13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Baekhyun wrócił trzy dni później. Park był już zmęczony czekaniem. Jadł, sprzątał lub oglądał telewizję. Do tego ograniczyły się jego ostatnie dni.
Słysząc dźwięk otwieranych drzwi wybudził się z pół snu, w który zapadł jakiś czas temu.
Od razu się podniósł. Było to niemal mechaniczne. Pobiegł w stronę drzwi, potykając się po drodze o swoje własne nogi.
-Bakehyun! - Krzyknął widząc chłopca. Ten spojrzał na niego jakby zmęczony. Jego wzrok był zniechęcony, a usta nie poruszyły się ani o milimetr, mimo, że Chanyeol miał nadzieję na chciażby najmniejszy, najskąpszy rodzaj uśmiechu.
- No cześć. - Mruknął cicho i rzucił w stronę starszego klucze. Jego zamroczony snem umysł ledwo powstrzymał je przed uderzeniem w twarz.
- Myślisz, że to było śmieszne? - Zapytał poważnie, ale młodszy jedynie go wyminął i ruszył do kuchni.
Mimo, że kolor jego włosów został odnowiony i zdawał się być żywszy, to sam Baekhyun sprawiał wrażenie całkowicie wyczerpanego.
- Zrób mi kolację. - Rozkazał siadając na blacie w kuchni. Widząc jego puste spojrzenie Park nie potrafił się na niego gniewać. Automatycznie jego myśli zajęło zmartwienie się związane ze złym samopoczuciem nastolatka.
- Czemu wyglądasz na tak zrezygnowanego? - Rzucił niby od niechcenia i otworzył lodówkę. Mało co w niej było. W końcu od dawna nie robił zakupów. - Powinienem pójść coś kupić.
- Więc idź. Śpię dziś tutaj. - Na jego słowa brunet znieruchomiał przy otwartej lodówce.
Baekhyun miał u niego spać?! Przecież nigdy tego nie robił.
Poczuł lekką ekscytacje. Jego elfik miał przy nim zostać całą noc!
- Naprawdę?! - Zapytał nie kryjąc zachwytu. Skarcił się za to w myślach, ale wybaczył to sobie, kiedy odwrócił się i zobaczył na twarzy Byua'a delikatny, rozkoszy uśmiech.
- Chciałem spać u Tao, ale wyjechał i nie raczył mnie o tym powiadomić. Byłeś bliżej niż Sehun, więc u ciebie zostanę.
- Całą noc? - Zapytał chcąc się upewnić. Nie sądził, że nastolatek zostanie przy nim przez tak długi okres czasu z własnej woli. Była dopiero dziewiętnasta. To znaczyłoby, że zostanie z nim na ponad dziesięć godzin.
-Pewnie. - Rzucił rozkładając się na kanapie. Przeciągnął się i podłożył pod twarz poduszkę.
- Pójdziesz ze mną po zakupy? Kupimy co będziesz chciał, a po drodze podjedziemy po kwiaty do kawiarni.
- Wolałbym zostać. - Mruknął, ale mimo to wstał. Prawdopodobnie wiedział, że Park nie będzie się czuł na tyle bezpiecznie, aby zostawić go samego.
-Szybko wrócimy. - Zapewnił ubierając się cieplej. Tym razem nawet Baekhyun miał na sobie grubą bluzę. To rzadko się zdarzało. - Nie musielibyśmy tego robić, gdyby nie to, że zabrałeś moje klucze. - Wypomniał zakluczając za sobą drzwi.
Ruszyli do samochodu, ponieważ Byun uparł się, że nie zamierza iść na piechotę. Co prawda nie było to daleko, ale Chanyeol nie wyrażał sprzeciwu widząc jego zmęczenie.
Na samym początku pojechali do kwiaciarni, ponieważ wkrótce miała zostać zamknięta.
Luhan lubił, gdy na stołach stały świerze kwiaty. Jeśli mieli więcej zajęć to kupowali takie, które mogły stać nieco dłużej. Jeśli mieli swobodny tydzień to kupowali cięte.
- Teraz pojedziemy je zawieść, a później do sklepu.
- Nie będzie klientów?
- W sobotę zamykamy wcześniej. - Chanyeol odpalił samochód i ruszył w stronę kawiarni. Nie było dużo ludzi na ulicach. W normalnej sytuacji on również odpoczywałby w domu, ale przez ostatnie dni wystarczająco zaniedbał swoje obowiązki. - Nie będzie już nikogo.
Przez jakiś czas jechali w ciszy. W końcu nie mieli wielu wspólnych tematów. Park zastanawiał się czy jest coś o czym mogliby porozmawiać, ale na dobrą sprawę nie było wielu rzeczy, które by o nim wiedział.
- Gdzie byłeś przez ostatnie dni? - Zapytał, kiedy stali czekając na odpowiednie światło. Baekhyun zdawali się przysypiać. To było naprawdę urocze, ale nie chciał go późnej wybudzać.
Wygrzebał ze schowka paczkę czekoladowych cukierków, którą rzucił na kolana nastolatka.
Powinny być w porządku, ponieważ ciepłe temperatury odeszły już w zapomnienie.
Baekhyun spojrzał na nie bez większego entuzjazmu, ale po chwili poprawił się na fotelu i rezerwał opakowanie.
- Dziwnie się czuję, kiedy jesteś tu ze mną. - Zaśmiał się szczerze, ruszając. Miał wrażenie, jakby obecność Baekhyun'a w jego samochodzie była nierealna. Nie sądził, że to się kiedykolwiek wydarzy.
- Może to miłość? - Rzucił odpakowując czekoladkę z czerwono-złotego papierka. Niewiele myśląc uchylił zaciśniętą piąstkę, a papierek wylądował przy jego bucie. Starszy nawet tego nie zauważył skupiony na drodze.
- Wolę kobiety.
- To dorobię sobie cycki. - Prychnąłem odpinając pasy. Dla Chanyeol zaskakujące było samo to, że w ogóle je zapiął.
- Głupek. - Odparł czując jego dłoń na swoim udzie. Spojrzał na nią dosłownie na moment, ponieważ bał się, że uderzy w jadący przed nimi samochód.
Byun, wciąż opierając dłoń na jego udzie, podniósł się i na moment zamarł. Zabrał rękę i rozpakował kolejną czekoladkę, po czym mocno się nad nim nachylił.
Chanyeol poczuł zimny słodycz oparty o jego wargi. Niewiele myśląc uchylił je i pozwolił na wsunięcie go do ust.
Otwarty Baekhyun był dziwny. Zwykle trzymał się na dystans, ale Park już ostatnio zauważył, że staje się w stosunku do niego coraz śmieszy.
Wcale mu to nieprzeszkadzało. Za każdym razem, gdy się do niego zbliżał, czuł ciepłe uczucie opanowujące jego klatkę piersiową.
Miał wrażenie, że wszystko jest na odpowiednim miejscu.
Zaparkowali samochod. Brunet wyszedł, a młodszy chwycił opakowanie pełne słodkości i ruszył za nim.
Tylne drzwi prowadzące do kawiarni nie były zamknięte.
Starszy uznał to za zły znak.
Poprawił kwiaty w swoich ramionach i chwycił za klamkę. Przepuścił nastolatka przodem, ale szybko do niego dołączył.
W środku były Sehun i Luhan, który powoli wybierał ladę.
- Baekhyun! - Zakrzyknął młodszy podbiegając do niego. - Co tu robisz? - Zapytał przebiegając palcami po jego włosach. Byun uśmiechnął się i wyciągnął w jego stronę cukierki.
- Chanyeol przywiózł kwiaty. - Spojrzał w stronę idącego do Luhan'a mężczyzny. Żaden z nich nie wydawał się zadowolony.
- Jedziesz do nas? - Zapytał blondyn ciągnąc go w stronę kanapy. Ani on ani Baekhyun nie wydawali się chętni do pomocy pozostałym.
Park prychnął od razu przewidując co dalej się stanie. Nic jednak nie mówiąc zaczął dzielić kwiaty na mniejsze bukiety.
- Śpię u Chanyeol'a.
- U niego? Po co? Możesz u nas, prawda, Luhan? - Zapytał Sehun obracając się w stronę kochanka. Ten uśmiechnął się nieco krzywo, ale przytaknął. Widział minę przyjaciela, ale nie potrafił odmówić swojemu chłopakowi. - Widzisz?
- No nie wiem... - Mruknął najmłodszy.
- Pogramy w Fifę. Możemy też zamówić pizze.
- Ale...
- Jedź jak chcesz. - Wtrącił Chanyeol z westchnieniem. Widział, że nastolatek naprawdę chciał pojechać.
- Serio?
-Mhm. - Rzucił dobrze znając odpowiedź młodszego. Słysząc jego zgodę wrócił do pracy z nieco mniejszą chęcią.
Baekhyun znowu mu uciekł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro