9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trzy godziny i dwadzieścia minut. Dokładnie tyle czasu spędził szukając na przeróżnych stronach internetowych zagrożeń zwiazanych z byciem osobą homoseksualną.
Bał się, że Baekhyun spotka na swojej drodze ludzi nie tolerancyjnych, ale dużo bardziej przerażało go HIV czy AIDS. Obawiał, że jego mały elf może zniszczyć sobie życie.
Przyłapał się na myśli o tym, że prawdopodobnie wolałby, żeby Byun miał dziecko niż był gejem.
Miał nadzieję, że to tylko chwilowe zainteresowanie tą samą płcią. Na pewno szybko minie, prawda?
- Co jest? - Zapytał Luhan patrząc na Chanyeol, który całkowicie pogrążył się w przeszukiwaniu internetu. Park podniósł na niego wzrok. Pamiętał o tym, że musi z nim porozmawiać o Baekhyun'ie, ale tego dnia całkowicie nie miał na to siły.
- Usiądź. - Rzucił rozglądając się po sali. Pracownicy na pewno poradzą sobie bez niego.
- Chcesz o tym porozmawiać? - Zdziwił się blondyn odrzucając trzymają ściereczkę na bok.
- Tak.
- Więc słucham.
- Jak długo znacie Baekhyun'a? - Rozpoczął. Naprawdę nie miał ochoty rozmawiać, ale musiał dowiedzieć się przynajmniej jednej rzeczy. Rzeczy, która od wczorajszego wieczoru nie dawała mu spokoju.
- Znam go odkąd zaczęliśmy się spotykać z Sehun'em. On chyba niewiele dłużej.
- Od początku jest gejem? - Warknął dość brutalnie. Luhan ucichł. Był zdezorientowany narzuconym tematem. Nie miał też pojęcia skąd Chanyeol może wiedzieć o orientacji młodszego. Czyżby byli ze sobą aż tak blisko? Byun zwykle na niego narzekał. - No dalej. - Westchnął zirytowany Park. Naprawdę nie wiedział co tak bardzo go zezłościło. Chyba wciąż nie ochłonął po wyznaniu dziewiętnastolatka. - Sehun mówił, że Baekhyun Ci ufa. Znam cię. Na pewno z nim o tym rozmawiałeś.
- Nie naskakuj na mnie. - Prychnął krzyżując ramiona na piersi. -  Rozmawiałem z nim o tym. Stwierdził, że jest gejem pół roku temu.
- Po poznaniu was. - Podsumował patrząc na niego oskarżycielsko. - Czyli to wasza wina! Napatrzył się na gejów i mu odbiło.
- To tobie teraz odbija. - Syknął Luhan.
- Niszczycie mu życie. - Warknął podnosząc się. Blondyn od razu zrobił to samo. Nie obchodziły go zaskoczone spojrzenia kierowane w ich stronę. Dobro Baekhyun'a było ważniejsze.
- Chanyeol, spokojnie. - Poprosił cicho drugi. - Nie można zrobić z kogoś geja.
- To tylko dziecko, Luhan. On sam jeszcze nic o sobie nie wie.
- Ma dziewiętnaście lat.
- Słuchaj. - Mruknął Chanyeol nachylając się nad stołem. - On jest zagubiony. Mieszacie mu w głowie tą swoją wielką miłością. Macie się oboje trzymać od niego z daleka, jasne? Tak będzie dla jego lepiej.
- Nie możesz nam tego rozkazać. - Zaśmiał się jego wspólnik, ale uśmiech szybko zszedł z jego twarzy. Park go przerażał. Jego postawa była dziwna. Zwykle unikał kłótni i sprzeczek. Był najbardziej ugodową osobą jaką znał, więc co się z nim stało?
- Chcesz się założyć? - Prychnął obiekt jego niepokoju, po czym wstał i schował telefon do kieszeni spodni. - On nie jest gejem. Nie zbliżajcie się do niego. -  Dodał zanim opuścił lokal.
Nigdy wczesnej nie pokłócił się z Luhan'em, dlatego czuł się naprawdę źle. Mimo to był pewny, że robi dobrze. Jego mały aniołek nie może być homoseksualny.
Do domu wrócił szybko. Lekko kropiło, dlatego miał nadzieję na pojawienie się Baekhyun'a.
Potrzebował go zobaczyć. Potrzebował uwierzyć, że jego zachowanie było słuszne.
Chłopiec pojawił się u niego niewiele przed północą.
Było ciemno i zimno, dlatego słysząc dźwięk otwieranych drzwi od razu odrzucił dokumenty, którymi się zajmował i pobiegł do salonu z kocem w rękach.
Zwyczajowo zmierzył Byun'a troskliwym spojrzeniem, a kiedy nie doszukał się u niego żadnych ran narzucił na drobne ciało materiał.
- Dlaczego jesteś dziś tak późno?
- Wolałbyś, żebym wcale nie przyszedł?
- Jeśli byłbyś w bezpiecznym miejscu. Gdybyś miał telefon mógłbym po prostu po ciebie przyjechać.
- Ale nie mam. - Rzucił nastolatek ruszając do kanapy. Położył się na niej i przymknął oczy.
- Może Ci kupię? - Podszedłem bliżej i usiadł na fotelu obok. Uznał, że skoro Byun nie jest zły to prawdopodobnie wciąż nie rozmawiał z Luhan 'em ani Sehun'em. Było mu trochę głupio, ale wierzył, że dobrze postąpił.
Chciał tylko o niego zadbać.
- Nie potrzebuje.
- Kiedy zaczyna się szkoła? - Zmienił temat. Musiał przypilnować, aby Baekhyun dobrze się uczył. Dongwoo tego nie potrafił. Mimo to nigdy nie musiał narzekać na tragiczne wyniki w nauce swojego najstarszego dziecka. Uczył się przeciętnie. Nie miał z tym problemów.
Park uważał, że mimo pozorów Baekhyun jest naprawdę mądry.
Nie przeżyłby nie mając dachu nad głową, gdyby było inaczej.
- Za tydzień. - Mruknął smętnie co wywołało uśmiech na twarzy starszego. To wciąż tylko dziecko. Nie rozumiał jak Luhan I Sehun śmią mieszać mu w głowie.
- Masz książki?
- Nie potrzebuje. Poradzę sobie bez nich. - Prychnął narzucając koc na głowę. Wyglądał jak niezadowolony pięciolatek próbujący schować się przed rzeczywistością.
-Powiem Dongwoo, żeby Ci kupił.
- Jak chcesz.
- Możesz po szkole je tu zostawiać, a rano zabierać. - Baekhyun znieruchomiał. Uznał to za podły podstęp. Chanyeol po prostu chciał go przywiązać do tego domu. O nie. On się nie da.
- Będę je nosił że sobą. Nie mam wielu.
- To będzie uciążliwe. - Przekonywał brunet, siadając na skraju kanapy. Zaczął delikatnie gładząc jego łydki, zakryte materiałem spodni.
- Poradzę sobie.
Chanyeol westchnął rozumiejąc swoją porażkę. Musi wymyślić inny sposób na zatrzymanie przy sobie Baekhyun'a. On naprawdę nie uważał, że pragnie zbyt wiele. Chciał po prostu codziennie go widzieć, aby upewnić się, że jest cały i zdrowy.
Najchętniej by z nim zamieszkał.
Codziennie rano przygotowywałby mu śniadanie, popołudniu odbierałby go ze szkoły, pilnowałby aby Baekhyun nie wplątywał się w kłopoty i aby trzymał się wartościowych ludzi.
Chciał tylko jego bezpieczeństwa.
- Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym porozmawiać. - Rzucił przypominając sobie o kolejnym aspekcie zagrażającemu jego zdrowiu.
- Tak? - Mruknął niezadowolony chłopak. Zwykle Chanyeol mu nie przeszkadzał, ale dziś był wyjątkowo zmęczony.
- O paleniu.
Młodszy przez moment milczał, aż w końcu westchnął i skulił się bardziej. Był gotowy do snu.
Musiał tylko pamiętać, aby obudzić się przed starszym i wyjść. Do tego czasu mógł odpocząć.
- Nie palę często. Nie przejmuj się tym.
- To nie jest dla ciebie odpowiednie. - Stwierdził, zaciskając dłoń na jego nodze.
- Chanyeol, proszę. Jestem zmęczony. Porozmawiajmy o tym jutro.
- Przyjdziesz jutro? - Park nie otrzymał odpowiedzi. Szybko zrozumiał, że prawdopodobnie byłaby przecząca. Baekhyun najpewniej sam nie wiedział jeszcze co będzie robił kolejnego dnia.
Był jak kot. Robił to, na co miał ochotę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro