Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Emily

Gdy tylko zamknęły się za Antonio drzwi od sypialni, odetchnęłam z ulgą. Nie będzie ze mną spał, więc mogę czuć się bezpieczna. Usiadłam na krawędzi wielkiego łóżka, po czym dostrzegłam w dłoni koszulkę, która dał mi ten dupek. Nie mam pojęcia, co mną teraz kierowało, ale trzymając ją na wysokości twarzy, zaciągnęłam się jej zapachem. Pragnęłam znowu poczuć, tą orientalną nutę perfum, których używał Antonio. Wówczas usłyszałam swój dzwoniący telefon. Pełna nadziei wyciągnęłam go z torebki. Bella.

— Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo potrzebowałam cię usłyszeć – westchnęłam, gdy tylko nacisnęłam zieloną słuchawkę.

— Wybacz, że się nie odzywałam, ale chyba sama rozumiesz. Ślub, wesele, a teraz podróż poślubna. Em, rodzice mi powiedzieli... nie wiem, jak cię pocieszyć. Bardzo mi przykro – łamał się jej głos, przez co i mnie też zaczął lekko drgać.

— Dowiedziałam się na początku twojego wesela. Był tam, ze swoim ojcem. Bella, kupili mnie, jak zwykłą rzecz, a ja nawet nie mogłam się sprzeciwić.

— Rozmawiałaś z rodzicami? Może to da się jakoś odkręcić.

— Chyba sama w to nie wierzysz. Mój ojciec podpisał umowę, za trzy miesiące zostanę żoną Antonio Rizzo. Kurwa! Nawet nie masz pojęcia, jak on mnie wkurza! Zadufany w sobie dupek, który myśli tylko o seksie.

— Emily, każdy facet o tym myśli. Taka już ich natura. Bzykanko, lodzik i mineta i tak w kółko – zaśmiała się, a na mojej twarzy od razu pojawił się lekki uśmiech. Jako jedyna potrafiła mnie rozbawić i sprawić, bym przestała się przejmować.

— Nie pójdę z nim do łóżka. Nawet nie ma takiej opcji. Jest ohydny. Ma wielkie mięśnie, tatuaże, wzrok, który wbija mnie od razu w podłogę i taką pewną siebie postawę. Jakby był władcą tego świata – mówiąc to, w moich myślach pojawił się Antonio.

— A usta? – zapytała cicho.

— Usta? Jakby ci to powiedzieć... są takie pełne i... – ocknęłam się z zamyślenia: – Bella nie podpuszczaj mnie!

— Przynajmniej wiem, że jest przystojny. Twoi rodzice nie oddaliby takiego skarbu komuś, kto by na niego nie zasłużył, więc odetchnij z ulgą. Masz czas by się z nim poznać, wykorzystaj to. A jeśli marzysz o powrocie do domu, to spraw by to on zerwał umowę z twoim tatą. Rozwściecz go, prowokuj i zadaj ostateczny cios. Umiesz być przebiegła, nieraz zapędziłaś swoich ochroniarzy w ciemny las, chcąc wymknąć się na imprezę. Zrób to samo z Antonio. Znajdź jego słaby punkt.

W mojej głowie urodził się znakomity pomysł. Bella miała rację. Te trzy miesiące muszę w pełni wykorzystać na to, by Antonio ze mnie zrezygnował. Spojrzałam na lśniący pierścionek na mojej dłoni.

— Antonio pożałuje, że ma taką narzeczoną.

Bella zaczęła się śmiać, a w tle słyszałam męski głos. Zapewne to Marcus.

— Muszę kończyć. Wychodzimy na kolację. Zadzwonię, jak tylko wrócę do Neapolu. Kocham cię, Em.

— Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa. Kocham.

Rozłączyłam się, a następnie weszłam do wielkiej łazienki. Zamknęłam się na klucz, by nie kusić losu. Nigdy nie wiem, kiedy wróci do domu, a nie mam zamiaru pokazywać się mu nago.
Łazienka była urządzona w podobnym stylu, co cały apartament. Marmurowe podłogi i ściany, komponowały się z czarno - złotymi elementami. Rozebrałam się, po czym wskoczyłam pod prysznic. Zanim woda zrobiła się gorąca, myślami wróciłam do słów Belli. Co zrobić, by zaczął mnie nienawidzieć? Gdzie wbić pierwszą szpilkę?

Otuliłam się puszystym, białym ręcznikiem, po czym podeszłam do ogromnego lustra, zawieszonego na całej ścianie.

— Czemu widzisz w moich oczach strach? Nie boję się ciebie. Wcale się ciebie nie boję – powiedziałam sama do siebie, wspominając wcześniejsze słowa Antonio.

Przeciągnęłam się leniwie, ziewając. Chyba dopadł mnie dzisiaj jakiś kiepski dzień, bo najchętniej to spędziłabym go w łóżku. Włożyłam koronkowe majtki oraz koszulkę Antonio, po czym wróciłam do sypialni. Wsunęłam się pod kołdrę, ale coś nie dawało mi spokoju. Jakby niewielka część mnie przeczuwała coś strasznego, a autorem tej makabry miał być Stefano Rizzo. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym podstarzałym dupku. Dzisiaj w samolocie, gdy siedział na skraju łóżka, jego pozbawione uczuć spojrzenie, trawiło mnie. Miałam wrażenie, że w głowie obmyślał plan, jak się mnie pozbyć, już na zawsze. Gdyby nie fakt, że jest wspólnikiem taty, pomyślałabym, że to jego największy wróg.

Otworzyłam oczy, gdy usłyszałam otwierające się drzwi i czyjeś kroki. Wrócił. Po chwili z łazienki dochodził szum wody. Mój żołądek zacisnął się w supeł, a dłonie lekko zadrgały. Dlaczego ten człowiek wywołuje we mnie taką panikę? A przecież codziennie wmawiam sobie, że się go nie boję. Mój uparty umysł jednak wie lepiej. Zacisnęłam na krótko powieki, kiedy usłyszałam jego kroki i uginający się materac pod nim. Położył się obok i wbił skupiony wzrok w sufit. Obserwowałam go, analizując szczegółowo każdy mięsień jego klatki piersiowej. Po chwili Antonio obrócił się na bok i nasze spojrzenia spotkały się ze sobą. Chociaż było ciemno w pokoju, to dokładnie widziałam te iskry w jego tęczówkach. Był z jakąś kobietą. Bzykał ją. I był tym cholernie podniecony. Odwróciłam się plecami do niego, po czym mocno zaciskając dłonie na kołdrze, zasnęłam.

Wczesnym rankiem obudził mnie domagający się jedzenia brzuch. Wczoraj oprócz skubnięcia śniadania i sałatki w samolocie nie zjadłam nic, więc pora było to nadrobić. Przekręciłam się na łóżku, ale Antonio nadal spał. Wówczas przyszedł mi do głowy - doskonały pomysł. Pomysł, który notabene stanie się początkiem wielkiego planu powrotu do domu. Cicho wstałam z łóżka, po czym udałam się do łazienki na poranną toaletę, a następnie weszłam do garderoby i wyciągnęłam z randomowej walizki pierwsze lepsze dresy oraz króciutki biały top, który kończył się tuż nad pępkiem. Upięłam włosy w luźnego koka, po czym na palcach wyszłam z sypialni. Udało się, nie obudzić Antonio!

Zeszłam do salonu, a następnie obrałam kierunek w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Nie było tu wiele pomieszczeń, więc znalezienie kuchni należało do tej banalnej części zadania. Przekraczając próg tego pomieszczenia, trafiło mnie, że było to jedyne jasne miejsce w tym domu. Białe meble, które okraszone zostały złotymi oraz marmurowymi wstawkami zapierały dech w piersiach. W moim rodzinnym domu wszystkie pomieszczenia urządzone były we włoskim stylu, stawiając szczególny nacisk na tradycje, ale tutaj... musiałam to powiedzieć... jest naprawdę pięknie. Na samym środku stała mała wyspa, na której w złotym koszu poukładane zostały owoce. Z tej odległości wyglądały jak sztuczne, ale kiedy chwyciłam w rękę jabłko, z czystym sumieniem mogłam stwierdzić, że było prawdziwe. To możliwe, że pan ponury dupek tak dbał o porządek? Nie. To z pewnością zasługa jakiejś gosposi.

Przekopałam wszystkie szuflady oraz szafki w poszukiwaniu patelni i miski. Udało się. Wyciągnęłam na blat składniki na naleśniki oraz załączyłam ekspres do kawy, przygotowując sobie ulubione cappuccino. Upiłam piankę, a mój wzrok przykuło niewielkie radio na górnej półce. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym odpaliłam je na full.

— Pobudka, panie szybki numerek – westchnęłam do siebie samej.

W radio akurat leciała jedna z moich ulubionych coverów: Anberlin - Enjoy the silence.
Upijając po łyku kawę, przyrządzałam ciasto na naleśniki, z tym, że większość składników lądowało na podłodze, szafkach i wyspie. Po kilku minutach kuchnia przypominała istny armagedon, co bardzo mnie cieszyło. Grunt to rozwścieczyć tego dupka, by miał mnie dosyć i odesłał do domu. Smażyłam naleśniki, tańcząc z patelnią w ręku i śpiewając:

All I ever wanted, all I ever needed is here in my arms...

Nagle ktoś w chamski sposób wyłączył muzykę, przerywając mój występ, a opary spalenizny wypełniły całą kuchnię. Ups! Odwróciłam się w stronę wejścia, przede mną stał wkurwiony Antonio oraz jakiś młody mężczyzna z przyklejonym sztucznym uśmiechem.

— Nie wiedziałem braciszku, że masz nową gosposię. Flavio jestem – wyciągnął rękę w moją stronę, dla mnie już wszystko było jasne. Jest jego młodszym bratem.

— Emily – odparłam, a mój wzrok cały czas skupiony był tylko na Antonio i jego narastającej furii. Czyżby, poszło mi szybciej niż bym się tego spodziewała?

— Emily Cavallo? – zapytał, na co ja przytaknęłam głową: — narzeczona moja brata. Gratuluję i z góry przepraszam za jego brak ogłady.

— Zamknij się i poczekaj na mnie w salonie – wycedził Antonio, nie spuszczając ze mnie wzroku.

Flavio posłał mi niewielki uśmiech, przerzucając oczami, jakby chciał przekazać tym, że mi współczuje, po czym wyciągnął rękę i potarł mój nos.

— Mąka. A już sądziłem, że od rana...

— Wyjdź stąd! – przerwał zirytowany Antonio.

Jak tylko Flavio wyszedł z kuchni, starszy z braci podszedł do mnie i przyparł do blatu, rękoma zastawiając jakąkolwiek drogę ucieczki. Czułam się bardzo niekomfortowo, bo stał zbyt blisko i w dodatku bez koszulki. Mój oddech znacznie przyspieszył, kiedy prześwietlał mnie lodowatym spojrzeniem.

— Pachniesz tanią brawurą i strachem, panno Emily.

Przełknęłam ślinę, a on nieco się pochylił, dotykając nosem mój. Zacisnąłem mocniej dłonie na blacie, bojąc się, że zaraz zrobi coś, na co nie mam ochoty.

— Posprzątasz tu, bo moja gosposia Abigail ciężko pracuje na to, by ten dom nie przypominał wysypiska śmieci. Nie mi robisz na złość, takim zachowaniem, ale okazujesz przede wszystkim brak szacunku moim pracownikom, więc weź szmatę do ręki i to ogarnij, zanim komuś będzie przykro.

Nozdrza mu lekko zadrgały, a oczy torturowały mnie w jakiś nieokreślony sposób. To, co mówił miało sens, ale chcę się stąd wydostać i muszę pokazać mu, że jestem diabelską suką, a nie przykładną narzeczoną.

— Szmatę, tą którą wczoraj pieprzyłeś? – zadrwiłam.

Strzał w dziesiątkę. Spojrzenie natychmiast mu pociemniało, a dłonie, które ułożył swobodnie na blacie, zacisnęły się w pięści. Zaraz mnie uderzy, czuję to w kościach.

Zazdrosna, że to nie byłaś ty? – prychnął.

Dupek.

— Nigdy nie będę, o ciebie zazdrosna. Możesz ruchać nawet wszystkie kobiety w Chicago, a ja będę miała to głęboko w dupie. Nigdy mnie nie dotkniesz, bo zbyt mocno szanuję siebie, jak i własne ciało.

Odepchnęłam go, po czym zaczęłam zbierać z podłogi skorupki z jajek. Nie miałam ochoty na dalszą konwersację. Miał zbyt przerośnięte ego, które wręcz krzyczało. Jak taki kutas, mógł zdobyć zaufanie moich rodziców?! Czym ich przekupił, że oddali mnie właśnie jemu? Jest obrzydliwym samcem alfa, który nawet nie potrafi okazać szacunku własnej narzeczonej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro