16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ah... Chcesz pobawić się w związek? - Westchnął młodszy i wznowił ich wędrówkę. Chanyeol szybko do niego dołączył. - Dobrze. Więc od teraz jesteśmy ze sobą. Cieszysz się? - Zapytał Baekhyun wprawiając Park'a w kolejne zaskoczenie.

Cholera. Czy tego właśnie chciał?

Nocne powietrze rozwiało urocze, różowe włosy Byun'a, który zadrżał, czując na skórze zimny wiatr. Szedł przez Chanyeol'em, który wpatrywał się w jego plecy, jakby właśnie dzięki temu mógł spokojnie pomyśleć. 

To nie było moralne.

- Oszalałeś. - Prychnął po chwili ciszy. Baekhyun był uroczy i potrafił być naprawdę urokliwy, ale mimo wszystko to wciąż był problematyczny nastolatek. Nastolatek, który nie potrafił się sam sobą zająć. 

Chociaż... Nie. Baekhyun był samodzielny. Prowadził dziwne życie, ale nie można było powiedzieć, że sam sobie nie poradzi. 

- Nie, dlaczego?

-Jesteś dzieckiem. W dodatku synem Dongwoo, a ja nawet nie jestem gejem.- Mruknął wciąż podążając za chłopcem. Byun skręcił w jakąś alejkę, a Park uświadomił sobie, że tak naprawdę robią wielkie koło, a teraz weszli w alejkę, dzięki której w dziesięć minut dojdą do jego domu. Nie rozumiał skąd nastolatek tak dobrze zna tą okolicę. Przecież nie bywał tu często. 

- W takim razie pójdę już sobie. - Rzucił chłopak i obrócił się, aby iść tyłem, dzięki czemu mógł utrzymywać kontakt wzrokowy z Park'iem.

Znowu to robił. Zachowywał się jak kot, który do nikogo nie jest przywiązany, który może robić cokolwiek na co ma ochotę i nie musi martwić się konsekwencjami. 

Bezdomny, wolny kot. 

Chanyeol złapał za jego drobny nadgarstek, który bez problemu mieścił się w jego dłoni. Zatrzymał chłopca, próbując ocenić ilość plusów, które niósłby za sobą ten chory, niecodzienny układ. Przecież oni się nie kochali. Prawdopodobnie to nowa zabawa Baekhyun'a, ale z drugiej strony...

Park marzył o tym, aby zapewnić bezpieczeństwo nastolatkowi. Związek, nawet tak dziwny, mógłby w tym pomóc.

- Porozmawiajmy o tym. - Zarządził, przyciągając chłopca bardziej do siebie. Nie mógł pozwolić mu odejść.  Miał to dziwne uczucie, które towarzyszyło mu za każdym razem, kiedy Byun planował zniknąć na dłużej. Nie chciał znowu nie widzieć go przez kilka tygodni. - W związku osoby się sobą opiekują. Jeśli będziemy razem to chcę wiedzieć co i kiedy robisz. Chcę wiedzieć u kogo śpisz. Chcę, żebyś spędzał ze mną przynajmniej jeden dzień w tygodniu. Masz na mnie nie krzyczeć, kiedy będę się o ciebie martwić i codziennie się ze mną kontaktować.

-Chcesz się bawić w związek czy w tatusia? - Prychnął zniechęcony chłopiec. Mimo to wiedział, że się zgodzi. Baekhyun uważał, że w życiu trzeba przeżyć wszystko. Nie przeżył jeszcze związku. To był jego mały sekret. Nigdy nie był z nikim na tyle blisko, aby się w nim zakochać. Myślał, że pocałunki czy seks wystarczą, aby dowiedzieć się wszystkiego o miłości. Jego pomysł był nagły i nieprzemyślany, ale nie żałował swojej propozycji. Chciał spróbować. Chociażby przez tydzień czy dwa, bo nie sądził, aby wytrzymali ze sobą dłużej.

- Możemy udawać zakochanych, ale zróbmy to porządnie. Tak, jak to wygląda naprawdę.

- Mam codziennie do ciebie przychodzić i mówić o wszystkich swoich planach?

- Kupię ci telefon. Masz go nie sprzedawać. - Baekhyun prychnął słysząc jego słowa. Rozejrzał się wokół, jakby szukając ratunku. Kiedy go nie znalazł wrócił spojrzeniem na wyższego mężczyznę. Chciał go poznać. Pierwszy raz miał takie pragnienie. Zwykle traktował ludzi jak pionki. Dostawał co chciał i odchodził. Park był bardziej wytrwały. Nie chciał pozwolić mu odejść. Cieszył się za każdym razem kiedy go widział.

- Coś jeszcze? 

- Masz być ze mną szczery. Reszta wyjdzie w praniu.

- Dobrze. - Westchnął Baekhyun. Wiedział, że długo to nie potrwa. Jakiś czas się przemęczy i będzie mógł powiedzieć, że był już w związku. To fajne. Brzmi dojrzale, a on był dojrzały.

- Dobrze. - Odparł Chanyeol i puścił rękę chłopca. 

- Teraz jesteśmy razem. - Rzucił obserwując zmartwioną twarz Park'a. Widząc jego minę prychnął i ruszył w stronę domu starszego. 

Chanyeol niewiele myśląc złączył ich dłonie. Palce delikatnie wsunął między te należące do młodszego i lekko je zacisnął. Nie było to najwygodniejsze. Baekhyun był strasznie niski, ale Park nie mógł powiedzieć, że nie lubi tego w nim. Uwielbiał niemal wszystko, co łączyło się w postać tej drobnej istotki. 

- Będziemy musieli robić to cały czas? - Zapytał niewinnie różowowłosy. Nawet nie spojrzał na ich dłonie. Przyjął ten kontakt biernie. - Nie rozumiem czemu ludzie chodzą ze sobą za ręce. To głupie. Robiłem tak w przedszkolu. 

- Ja... Chcę to robić. - Mruknął Chanyeol nieco mocniej zaciskając dłoń. - Wszyscy tak robią.

- Ale dlaczego? 

- Myślę, że... - Zaczął nieporadnie Park. - Chodzi chyba o czucie przy sobie ukochanej osoby? - Bardziej zapytał, próbując przypomnieć sobie odległe wspomnienie z czasu, kiedy był w idealnym związku. - Chyba... Robisz to, ponieważ masz świadomość, że ta osoba jest przy tobie i nie planuje cię zostawić. 

- Ty byś mnie nie zostawił. - Prychnął chłopiec, a brunet uśmiechnął się lekko, ponieważ miał świadomość tego, jak prawdziwe jest to stwierdzenie. - Wszyscy mnie zostawiają, ale ty byś tego nie zrobił. Za bardzo się o mnie martwisz.

- Pewnie, że bym tego nie zrobił. - Zaśmiał się cicho, chociaż część słów nastolatka była nieco niepokojąca. Nie rozumiał jak ktoś mógłby własnowolnie go zostawić. Baekhyun bywał uciążliwy, ale był też uroczy i pocieszny. - Idziesz do mnie? - Zapytał, kiedy byli już przy drzwiach, a chłopiec gwałtownie się od niego odsunął.

 - Nie, ja... Mam coś do zrobienia. - Rzucił rumieniąc się delikatnie, kiedy Park uspokajająco pogładził jego włosy.

- Co dokładnie?

- Muszę... - Zawahał się pod czujnym spojrzeniem wyższego mężczyzny. W końcu westchnął i odsunął się mocniej. - Pomóc koledze w pracy.

- Jakiej?

- Chanyeol... Powiedziałem ci wystarczająco. - Uznał podnosząc głowę do góry, ponieważ od jakiegoś czasu ponownie zaczął rozglądać się wokół. Wciąż było ciemno i pusto. Chanyeol zauważył, że Baekhyun rozgląda się wokół, kiedy czuje się w jakiś sposób zagrożony. Uznał to za całkiem słodkie i takie... Baekhyun'owe. 

- Dobrze już. - Westchnął i otworzył drzwi domu. - O której się z nim spotykasz? 

- O piętnastej. Potem jedziemy za miasto. 

- Więc chodź do środka i trochę się prześpij. Później odwiozę cię do centrum. - Uśmiechnął się, kiedy Baekhyun posłuchał go i wszedł do środka. Trochę ponarzekał, zarzekał się, że musi już iść i wcale nie jest zmęczony, ale pół godziny później zasnął na kanapie czekając, aż Park znajdzie dla niego strój, w którym mógłby zasnąć.

To była pierwsza chwila, kiedy Chanyeol pomyślał, że związek był najlepszym sposobem na utrzymanie przy sobie naiwnego nastolatka. Poczuł, jakby dostał pozwolenie na kontrolowanie go. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro