2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia zadzwonił do Dongwoo. Zapytał czy Baekhyun pojawił się w ich domu, ale mężczyzna tylko zaprzeczył. Nie krył też zdziwienia, kiedy Chanyeol oświadczył, że nastolatek odwiedził go wczorajszego wieczoru.

- Ale jak to? - Zapytał głupio. - Przecież on nie ma pojęcia gdzie mieszkasz.

- Był tu za dzieciaka. Może jeszcze pamięta. - Mruknął w zastanowieniu. Faktycznie wczoraj nie zastanawiał się skąd Baekhyun  zna adres ani jak dostał się do wysokiego budynku.

- Martwiłem się o niego... Ostatni raz pokazał się nam dwa tygodnie temu. Wszystko z nim w porządku?

- Chyba tak... Miał ranę na nodze, ale to nic groźnego. 

- Mówił coś?

- Widziałem go dosłownie przez moment. Spał jak przyszedłem. Opatrzyłem mu nogę i wyszedł jak byłem w innym pokoju. - Opowiadał nakładając białe obrusy na okrągłe stoły w kawiarni. - Chyba nie mówił nic ważnego.

- Jeśli ponownie się pojawi to spróbuj go zatrzymać, dobrze? - Poprosił Dongwoo. 

- Nie wiem czy mi się to uda. Wiesz jaki on jest. Prawdopodobnie przyszedł do mnie tylko dlatego, że miał taką zachciankę. 

- Masz rację... Nigdy nie zrozumiem tego chłopaka. Przecież kiedyś był taki kochany!

- Przeuroczy. -  Potwierdził od razu.

- Wiesz o tym najlepiej. - Zaśmiał się, a Chanyeol razem z nim. To prawda. Pamiętał jak bardzo kochał małego Byun'a. Marzył, żeby go ukraść i nigdy nie oddać Dongwoo.
Mężczyźni nie rozmawiali długo. Starszy z nich szybko został zawołany przez swoje córki dlatego zakończyli połączenie. Dzwonili do siebie niemal codziennie, dlatego nie przeszkadzało im, że dzisiejsza rozmowa została przerwana.
Chanyeol skończył rozkładać obrusy i przygotował wazony, aby z samego rana Sehun uzupełnił je kwiatami i rozłożył na stołach. Z samochodu przyniósł orzechy, o które prosiła Pani Choi, po czym ubrał bluzę i dokładnie zamknął kawiarnie. Zwykle przyjeżdżał tu gdy nie było już żadnego z pracowników. Jeśli miał coś do obgadania z Luhan'em lub został poproszony o pomoc to pojawiał się w ciągu dnia, jednak preferował spokój i ciszę, która panowała w środku po zamknięciu.
Do domu dotarł szybko. Podróż samochodem trwała jedynie dziesięć minut dlatego rzadko go używał. Dbał o swoje zdrowie, a spacery były dla niego bardzo dobre.
Z pojazdu zabrał plecak i niewielki, biały kartonik, a następnie przeszedł przez bramę i odkluczył drzwi wejściowe.
Dzisiaj również nie wrócił do pustego domu.
- Foch minął? - Zapytał spokojnie, starając się ukryć emocje związane z ponownym pojawieniem się Baekhyun'a. Wyglądał nieco inaczej niż wczoraj. Jego włosy nie były tak rozwiane, a spodnie szczelnie okrywały ciało.
- Sam mówiłeś, że mogę iść. - Tym razem nastolatek nie spał. Siedział na kanapie z nogami podciągniętymi pod szyję. Opierał głowę o kolana i czujnie rozglądał się po pomieszczeniu. Chanyeol był pewny, że pojawił się najwyżej dziesięć minut przed jego powrotem.
- Nie sądziłem, że jesteś na tyle głupi aby to zrobić. - Mruknął karcąco. Mimo, że mieli początek lata na zewnątrz było bardzo zimno. - Powiesz mi dlaczego tu przychodzisz i co stało się w twoją nogę?
- Nie przyjdę więcej jeśli będziesz pytał co tu robię.
- A może ja cię tu nie chcę? - Zasugerował Chanyeol zirytowany bezczelnością młodszego chłopaka. Ten słysząc jego pytanie zaśmiał się radośnie i położył na plecach.
- Powiedz tylko słowo, a nie wrócę. - Obiecał całkowicie zrelaksowany.  Wiedział, że nie ważne co by zrobił Chanyeol nigdy by go nie wrzucił.
Starszy więcej się nie odezwał. Wiedział, że nie polubi rozmów z młodym Byun'em. Był zbyt pewny siebie.
Westchnął i rzucił na brzuch chłopaka trzymane w dłoniach pudełko.
- Nie jedz przed kolacją. -  Uprzedził. Mógłby zabrać ciastka ze sobą do kuchni, ale nie był pewny czy Baekhyun nie ucieknie kiedy będzie przygotowywał im posiłek. Dał mu wypieki aby mieć pewność, że cokolwiek zje. Wyglądał zbyt chudo. Chanyeol naprawdę chciał wiedzieć jak wygląda jego życie. Chociał zapytać czy ma gdzie spać i czy je regularne posiłki, ale wiedział, że nie otrzyma odpowiedź na żadne z tych z tych pytań.  Mógł jedynie domyślać się prawdy. -  I nie wychodz. - Dodał po wejściu do kuchni.  Nie miał ochoty przygotowywać niczego, ale skoro miał okazję powinien dopilnować, aby elfik zjadł coś zdrowego, a nie jedzenie odgrzane w kuchence mikrofalowej.
Zawsze lubił nazywać go elfem. Baekhyun był drobny, niski i niesamowicie ładny. Pasowało mu takie przezwisko. Oczywiście nigdy by się nie przyznał, że w myślach wciąż nazywa go swoim elfikiem.
W pewnej chwili usłyszał dźwięk otwieranego kartonika, ale nic nie powiedział. Cieszył się, że Pani Choi zostawiła dla nikogo trochę ciastek, które się nie wyprzedały. Robiła tak kiedy miała dobry humor.
Mężczyzna wyciągnął z lodówki carry z kurczakiem, które przygotował dzień wcześniej i nastawił świeży ryż.
Zrobił również ciepłą herbatę, którą zabrał do salonu.
Baekhyun wciąż leżał, jednak teraz na brzuchu. Z zapałem zajadał się bananowymi muffinkami i mini tartaletkami ze świeżymi owocami.
- Smakuje? - Zapytał Chanyeol, chociaż po minie nastolatka śmiało mógł wywnioskować odpowiedź.
- Może być. - Odparł skąpo i łaskawie się podniósł, aby zrobić obok siebie miejsce dla mężczyzny.
Chanyeol odłożył jeden z kubków na stolik przed Baekhyun'em i usiadł wciąż trzymając w dłoniach drugą porcję ciepłego naparu.
Panowała między nimi cisza. Baekhyun dalej zajadał wypieki, a Chanyeol siedział sztywno zastanawiając się jak przekonać nastolatka, aby został chociaż na jedną noc.
- Ta rana...  - Zaczął różowowłosy wybierając z ciastek winogrona, które spowrotem oglądał do białego kartoniku. -  Jest Twoją winą. - Stwierdził w końcu i ugryzł kawałek tartaletki.
- Jak to moją? - Prychnął brunet.
- Ten płot ma takie małe wystające kolce. Było ciemno i ich nie zauważyłem. Nie czułem ich pod palcami, bo podciągnąłem się na kolumnie. Zachaczyłem o nie kiedy próbowałem przejść na drugą stronę.
- Czyli to wina twojej nieuwagi. - Podsumował Chanyeol ściągając na siebie oburzone spojrzenie nastolatka. Widząc to zaśmiał się i pokręcił głową. - Nie boli?
- Kolega dał mi leki przeciwbólowe. -
Było wiele rzeczy, o które Chanyeol chciał dopytać.
Kim był ten kolega?
Jakie konkretnie leki dał elfikowi?
Skąd go zna?
Ile ma lat?
Jak długi się znają?
Czy mieszkają razem?
Chciał wiedzieć o nim jak najwięcej, ale czuł, że jeśli będzie zbyt ciekawski dziewiętnastolatek po prostu zwieje.
-Nie lubisz winogron? - Zdecydował się zmienić temat, aby nie spłoszyć Byun'a.
- Tylko obrane.
- Wciąż masz pięć lat? - Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Przestań. Pestki i skóra są niesmaczne.
- Skoro tak mówisz... -  Chanyeol upił łyk herbaty i wstał. - Chodz jeść.
- Nie możemy tu? - Mruknął niezadowolony chłopiec, ale mimo to wstał. Wciąż był głodny, a darmowe jedzenie było dużo bardziej atrakcyjne niż te, które musiał ukraść lub, za które był zmuszony zapłacić.
- Tam mamy stół. - Wyjaśnił Chanyeol i wyszedł do kuchni. Przystanął jednak przy wejściu, aby mieć pewność, że chłopak za nim podąży. -  Weź herbatę. Rozgrzeje Cię.
Pięć minut później oboje siedzieli przy drewnianym, czteroosobowym stałe i jedli przygotowanych przez starszego posiłek. Trzydziestodwulatek co jakiś czas rzucał coś na nie zobowiązuje tematy,  ale Baekhyun nie był zainteresowany podtrzymaniem rozmowy dlatego w końcu Chanyeol ograniczył się do upominania go, aby nie wycierał twarzy rękawem bluzy, którą miał na sobie. Było to dość bezcelowe dlatego kiedy skończyła mu się cierpliwość wstał i podszedł do młodszego. Rozpiął brudne nakrycie i ściągnął je z nastoletniego ciała.
-Co ci tak przeszkadza? - Westchnął Baekhyun, ale pozwolił mu zabrać bluzę.
- Wyglądasz niechlujnie. Nienawidzę tego. -  Przyznał Chanyeol. Kochał ład o porządek, co zresztą nastolatek już zauważył. Nigdy nie widział równie uporządkowanego domu, a przecież Park sam mieszkał w tym dwupiętrowym budynku. - Dam ci coś z szafy.
- Ok. - Starszy odłożył bluzę na bok z obawą, że jeśli pójdzie odnieść ją do łazienki to Baek wywinie mu ten sam numer co wczoraj.
- Idę już. - Oświadczył Baekhyun wciąż rzując ostatni kawałek kurczaka. Kiedy skończył wypił resztkę herbaty i wstał.
- Zostań. Nie słyszysz jak wieje na zewnątrz? Tu jest ciepło. - Spróbował Chanyeol z marną nadzieją na zatrzymanie nastolatka.
- Nic mi nie będzie. - Rzucił wychodząc z pomieszczenia. Chanyeol od razu wstał i wybiegł za nim.
- To głupie. Zacznij w końcu myśleć. Dlaczego miałbyś iść? Tu będzie Ci dobrze. - Nalegał dalej. Zacisnął dłoń na nadgarstku chłopca. Uświadomił sobie, że to pierwszy raz od kilku lat jak poczuł pod palcami jego miękką, gładką skórę.
- CHCĘ JUŻ IŚĆ! - Krzyknął nastolatek wyrywając się z jego uścisku. Chanyeol nie zdążył nic powiedzieć. Chłopiec zabrał wisząca w przedpokoju bluzę i zatrzasnął za sobą drzwi.
Znowu odszedł.
_________
W ostatnim rozdziale popełniłam malutki błąd. Mamy lipiec, nie listopad.
Buziaczki ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro