10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cztery dni później podczas rozmowy z Dongwoo, Chanyeol dowiedział się, że Baekhyun ponownie zawitał do rodzinnego domu. Został tam dwie godziny i wyszedł.
Mężczyzna miał nadzieję, że będąc w mieście odwiedzi również jego, ale nie zapowiadało się na to. Tego dnia było słonecznie, a ich nie pisana umowa głosi, że młody Byun przychodzi do niego gdy pada.
Park miał nadzieję, że to już jeden z ostatnich słonecznych dni.
Rozmawiał z Dongwoo o przyborach szkolnych dla Baekhyun'a. Starszy uświadomił go, że Baekhyun zaczyna trzeci rok na uniwersytecie, dlatego nie potrzebuje wielu książek. Ważne, żeby się uczył.
Wciąż miał nadzieję zmusić Baekhyun'a do znalezienia stałego miejsca zamieszkania, ale ten zdawał się tym wcale nie przejmować.
Chanyeol naprawdę się martwił.
Wieczorem wyszedł na zakupy, ponieważ jego lodówka zaczęła świecić pustkami.
Kiedy wracał zauważył siedzącego przy drzwiach Baekhyun'a. Od razu przyspieszył.
Chłopiec miał na sobie jedynie cienką koszulkę i spodnie sięgające jego łydek. Drżał lekko, ale zdawał się być zbyt rozzłoszczony, aby to zauważyć.
Widząc jego minę Park niemal natychmiast domyślił się co się stało. Nie był zaskoczony. Oczywistym było, że Baekhyun prędzej czy później porozmawia z Luhan'em. Było mu trochę przykro, ponieważ to oznaczało, że widział się z nim wcześniej niż z Chanyeol'em. Park zaczął odczuwać rywalizację. On naprawdę chciał być numerem jeden dla nastolatka. Chciał żeby odwiedzał go jak najczęściej.
- Dlaczego nie wszedłeś do środka? - Zapytał spokojnie i wyjął klucze z kieszeni. Otworzył drzwi, ale Baekhyun wciąż nie wstał. Patrzył na niego niezadowolony. Widząc to Park ruszył przodem. Nie zdążył wejść do środka, ponieważ Baekhyun szybko się podniósł i agresywnie złapał go za ramie.
- O co ci chodzi? - Rzucił ściągając jego dłoń ze swojego ciała. Tylko tego mu brakowało. Luhan mówił kiedyś, że nastolatek jest skłonny do bójek. Starszy miał tylko nadzieję, że nie rzuci się na dużo wyższego, dużo silniejszego mężczyznę, którym Chanyeol niewątpliwie był.
- Rozmawiałeś z Luhan'em i Sehun 'em. - Warknął na niego. - Nie dotykaj mnie! - Krzyknął, kiedy brunet chciał pociągnąć go w głąb mieszkania, aby nie stali w otwartych drzwiach. Już mimo to wzbudzał zainteresowanie sąsiadów. W okolicy nie było ich wielu, dlatego dobrze się znali. Wszyscy się dziwili, że w swoim wieku Chanyeol wciąż nie ma żony.
Park'a po prostu nie interesowały związki. Uważał je za niepotrzebne. Był w związku, zakończył go i nie potrzebował kolejnego.
Nie sądził, aby mógł kogokolwiek pokochać równie silnie co Sooyeon. 
-Tylko z Luhan'em. - Poprawił go opuszczając siatki na ziemię. Nie powstrzymał się przed troskliwym spojrzeniem na ciało nastolatka, aby upewnić się, że nie ma żadnych nowych ran. Na jego przedranieniu było kilka siniaków, ale nie zdawały się być groźne. Wyglądały na wynik jakiejś niegroźnej sprzeczki.
- Po co?
- To mój przyjaciel. - Parsknął podnosząc wzrok na jego twarz.
- Czemu Rozmawialiście o mnie? To, że czasem do ciebie przychodzę nie oznacza, że masz prawo do wtrącania się do mojego życia.
- Baekhyun, daj spokój.
- Niszczysz moje znajomości! - Podniósł głos, zaciskając dłonie w drobne pięści. Chanyeol pomyślał, że wciąż ma naprawdę wiele cech dziecka. Traktował życie zbyt swobodnie, szybko się denerwował, niczym się nie przejmował.
- Nic złego nie robię.
- Kazałeś im się do mnie nie zbliżać.
- Bo mają na ciebie zły wpływ.
- Dlaczego?
- Baekhyun. - Zaczął Chanyeol chwytając jego dłonie w swoje, tak, aby młodszy skupił na nim swoją uwagę. - Ty nie jesteś gejem. - Rzucił spokojnym głosem, ale spowodowało to odwrotny skutek od tego, którego oczekiwał. Dziewiętnastolatek wyrwał ręce i odepchnął od siebie mężczyznę. Ten odsunął się, ale wciąż pozostał niewiele dalej niż jeden krok od ciała Byun'a.
- Jestem gejem! - Warknął chwytając za klamkę drzwi. - Nie przyjdę tu więcej, dopóki ich nie przeprosisz. - Dodał wybiegając z domu zdezorientowanego mężczyzny. Ten chciał podążyć za nim, ale nie sądził, aby był to dobry pomysł. Baekhyun był nieprzewidywalny, a on nie chciał doświadczyć jego gniewu.
W zamian westchnął i spojrzał na rozrzucone siatki.
Może zerwanie znajomości z Baekhyun'em nie byłoby złym pomysłem?
Od razu jak o tym pomyślał pokrycił głową i zaczął zbierać przedmioty, które wypadły z leżących siatek.
Baekhyun sobie bez niego nie poradzi. To tylko naiwny dzieciak. Park był pewny, że młodszy potrzebuje kogoś takiego jak on. Przecież nikt inny nie zaopiekuje się nim tak dobrze jak Chanyeol.
Wszedł w głąb domu i przeszedł do kuchni. Na stole leżały ciastka, które upiekł dzień wcześniej. Był pewny, że smakowały by synowi Dongwoo. Zauważył ostatnio, że naprawdę lubi słodkie wypieki. Trochę mu to schlebiało. W końcu naprawdę dobrze radził sobie w pieczeniu. Szkoda tylko, że nie ma to żadnego wpływu na zatrzymanie przy sobie dzieciaka.
Odsunął ciastka na bok i położył na blat siatki. Zaczął wyjmować zakupy, zastanawiając się czy Baekhyun poszedł do mieszkania Luhan'a i Sehun'a. Był trochę zły, że mu się poskarżyli, ale prawdopodobnie zrobiłby to samo.
Dopadło go poczucie winy. Dobrze wiedział, że nie są złymi ludźmi. Mógł im zaufać i nie bał się o Baekhyun'a wiedząc, że ten jest u nich. Ani Luhan ani Sehun nie daliby zrobić mu krzywdy.
Spojrzał na zegarek w telefonie. Była dwudziesta trzydzieści.
Dziś już nie było sensu kłopotać Luhan'a, ale wiedział, że musi go przeprosić. Koniecznie.
Wciąż uważał, że to przez tę parę Baekhyun wątpi w swoją seksualność.
Chanyeol był pewny, że młodszy nie jest gejem. Uważał go za głupiutkiego dzieciaka, który sam jeszcze nie wie jaki jest.
Kiedy skończył położył się na kanapie wciąż myśląc na temat Byun'a. Martwił się, że być może znowu wyjechał lub poszedł do tego całego Tao. Nie był u niego bezpieczny.
W końcu nie wytrzymał i napisał SMS do Luhan'a z pytaniem czy chłopiec do nich przyszedł. Odpowiedź dostał niemal natychmiast. Była przecząca.
Zapytał jeszcze czy mogą jutro porozmawiać po czym nie czekając na wiadomość od blondyna rzucił telefon na ziemię i zakrył twarz poduszką.
Byun miał przecież wielu znajomych. Musiał pójść w odpowiednie miejsce.
Chanyeol wiedział, że nie powinien się martwić. Baekhyun był przecież cholernie samodzielny. Mimo to nie nie potrafił wyzbyć się myśli, że dzieje mu się krzywda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro