Rozdział 48

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Antonio

Wstałem zanim jeszcze zaczęło świtać. Choć myślami nadal pozostawałem przy wczorajszym prysznicu z Emily to jednak z tyłu głowy miałem Marcusa i ukrywającego się Siergieja. Muszę to zakończyć, jak najszybciej, by Piccolina mogła żyć w spokoju w Chicago. I kiedy znów pomyślałem o niej, przerzuciłem natychmiast wzrok na jej niewielkie ciało. Była taka malutka przy mnie. Spała na prawym boku, wtulona w poduszkę z kołdra między kolanami. Jej koszulka nocna delikatnie podwinęła się do góry, przez co odsłoniła przede mną idealne pośladki. Uwielbiam to, jak specjalnie nie zakłada bielizny, by mnie kusić i uwodzić, a ja za każdym razem cholernie się na to nabieram. Nawet teraz mój fiut najchętniej zanurkowałby w gorącej cipce Emily, ale tym razem muszę obejść się smakiem. Zakryłem jej pośladki kołdrą, a następnie zerwałem się z łóżka. Założyłem beżowy sweter i ciemne, eleganckie spodnie, po czym ułożyłem fryzurę. Wychodząc z sypialni, podszedłem jeszcze do łóżka, by złożyć czuły pocałunek na czole Piccoliny i wyszedłem.

— Marco, dam ci wsparcie w postaci Flavio, ale macie mieć oczy dookoła głowy – oznajmiłem twardo, gdy zobaczyłem go siedzącego na kanapie.

— Nie spuszczę z nich wzorku. Możesz być tego pewny.

— I jeszcze jedno. Nie chcę, by Emily czuła się w tym domu, jak w więzieniu, więc jeśli będzie miała ochotę wyjść to ty pójdziesz razem z nią.

— Do łazienki też? – zaśmiał się, ale ja wcale nie miałem ochoty na żarty.

Posłałem mu gniewne spojrzenie, a następnie poprawiając zarost dłonią, powiedziałem twardo:

— Za każdym razem zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem dając ci szansę. Nie każ mi, więc zmieniać zdania.

— Wybacz, to był tylko głupi żart.

Wyszedłem z domu, zabierając po drodze kluczyki od samochodu.

Na spotkanie z Lorenzo dotarłem, o dziwo jeszcze przed czasem. Jego biuro znajdowało się na peryferiach Chicago, z dala od tłumu ludzi i hałasu. Było dosyć niewielkie, jak na możliwości mafii, ale najwyraźniej odpowiadało mu ono. Sekretarka wpuściła mnie do środka, a po chwili przyniosła gorącą kawę.

— Pan Contti będzie za kilka minut. Prosił, by pan na niego zaczekał – rzekła, stawiając przede mną filiżankę. — Ile cukru?

Chwyciłem za jej rękę, powstrzymując przed wrzuceniem kostki i unosząc na nią spojrzenie, dostrzegłem wielkie, zielone oczy oraz burzę rudych loków.

— Nie słodzę – odparłem zmieszany.

— Pan wybaczy – wycofała się, a po chwili zniknęła za szklanymi drzwiami.

Oparłem się wygodnie w fotelu i wyciągając telefon, chciałem napisać krótką wiadomość do Emily. Wówczas na ekranie wyświetlił mi się SMS od Marcusa. Nie odpuszcza.

Daję ci jeden dzień. Jeśli do jutra Ana nie wróci do Neapolu - twoja narzeczona zapłaci za to głową."

Wkurwiłem się. Lecz nie tym, że ten kutas stawiał mi ultimatum, a tym, że śmiał grozić Emily. Rzuciłem telefon na stolik, rozlewając przy tym kawę.

— Fuck! – wysyczałem, wówczas do biura weszła rudowłosa sekretarka: — masz jakieś chusteczki?

— Tak. Powinny być... – podeszła do komody, a następnie odsunęła pierwszą szufladę: – są.

Wytargałem jej z ręki i zacząłem wycierać szklany blat.

— Proszę dać, ja to zrobię – odepchnęła mnie i przejmując pałeczkę, ścierała resztki kawy.

Gdy skończyła, podała mi mój smartfon i uśmiechając się nieśmiało, poprawiła lewą dłonią pukiel ognistych włosów.

— Telefony bywają niebezpieczne – skwitowała.

— Tak samo, jak ich właściciele. Możesz zabrać tą kawę – rzuciłem oschle.

— Antonio, wybacz, ale musiałem zwolnić ochroniarza – puścił mi oczko, dając do zrozumienia, ze to zwolnienie równało się z wyrokiem śmierci — widzę, że już się poznaliście.

— Nie do końca – uśmiechnęła się dziewczyna.

— W takim razie przejdę do konkretów. Antonio, to Anastasia Gallo, córka naszego Dona.

Zdziwiły mnie słowa Lorenzo i chyba nie udało mi się ukryć zaskoczenia.

— Antonio! – wolał mnie Contti.

— Numer z sekretarką tak go wybił – zaśmiała się.

— Anastasia jest nieufna i często w taki sposób sprawdza nowych protegowanych – wyjaśnił mi Contti.

— Taki casting na idealnego capo. Cóż za nietuzinkowe zagranie. Niczym z piaskownicy – odparłem, po czym wyciągając dłoń do dziewczyny, dodałem: — Antonio Rizzo.

Posłała mi niepewne spojrzenie, jakby zastanawiała się czy może zaufać, po czym ścisnęła moją rękę.

— Lorenzo dużo mi, o tobie mówił. Najmłodszy capo w historii Chicago, który bez mrugnięcia okiem zabił własnego ojca. Słyszałam, że lubisz radykalne metody – nachyliła się nad moim ramieniem, po czym stając na palcach, wyszeptała mi do ucha: — i ostry seks.

Odciągnąłem ją od siebie, na co ona zaczęła się głośno śmiać.

— Wyluzuj. Kylie ma długi język. Proponuje skrócić jej go o kilka centymetrów zanim zrobi z ciebie Playboya, a z twojej narzeczonej dziwkę. A przy okazji chętnie poznam Emily Cavallo.

— Dużo wiesz, jak na początek naszej znajomości.

— I właśnie to nas odróżnia. Ja przed podjęciem jakiejkolwiek rozmowy, sprawdzam swojego partnera, a ty działasz pod wpływem chwili. Ja - rozważna i mądra. Ty - chaos i przerost formy nad treścią.

Po tych słowach złapałem ją mocno za rękę i przyciągając do siebie, przycisnąłem do klatki piersiowej. Wyciągnąłem broń zza paska, po czym przystawiłem jej zimną lufę do skroni.

— Masz rację, działam pod wpływem chwili. Dlatego wystarczy, jeden mój ruch i twój mózg wyląduje na tamtej szybie.

— Lorenzo! – wrzasnęła Anastasia, lecz on nie zareagował. Usiadł w fotelu za biurkiem i zakładając ręce za głowę, wygłosił:

— Przykro mi, ale Antonio wygrał. Dobra koniec tego zapoznania, musimy skupić się na Braci. Siadajcie.

Puściłem dziewczynę i chowając pistolet, zasiadłem na fotelu. Po chwili dołączyła Anastasia.

— Po śmierci Stefano wycofali się do Petersburga. Nie chcą wojny.

— Chyba im nie wierzysz? – wtrąciła się dziewczyna.

— Antonio, Emily jest bezpieczna. Don wczoraj podpisał pakt o nieagresji. Oni nie mają wstępu na nasz teren, ale my również nie będziemy ich ścigać. Te słowa kieruję szczególnie do ciebie, bo wiem, że pragniesz dopaść Siergieja. Schowaj męską dumę do kieszeni i ciesz się tym, co masz.

— Chcieli porwać Emily. Użyć jej jako karty przetargowej. Jak mam im to podarować? Widziałeś, do czego był zdolny mój ojciec na statku. A gdybym nie zdążył? Przyrzekłem sobie, że zemszczę się na każdym, kto spróbuje mi ją odebrać. Nie zmienię zdania.

— Jeśli zatem wykonasz jakikolwiek ruch przeciwstawiając się mafii nie będzie dla ciebie powrotu.

— Grozisz mi? – patrzyłem mu prosto w oczy, lekceważąc siedząca obok córkę Dona.

— Podpisaliśmy pakt. Należysz do mafii, wiesz jakie są zasady.

— A gdyby chodziło o twoją żonę?

— Postąpiłbym właściwie. Pamiętaj, że za tym wszystkim stał twój ojciec. To on próbował ją zranić i dostał nauczkę. – odwrócił się nagle w stronę dziewczyny — Anastasia, wyjdź.

Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, Lorenzo wyciągnął kilka zdjęć z szuflady biurka i układając je przede mną, rzekł:

— Przyjrzyj się. Dokładnie.

Oglądałem po kolei zdjęcia, na których była moja matka ze swoim kochankiem. Uśmiechała się. Co w domu było rzadkością.

— Skąd to masz?! – wysyczałem, przesuwając kciukiem po twarzy rodzicielki.

— Ten mężczyzna na zdjęciu to Aleksiej Orlov. Straszy brat Siergieja. Zabił go twój ojciec.

— Nie wierzę! – wstałem z fotela, totalnie zaskoczony wiadomościami. Ojciec przez tyle lat mnie okłamywał. Pierdolił, że był to zwykły ochroniarz. A ja mu w to wszystko uwierzyłem.

— Stefano chciał wykorzystać Emily do własnych celów. Siergiej nie miał z tym nic wspólnego. On pragnął wyłącznie zemsty na twoim ojcu.

— Zemsty?! Lorenzo! To ja zabiłem tego człowieka! – to wszystko było dla mnie tak niedorzeczne. Moja matka miała romans z dziedzicem rosyjskiej Braci.

— Siergiej twierdził, że twój ojciec.

— Bo byłem wtedy gówniarzem i to była moja pierwsza ofiara – usiadłem z powrotem w fotelu i patrząc na zdjęcia, czułem się fatalnie. Jakbym odebrał szczęście mojej matce.

— Nie rób głupstw Antonio. Ta sprawa jest już zamknięta, a wszystkie winne osoby zostały ukarane.

— Powiedz to Aleksiejowi i mojej matce.

— Czasu nie cofniemy. Ale możemy zadbać, o to, by w przyszłości nigdy więcej nie popełnić takich błędów. Za rok, dwa będziesz miał własne dzieci zobaczysz, jak to jest brać odpowiedzialność za ich życie. Twoja matka wchodząc w romans z członkiem rosyjskiej mafii wiedziała jakie może mieć to konsekwencje, a twój ojciec... zawsze potrafił omotać i zmienić bieg spraw, tak by wyjść z tego obronną ręką. Wiele przed tobą dobra oraz zła i sam zdecydujesz, czy chcesz pójść sam na wojnę, czy pozostaniesz wierny ideom. Pamiętaj, że w domu czeka na ciebie kobieta, która pozwala być przez ułamek sekundy kimś lepszym. Nie zmarnuj tego. Umarłych nie wskrzesisz, a możesz sprawić, że ci żywi odejdą. Na zawsze.

— Dla Emily jestem gotów zrobić wszystko – wykrzesałem z siebie.

— Wiesz, że mogłem ci tego nie mówić, ale uznałem, że zasługujesz na prawdę. Wierzyłem w ciebie i nie pomyliłem się.

— Wychowałem się w mafii, nauczyłem bycia mordercą, nie mógłbym złamać przysięgi, z którą utożsamiałem się przez te wszystkie lata.

— Zajdziesz daleko, Antonio. Być może pewnego dnia zajmiesz moje miejsce – poklepał mnie po ramieniu, po czym schował zdjęcia. Jedno udało mi się podkraść, by mieć jakąkolwiek pamiątkę: — wieczorem organizuję przyjęcie. Będzie Don, oraz Nowy Jork. Świętujemy rozjem, więc przyjdź z Emily.

— Będę – odparłem, po czym napisałem wiadomość do Marco, by przekazał Piccolinie, o wieczornym przyjęciu. Minutę później odpisał, że są w restauracji i narzeczona nie jest zachwycona.

— Czy mogę już dołączyć? – weszła do środka Anastasia.

— Tak. Właśnie rozmawiamy, o przyjęciu. Rozumiem, że przyjdziesz z tatą – westchnął Lorenzo.

— Wolałabym sama. A ty mięśniaku, wpadniesz? – szturchnęła mnie łokciem.

— Dla ciebie pan mięśniak – skwitowałem i wstając z fotela, pożegnałem się z Contti.

Wsiadłem od razu do samochodu, a w nawigację wbiłem adres, który przed sekundą wysłał mi Marco. Całą drogę myślałem, o matce. Nie wiem, czy powinienem wyznać prawdę Flavio. Jest jeszcze taki młody i nieprzewidywalny. Sam z trudem opanowałem chęć mordu i podłożenia się. Skąd mam wiedzieć, jak on zareaguje? A z drugiej strony, powinien znać prawdę. Pierwszy raz nie mam bladego pojęcia, co powinienem zrobić.

Zaparkowałem samochód pod restauracją i wchodząc do środka, od razu zauważyłem Emily i Anabellę. Podszedłem do ich stolika w idealnym momencie, gdyż usłyszałem, jak niepewna jest naszego ślubu Piccolina. Kocha mnie i chce być idealna, ale w naszym świecie nikt nie jest perfekcyjny. Wtuliłem ją mocno w siebie i całując głowę, wyszeptałem do ucha:

— Tylko ty potrafisz sprawić, że w tym złym capo budzą się emocje, których dotąd się wypierał.

— Kocham cię – odpowiedziała, tuląc się mocniej.

— A ja ciebie, Piccolina.

— Wracajmy do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro