24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

       Jak się okazało, aby dowiedzieć się gdzie pracuje Baekhyun musiał poczekać do wieczora. Nieco go to zastanawiało, ale postanowił o nic nie pytać. Był pewny, że później będzie miał jeszcze więcej zagadek do rozwiązania. Nie potrafił wyobrazić sobie chłopca w żadnej pracy. Nigdzie nie pasował. Był tak specyficzną postacią, że wszędzie wyglądałby wręcz karykaturalnie. 

Chanyeol spędził ten czas w kawiarni. Poznał nową pracownicę, zjadł ciasto z Luhan'em i pobawił się nieco w kelnera. Lubił to robić. Kochał to miejsce. Było jego drugim domem. Nie było niczego, w co włożyłby więcej serca niż ich biznes. To było jego dziecko, którym musiał się zajmować. 

Kiedy w końcu zamknęli kawiarnie całą trójką ruszyli do samochodu mężczyzny. Początkowo Sehun protestował, groził, że ich tam nie puści, że powie wszystko Byun'owi lub, że nie pojedzie tam z nimi. W pewnej chwili Luhan schował przed nim telefon w obawie, że faktycznie powie najmłodszemu o ich odwiedzinach. Park zastanawiał się czy to naprawdę była tak ogromna tajemnica, że nikt nie mógł o tym wiedzieć. 

- Cokolwiek zobaczysz nie złość się na niego. - Poprosił Luhan, kiedy stanęli przed wysokim, ciemnym budynkiem. - To zagubiony dzieciak. Wiesz, że potrzebuje pieniędzy. - Dodał, po czym wyszedł z samochodu. Po chwili Chanyeol to samo i przyjrzał się miejscu, w którym się znaleźli. Był to klub. Z pewnością nie taki, do którego przychodzi się potańczyć. Wyglądał jak miejsce, w którym liczy się to ile ktoś miał w portfelu oraz jak wyglądał. Przez chwilę pomyślał, że nie wpuszczą ich do środka, ale ochroniarz nic nie powiedział po tym, jak zauważył z nimi Sehun'a. On również musiał bywać tu często lub była to kwestia znajomości. Miał przyjaciół wszędzie. Czasami odrobinę przerażało to Park'a, ale wiedział, że może się do niego zwrócić niemal ze wszystkim przez jego szeroki krąg znajomości. 

- Co on tu robi? - Zapytał wchodząc do środka. Wszędzie było niemal czarno, gdzieniegdzie ciemność oświetlały granatowe neony. W centrum sali była scena, w jej pobliżu tańczyły niemal całkowicie rozebrane osoby. Kobiety i mężczyźni. Wielu z nich kręciło się również między gośćmi lokalu. Rozmawiali z nimi, zabawiali ich, aby później zniknąć wspólnie w tłumie. Przerażało go to. Pierwsze co przyszło do jego głowy, to to, że jego słodki, mały elfik jest jedną z takich osób. Nie miał pojęcia jak zareagował, gdyby okazało się to prawdą. Z pewnością byłby wściekły. Chyba zamknąłby go w piwnicy i nigdy nie wypuścił, aby mieć pewność, że nikt więcej go nie dotknie. Przecież to tylko dziecko! Wcale nie powinien być w takim miejscu. Nie ważne co tu robił. 

Luhan rozejrzał się uważnie po sali. Chanyeol był pewny, że szuka swojego małego przyjaciela. Robił to samo, ale nigdzie go nie widział. W końcu Sehun ruszył do stolika, który chwilę temu się zwolnił, po czym usiadł i pociągnął ich za sobą. Chanyeol siedział naprzeciw niego. Chciał się nieco przesunąć, ale Luhan stanowczo go zatrzymał. 

- Spójrz nad ramieniem Sehun'a. Tylko tak, żeby cię nie zobaczył. - Poradził. Chanyeol od razu wyprostował się zaciekawiony, ale zaraz zgarbił. Przecież miał pozostać niezauważony. Trochę go to podekscytowało. Czuł się niczym szpieg w połowie tajnej misji.

Spojrzał za Oh'a ignorując Xiao, który poszedł po alkohol, korzystając z okazji. 

Początkowo widział jedynie tłum ludzi. Było ich zbyt wielu. Dodatkowo nie mógł się skupić przez to jak głośno i duszno było. 

W pewnej chwili dostrzegł specyficzną, różową czuprynę. Właściwie jej niewielki fragment z tyłu głowy. We włosy Baekhyun'a wpleciona była dłoń jakiegoś mężczyzny. Nie widział go dobrze, ale nie był Koreańczykiem. Nie sądził, aby Baek go znał, ale nie przeszkodziło mu to w tym, aby siedzieć na jego kolanach i całować jego usta. Nie podobało mu się to. Baekhyun nie powinien całować obcych ludzi.

W pewnej chwili docisnął się nieco do mężczyzny, powodując, że krew starszego niemal wrzała. Głupi Baekhyun. Jak mógł robić coś takiego?

- To jego praca? - Zapytał cicho blondyna, który pokręcił głową.

- Obserwuj dalej. - Rzucił spoglądając w stronę gdzie zniknął jego chłopak. Park nie miał ochoty oglądać sceny przed nim, ale zmusił się do tego. Nie przyszedł tu na marne. Musiał rozwiązać tą sprawę. 

W pewnej chwili usta mężczyzny przeniosły się na szyję nastolatka. Chanyeol cicho warknął niemal gotów, aby interweniować. W tej samej chwili zauważył, jak dłoń Baekhyun ostrożnie przesuwa się po ciele mężczyzny, aby spocząć za jego szyją. Jego wzrok spotkał się z oczami Azjaty, który przechodził obok. Park zupełnie się tym nie przejął do chwili, kiedy magicznym sposobem w dłoni jego małego chłopca pojawił się skórzany portfel. Wylądował na kanapie, za ich ciałami, kiedy ten złapał się za głowę mówiąc coś do obcokrajowca. Ten zaraz oderwał się od niego i powiedział coś patrząc na jego twarz. Wydawał się przestraszony, schylił się nad nastolatkiem, a ten moment wykorzystał Chińczyk, który pochwycił przedmiot wcześniej dotykany przez Byun'a.

Chanyeol uchylił usta patrząc na to. Baekhyun był złodziejem. Najzwyklejszym w świecie złodziejem. Jego uroczy, śliczny aniołek pozbawiał innych ludzi zarobku. Uwodził ich i okradał z pomocą tego chińczyka. To zdawało mu się nieprawdopodobne. Patrzył jak Byun mówi coś do mężczyzny, jak wstaje z jego kolan i znika w tłumie ludzi idąc w kierunku toalety. Zaraz za nim niepozornie ruszył czarnowłosy przyjaciel w zbrodni. 

- Nie. - Rzucił zszokowany. - To niemożliwe. 

- A jednak. - Prychnął Sehun. Zdawał się z niego drwić. Zdenerwował go to jeszcze bardziej. - Ale mogło być gorzej, prawda? Mógł okazać się dziwką.

- Nie mów tak, Sehun. - Powiedział głos nad nimi. Luhan położył alkohol na stół i rozsiadł się wygodnie na kanapie. Nie przejmował się sytuacją z Byun'em. Oboje musieli wiedzieć o tym od dawna. Chanyeol zastanawiał się jak długo Baek musi to robić, skoro zdawało im się to tak oczywiste i naturalne. 

- Wpadnie w kłopoty.

- Już nie raz wpadł. - Zapewnił Sehun. - Ten chińczyk to właśnie Lay. Współpracują już od kilku lat.

- Długo.

- Tak. - Przytaknął rozglądając się. - Chcesz, żebym go zawołał? Właśnie idzie w naszym kierunku.

- Nie rób tego! - Poprosił jeszcze bardziej się garbiąc. Chciał pozostać niezauważonym. Musiał najpierw to wszystko przemyśleć. Oswoić się z tym, poukładać to w swojej głowie. Potrzebował czasu.

- Za późno. Zobaczyli nas. - Rzucił podnosząc rękę, aby pomachać do nastolatka. Chanyeol westchnął i spojrzał w jego kierunku. Miał na sobie obcisłe, czarne ubrania i makijaż. Wyglądał świetnie. Nie jak chłopiec, który wciąż powinien się uczyć. Zdawał się uosobieniem grzechu, za który warto było oddać życie. 

- Co tu robicie? - Zapytał Baekhyun. Chanyeol tęsknił za jego melodyjnym głosem. Brzmiał na podpitego, ale z drugiej strony bez problemu trzymał się na nogach. 

- Chcieliśmy rozerwać Park'a. - Powiedział Sehun szeroko uśmiechając się do przyjaciela. Ten chyba nie wpadł na ich prawdziwy powód przybycia. Zdawało mu się to dziwne. Baek był naprawdę bystry, ale to lepiej dla niego. 

- Chan, to mój przyjaciel Lay. - Rzucił Baekhyun pokazując na swojego towarzysza. Był w zaskakująco dobrym humorze. Starszy pomyślał, że musieli nieźle się wzbogacić. - A to mój chłopak, Chanyeol. - Powiedział tym razem do chińczyka, po czym bez ostrzeżenia usiadł na kolanach Park'a i mocno objął jego ciało. Wszyscy zdawali się tym zaskoczeni. Sam Park taki był, ale nie kłamałby mówiąc, że to naprawdę przyjemne.

- Miło poznać. - Mruknął Chińczyk, po czym złapał za fragment koszuli Baekhyun'a. - Musimy iść. Możemy mieć problemy, jeśli zostaniemy.

- Chanyeol mnie obroni. - Zapewnił Baekhyun. Normalnie Park zaśmiałby się i potwierdził jego słowa. Prawda była taka, że nie dałby zrobić mu krzywdy. Zabiłby, aby go chronić. Mimo to wolał uniknąć złości okradzionego mężczyzny. 

- Oczywiście, że bym cię obronił, ale chyba jesteś zmęczony, co? Może lepiej, jeśli się położysz. Chcesz pojechać do mnie? - Zapytał, a kiedy Byun przytaknął podniósł się i w trójkę ruszyli do drzwi, po tym, jak Sehun i Luhan stwierdzili, że wezmą taksówkę. Starał się być ostrożny, aby nikt nie zauważył nastolatka. Ten za nic nie przejmował się ryzykiem. Na dobrą sprawę zdawał się dobrze bawić. 

Kiedy dojechali do domu położył go w swojej sypialni i usiadł obok. Młodszy dawno już spał zmęczony dniem. Chanyeol nie mógł powstrzymać myśli o tym jak wiele osób musiało go dotykać przez te lata. Nie podobało mu się to. Musiał jakoś temu zaradzić.

Póki co złożył kilka pocałunków w okolicy jego ust i szyi, tak jakby miał tym oczyścić jego skórę od poprzednich dotyków. 

Baekhyun był jego. Nie ważne czy jako syn przyjaciela czy kochanek. 

Nie zamierzał pozwolić, aby dotykali go inni mężczyźni. 

______________

To ten... Um... Dawno się nie kontaktowaliśmy, hehe

Co tam u was, Elfiki? <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro