12. In formal wear.
Ship; Cene Prevc x Anze Lanisek
- Musiałeś się na to zgodzić? No ja pierdolę.
- Nie narzekaj, Anze. Będzie fajnie.
- No po byku. Ubrani jak stróż w boże ciało. Kurwa no. Ciasne to.
- Nie ciasne, tylko nie jesteś przyzwyczajony do tego typu ubrań.
- I nie bez powodu! Wolę dresy, a już w ostateczności dżinsy.
- Dramatyzujesz.
- Nie dramatyzuję! To jest tragedia! Tragedia narodowa!
Cene wywrócił oczami.
- Anze, uspokój się i zakładaj ten cholerny krawat.
- Nie! Wystarczy, że mam na sobie ten niewygodny garnitur.
- Lanisek, zakładaj. Nie osłabiaj mnie.
- Nie założę go! Koniec kropka.
Anze prychnął podirytowany, odwracając się od partnera.
- Nie możesz choć raz tego założyć? Nawet dla mnie?
- Cene, no, to było nieczyste zagranie. Ehhh.
Młody Prevc zrobił słodkie oczy do Anze, który nie potrafił się jemu oprzeć.
- To jest nie fair i ty dobrze o tym wiesz.
- Wiem i dlatego to wykorzystuję.
- W sumie czemu się dziwię. Prevcowie często stosują nieczyste zagrania.
- Hej! Co to miała znaczyć ta uwaga?
- Nic, nic. Tylko mały fakcik z życia.
- Fakcik? Ty mendo słoweńska.
- No cooo no.
- A co jeśli ci powiem, że wyglądasz cholernie seksownie w garniaku? Założysz go wtedy?
- Mmm, wtedy się zastanowię.
- Anze. - zamruczał Cene. - Załóż garnitur. Wieczorem go zdejmiemy razem.
To wzbudziło zainteresowanie Laniska.
- Razem zdejmiemy? Czy to jest to o czym teraz myślę?
- Tak, to jest to o czym ty teraz myślisz. Będzie fajnie.
- No dobra, założę ten cholerny garnitur. Ale potem się nieźle zabawimy.
- No zabawimy się. Nie martw się o to.
Koniec końców Anze założył garnitur i zrobił bardzo dobre wrażenie na rodzicach Cene oraz jego rodzeństwu. A gdy wrócili do domu...no cóż. Niech to pozostanie między nimi ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro