znam dialogi niemal na pamięć, jakby to był film, który widziałem setki razy. Wiem, że scenę z tygrysem kręcono piętnaście razy. Za trzynastym razem zwierzę podrapało jednego z aktorów i zdecydowano się na kaskaderów.

Wiem, że wycięto kilkusekundową scenę pod koniec filmu, bo aktorka grająca główną rolę nie zgodziła się rozebrać przed kamerą.

Wiem, że...

- Jak ci się podobał film, kochanie? - pyta mnie Monique, kiedy odprowadzam ją do domu. Próbuję ją namówić od dwóch tygodni, byśmy zamieszkali razem, jej rodzina ma jednak dość staroświeckie podejście do tych spraw. Dziś, jest mi to wyjątkowo na rękę.

- W porządku, ale spodziewałem się czegoś innego - odpowiadam.

- W takim razie, następnym razem idziemy na komedię. - Mon natychmiast to wykorzystuje.

- Dobrze, kochanie. Pójdę już, mam dużo pracy.

Całuję ją na do widzenia i wracam do domu. Tam przeszukuję internet w poszukiwaniu spojlerów do obejrzanego właśnie filmu i znajduję kilka, ale żaden nie jest tak szczegółowy, jak to, co odkryłem podczas seansu.

Skąd w takim razie to wiedziałem? Dokładnie tak, jakbym brał udział w jego produkcji...?

Jak to wszystko się mogło stać?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro