Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Emily

Tamtego wieczoru Antonio wrócił w bardzo dziwnym nastroju. Był nieobecny i nieco wycofany, a ta rozcięta warga sugerowała, że miał z kimś starcie. Ojciec? Flavio? A może któryś z ochroniarzy? Coś musiało się wydarzyć, ale wyciągnięcie z niego prawdy równa się przecież zeru.
Kiedy obudziłam się rano, jego już nie było. Zaspana uniosłam telefon, by skontrolować czas. Południe. Ja pierdolę. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki, jakbym była gdzieś spóźniona, a przecież jestem w Chicago. Moją jedyną tutaj rozrywką i obowiązkiem jest siedzenie w domu. Tak, więc czy spieszę się by zejść po schodach na dół na późne śniadanie? Czy może, spieszę się na południową kawę? Koszmar. Jak kobiety w tych kręgach mogą być takie nudne i nic nie robić?

Związałam włosy w wysokiego koka i założyłam szary dres. Mój plan na dzisiaj to nauka gotowania. Poproszę Abigail, żeby pokazała mi jakiś prosty przepis na kolację i zrobię Antonio niespodziankę, jak wróci do domu.

Schodząc na dół, zauważyłam siedzącego w salonie Marco. Oglądał telewizor.

— Dzień dobry – przywitałam go z wielkim uśmiechem. Spojrzał na mnie pytająco.

— Czy ja coś przegapiłem? Masz dzisiaj urodziny? – wyłączył tv.

— Nie mogę się uśmiechać? Mam dzisiaj dobry dzień i chcę zrobić coś produktywnego – wypaliłam, obdarzając go szczerym uśmiechem.

— Zakupy? – zerwał się z kanapy.

— Marco, powtarzam, coś produktywnego – pokręciłam głową z dezaprobatą, po czym poszłam prosto do kuchni.

Gosposia wypakowywała akurat zakupy. Usiadłam na hokerze, przy wyspie kuchennej i obserwując ją, wypaliłam nagle:

— Witaj, Abigail.

— O mój Boże! – podskoczyła, łapiąc się za pierś: — Ale mnie panienka przestraszyła.

— Wybacz, nie chciałam. Mam ogromną prośbę.

Abigail zamknęła lodówkę, po czym zaciekawiona oparła się o blat.

— Zamieniam się w słuch.

— Powiesz mi, jakie danie najbardziej smakuje Antonio? I nauczysz mnie go przyrządzać? Chciałabym mu zrobić niespodziankę – obdarzyłam ją wielkim uśmiechem.

— Lubi stek, ale ostrzegam czeka cię dużo pracy.

— Wyrobimy się przed jego powrotem? – zrobiłam proszące spojrzenie, by wywrzeć na niej presję. Abigail uśmiechnęła się i gładząc mnie po głowie, odparła:

— Zakładaj fartuch.

Nasza lekcja trwała dobre kilka godzin. Choć początkowo wydawało mi się to bardzo łatwe, to jednak z czystym sumieniem muszę się przyznać, że gotowanie nie jest moją mocną stroną. Pierwsze trzy steki były spalone, a kolejny wyglądał nawet dobrze, lecz gdy podałam go Marco, wypluł go od razu na talerz. Przesolone. Dopiero kolejne próby przyniosły zadawalający efekt. Podałam ostatni raz Marco i chociaż nie podchodził do tego z zadowoleniem, to kiedy spróbował, uśmiechnął się do mnie i zjadł całą porcję. Szczęśliwa objęłam gosposię. Udało się!

Antonio wrócił do domu punkt dwudziesta i od razu skierował się do sypialni. Zapewne myślał, że tam się ukrywam. Nałożyłam danie na nasze talerze i proszą Abigail oraz Marco, by trzymali za mnie kciuki, poszłam z nimi do jadalni.
Rizzo zbiegł po schodach, wołając ochroniarza, lecz gdy tylko mnie zobaczył, zamilkł.

— Jesteś – westchnął po chwili.

— Myślałeś, że uciekłam? – założyłam dłonie na piersiach, taksując go wzorkiem. Marco wszedł do salonu.

— Wzywałeś mnie, szefie?

— Tak. Jesteś już wolny. Możesz wyjść razem z Abigail – wydal polecenie ochroniarzowi, nie odwracając ode mnie wzorku. Następnie drzwi od windy zamknęły się i zostaliśmy sami.

— Zrobiłam kolację dla nas – westchnęłam, przerywając ciszę.

Antonio podszedł do mnie i obejmując mocno w tali, złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Zaplątałam dłonie na jego szyi, zatracając się w tej cudownej chwili.

— Sama to przygotowałaś? – zapytał, siadając przy stole. Przytaknęłam głową, z dumą patrząc na danie.

— Abigail mnie nauczyła. Chciałam zrobić coś dla ciebie – upiłam łyk wody, wtapiając wyczekujące spojrzenie.

Antonio ukroił kawałek mięsa, po czym wsunął go do ust. Przygryzł i połknął, patrząc na mnie. Wyczekiwałam oceny, jakbym brała udział w jakimś konkursie kulinarnym. Jednak chciałam mu zaimponować czymś więcej niż tylko ładna buźką.

— Gdybym wiedział, że tak dobrze gotujesz poprosiłbym cię o rękę rok wcześniej.

Zakrztusiłam się wodą.

— Chyba nie wiesz, co mówisz. Marco ledwo uszedł z życiem – zaśmiałam się, wspominając moje nieudane próby.

— Masz piękny uśmiech, panno Emily – skomplementował mnie, puszczając mi oczko.

— Ty też, ale rzadko go widzę – odparłam.

— Emily widziałaś kiedyś, żeby zabójcy się uśmiechali?

— Tak. W horrorach – kolejny raz posłałam mu szeroki uśmiech, ukazując przy tym całe uzębienie.

— W weekend mój ojciec organizuje rejs. To takie coroczne wydarzenie na którym są sami najważniejsi ludzie z Cosa Nostry wraz ze swoimi partnerkami. Chciałbym żebyś była tam ze mną.

— Twój tata mnie nie lubi. Nie wiem czy to jest dobry pomysł – westchnęłam, odkładając sztućce na bok.

— Myślałem, że będziesz chciała się spotkać z Williamem.

W tej sekundzie moje oczy napełniły się ogromnym szczęściem. Wujek Will. Wstałam od stołu i podeszłam do Antonia.

— Wujek tam będzie? Mówisz poważnie?

Rizzo posadził mnie na kolanach i muskając dłonią moje kolano, odparł:

— Zaprosiłem go dzisiaj i zadeklarował, że będzie.

— A Anna? – byłam szczęśliwa.

— Niestety nie. Przekazał mi, że nie chce jej narażać na stres.

— Pewnie miał na myśli twojego tatę. Ale i tak się cieszę. Dawno nie widziałam wujka, stęskniłam się za nim – przytuliłam mocno Antonia, ciesząc się chwilą.

— Sądziłem, że dzisiaj akurat tęskniłaś za mną.

Zmierzyłam go wzrokiem, zaprzeczając głową.

— Nawet troszeczkę? – zrobił smutną minę, pokazując palcami maleńką ilość.

— No może trochę. Ale nie dopowiadaj sobie za wiele – objęłam dłońmi jego twarz, skupiając wzrok na niewielkiej rance: — kto ci to zrobił?

— Nikt. Piccolina, nie myśl o tym. Proszę.

— Prosisz? – zapytałam lekko zdezorientowana, bowiem Antonio jest człowiekiem, po którym takiego słowa nigdy bym się nie spodziewała. A tu proszę, totalne zaskoczenie.

— Czy to coś złego, jeśli narzeczony prosi swoją przyszłą żonę? – zarumieniłam się: — pragnę traktować cię zupełnie inaczej niż kobiety, które były w moim życiu. Chcę partnerki, a nie niewolnicy, czekającej na moje rozkazy. Zatem jesteś jedyną kobietą na tym świecie, którą będę o coś prosić i jedyną, której prośby zostaną wysłuchane.

— To chyba tak nie do końca działa, sam wiesz – ucałowałam go w policzek, po czym zabrałam talerze i zniknęłam w kuchni.

Kolejne dni ciągnęły się w niesamowity sposób. Już chciałam weekend i spotkanie z wujkiem, a był dopiero czwartek. Antonio wychodził każdego dnia wcześnie rano, a wracał wieczorem. Znowu czułam się samotna, choć codziennie towarzyszył mi Marco.

Siedziałam, jak w każde popołudnie na tarasie, podziwiając drapacze chmur i popijając gorącą czekoladę. Antonio będzie za jakieś dwie godziny i dopiero wtedy wrócę do świata żywych. To zadziwiające, ale chyba właśnie stwierdziłam, że bez niego nie potrafię funkcjonować. Zachowuję się wtedy, jak zahibernowana w innym świecie. A kiedy przekracza próg mieszkania, rzucam się na niego, jak myśliwy na swoją zwierzynę. Tęsknie za nim. I tego nie jestem w stanie wyprzeć.
Nagle usłyszałam dzwoniący telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni, a na wyświetlaczu pojawił się numer Belli.

— Nie wierzę, że to ty! – wykrzyczałam, gdy tylko nacisnęłam zieloną słuchawkę.

— Chyba zaraz ogłuchnę. Emi, na litość boską ciszej – obie zaczęłyśmy się śmiać.

— Czekaj przełączę nas na FaceTime – ustawiłam telefon na stoliku kawowym i widząc na ekranie Bellę, pomachałam jej.

— Jak przygotowania do ślubu? – zapytała, szczerząc się.

— W ogóle o tym nie myślę. Antonio zatrudnił organizatorkę, więc jestem od tego z dala.

— A suknia?

— Przeglądałam kilka salonów w internecie, ale nie mam z kim się wybrać. Ty i mama jesteście zbyt daleko, więc postanowiłam, że zamówię jakąś ze sklepu internetowego.

Zatkało ją.

— Chyba żartujesz! Aż tak bardzo go nienawidzisz?

— Nie chcę wydawać kilku tysięcy na kieckę w której wyjdę tylko raz. Zresztą chcę taką w której będzie mi wygodnie podczas tańców. Sama wiesz, o tym najlepiej.

Zaczęłyśmy się śmiać, a Bella próbowała naśladować moje dzikie ruchy.

— Ten cały Flavio leci na ciebie? – przerwała swój popis.

— Chyba zwariowałaś! Jest bratem Antonia. Nie mogłabym.

— Ale może gdybyś go wykorzystała, pozbyłabyś się swojego problemu – puściła mi oczko. Wiem, o czym mówiła, ale od naszej ostatniej rozmowy trochę to wszystko się zmieniło.

— Bella, ja polubiłam Antonia. Dobrze nam się rozmawia i ta relacja... no wiesz... jest inaczej niż myślałam.

— O kurwa! Co przegapiłam?! Mów mi! Spałaś z nim?

— Nie. Znaczy... jakby to nazwać... – wstydziłam się wyznać prawdę.

— Robiłaś mu loda? – zgadywała Bella, a ja czułam pojawiające się wypieki na policzkach.

— Nie.

— Strzelił ci minetę?

Nie odpowiedziałam. Patrzyłam na nią, zawstydzona tym, co robiłam z Antonio.

— Widzę twoją minę. Trafiłam. Jak było?

— Idealnie. Miałam chyba trzy orgazmy.

— To teraz pora żebyś mu się odwdzięczyła – puściła mi oczko.

— Co masz na myśli?

— Obciągnij mu ustami. Tylko uważaj na spermę, nie każda kobieta lubi jej smak.

— To brzmi strasznie. Czy ty...

— Tak, podczas naszego pierwszego razu. I o mało nie zwróciłam na niego weselnego obiadku – udawała odruch wymiotny.

— To chyba nie dla mnie. Ośmieszyłabym się. Nawet nie wiem, za co się zabrać – czułam, że pale się ze wstydu.

— Antonio cię pokieruje, przecież wie, że jesteś niedoświadczona. A uwierz, że to sprawi, iż będzie jeszcze bardziej pobudzony.

— Dobra, zmieńmy temat, bo czuję się coraz bardziej zażenowana. Powiedz, co u ciebie? Jak małżeństwo z Marcusem?

— Właśnie w tej sprawie dzwonię. Nie mówiłam mu jeszcze, bo chciałam żebyś to ty dowiedziała się pierwsza. Wczoraj byłam zrobić badania krwi, a dzisiaj odebrałam wyniki. Poszłam do lekarza i...

— I? No mów, Bella – ponaglałam ją przejęta.

— Jestem w ciąży.

— O kurwa! Będziesz matką. Nie wierzę.

— A myślisz, że ja mogłam w to uwierzyć? Jeszcze nie wiem, jak to ogarnę, ale coś w środku mnie karze mi się cieszyć.

— Gratuluję. Jestem szczęśliwa, nawet nie wiesz, jak bardzo – poczułam napływające łzy. Bella będzie mamą, czy może być coś lepszego?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro