Rozdział IV - Hawaje

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~ Sevilla ~  

  Od dwóch dni byłam z rodzicami na Hawajach. Żałowałam, że nie mogłam zobaczyć charakterystycznej roślinności, czy niezwykłych barwnych strojów mieszkańców, czy turystów. 

  Wyszłam ze swojego pokoju. Podtrzymując się ściany, opuściłam swój pokój. Weszłam do salonu, skąd słyszałam głośną rozmowę moich rodziców. Po kilku sekundach usłyszałam kroki, wibracje podłoża i stukot obcasów o posadzkę utwierdziły mnie w przekonaniu, że mama zbliżała się w moją stronę. Kiedy poczułam rękę kobiety na swoim ramieniu, od razu ujęłam jej dłoń, a ona poprowadziła mnie w stronę kanapy. 

- Nie ruszaj się, kochanie. Za chwilę przyniosę ci śniadanie - powiedziała, a ja słyszałam, jak wychodziła z pomieszczenia. 

W tym samym momencie poczułam, jak kanapa ugięła się pod ciężarem drugiej osoby. Wiedziałam, że to był mój tata. Przesunęłam się w jego stronę i wtuliłam się w ciało ojca. 

- Sevi pójdziemy dziś na plażę? - spytał, gdy do pomieszczenia wchodziła moja rodzicielka. 

W odpowiedzi skinęłam głową na znak zgody. Kobieta postawiła talerz na moich kolanach. Wzięłam pierwszą kanapkę w swoją dłoń, a po chwili opróżniłam zawartość półmiska. Mama pomogła mi wstać i razem udałyśmy się do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku, a ona podeszła do mojego bagażu. Nagle na moje nogi zaczęły spadać ubrania. Kiedy moja rodzicielka wyszła z pokoju, zaczęłam się przebierać. Założyłam bikini, a na to zarzuciłam lekką zwiewną sukienkę. Kiedy wychodziłam z pomieszczenia, od razu padłam w ramiona ojca. 

Tata ujął mnie pod ramię i opuściliśmy nasz apartament. Przez całą drogę mężczyzna mnie podtrzymywał, abym nie zrobiła sobie krzywdy. Mama ciągle opowiadała mi śmieszne anegdoty z życia mojego rodzeństwa. Wtedy dowiedziałam się, że ich poranna kłótnia wynikła z faktu, że moja siostra bliźniaczka spędzała wakacje w tym samym miejscu. 

Bałam się spotkania z Caitlin i Christianem. Wiedziałam, mój powrót mógł wiele zmienić w ich życiu, a nie byłam pewna, czy chciałam zrobić takie zamieszanie. Z rozmyślań wyrwał mnie piasek, który bez przerwy wpadał w moje sandały. Po kilku krokach mój ojciec się zatrzymał a ja wraz z nim. 

Czułam, jak moi rodzice rozkładali koc, który otulał moje stopy. Mama pomogła mi usiąść, abym mogła ściągnąć swoje buty. Po chwili znów stanęłam na równych nogach. Zdjęłam sukienkę i poprawiłam swoje ciemne okulary. 

- Pójdę się przejść brzegiem morza - powiedziałam do rodziców. - Później poproszę kogoś, aby przyprowadził mnie tutaj - dodałam szybko, aby tylko zgodzili się na moją samotną wycieczkę. 

Ku mojemu zaskoczeniu para nie miała żadnych przeciwwskazań co do tego. Korzystając z okazji, powędrowałam w stronę, skąd dobiegał szum fal. Gdy tylko poczułam wodę, zaczęłam iść wzdłuż brzegu. 

Znów powróciłam do rozmyślań. Byłam bardzo ciekawa, czy po tak długim czasie miałam jeszcze szanse, aby ujrzeć światło dzienne. Zastanawiałam się, jak po tylu latach wyglądało moje rodzeństwo. Chciałam wiedzieć, czy Justin myślał o mnie czasem oraz, czy dawniej byłam kimś ważnym w jego życiu. 

Niestety coś nagle wyrosło na mojej drodze, a raczej ktoś. Zderzyłam się z jakimś chłopakiem, przez co wpadłam do wody. 

- Przepraszam, nie zauważyłem cię. Pozwól, że pomogę ci wstać - powiedział mężczyzna z silnym irlandzkim akcentem. Nim się zorientowałam, znów stałam na nogach. - Jestem Niall, a ty piękna? - spytał pogodnym tonem. 

- Sevilla, dla przyjaciół Sevi - odparłam bez zastanowienia. Nagle przed sobą znów miałam scenę, jak poznałam swojego brata i Justina. Na to wspomnienie momentalnie zebrały się łzy pod moimi powiekami. 

- Chodź, poznasz moich przyjaciół - powiedział z ekscytacją w głosie. - Taka ślicznotka nie może sama chodzić po plaży - dopowiedział pogodnie. 

Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Szybko przestałam czuć wodę na swoich stopach, w zamian miałam nogi całe w błocie, bo weszliśmy na suchy piasek. 

- Musicie kogoś poznać - powiedział do swoich towarzyszy, gdy doszliśmy na miejsce. Wtedy usłyszałam, jak ktoś głośno wciągał powietrze. 

- To nie może być prawda. Sevi ty żyjesz! - wykrzyczała z wyrzutem moja siostra. Skierowałam w dół swoje spojrzenie, bo wiedziałam, że to wszystko dopiero miało się zacząć. - Wiesz, co wtedy przeżywaliśmy? Wiesz, jak twój chłopak cierpiał? Zdajesz sobie sprawę, że on do tej pory nie jest w stanie pogodzić się z twoją śmiercią? Tylko mi nie mów, że rodzice wiedzieli o wszystkim - wyrzucała z siebie wszystkie emocje. Głównie złość, smutek, może zawód. 

Wtedy była martwa cisza. Wszyscy zamarli w swoich czynnościach i przysłuchiwali się wybuchowi Caitlin. Wiedziałam, że ten dzień mógł prędzej czy później nadejść, więc byłam przygotowana na taką sytuację. No prawie, bo nie sądziłam, że spotka mnie to tak prędko. 

- Cait to był pomysł rodziców - powiedziałam nadal ze spuszczoną głową. - Po tym zdarzeniu doszli do wniosku, że tak będzie dla was lepiej. Woleli wynajmować przez tyle lat opiekunki, niż przekazać wam to, co naprawdę się stało. 

Próbowałam powiedzieć coś jeszcze, niestety mój głos przestał być posłuszny. W gardle poczułam dławiącą kulę, a z oczu zaczął płynąć słony płyn. Siostra zamknęła mnie w szczelnym uścisku i czułam, jak jej serce biło szybszym rytmem, a na moje ramie spadały łzy należące do dziewczyny. 

- Dlaczego to zrobiliście? Jakie opiekunki? - pytała zdławionym tonem. 

Odsunęłam się od dziewczyny i zaczęłam ścierać swoje łzy. Wzięłam głęboki oddech i z nerwów zaczęłam bawić się swoimi palcami. 

- Jestem niewidoma Caitlin. Od postrzału zupełnie nic nie widzę. Rodzice stwierdzili, że tak będzie lepiej, bo ty i Chris mieliście studia. Ja w tym czasie potrzebowałam opieki dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie byłam w stanie, aby cokolwiek zrobić sama - odparłam przygnębionym tonem.

  Zanim zdążyłam się zorientować, dziewczyna zdjęła moje okulary. Stałam zdezorientowana na środku plaży. Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić, ani jak się zachować. Cait pociągnęła moją rękę w dół, dając mi tym samym znak, że chciała, abym usiadła.  

  Bez zastanowienia wykonałam niemą prośbę swojej siostry. Caitlin bez przerwy przymała moją dłoń. Rozmawialiśmy przez bardzo długi czas. W ciągu jednego dnia chciałyśmy nadrobić czas, który spędziłyśmy z dala od siebie. Wtedy dziewczyna zdradziła mi, że za kilka miesięcy miała wyjść za mąż. Nagle poczułam chłód na swoich plecach. Wiedziałam, że za mną usiadł ten sam chłopak, który wpadł na mnie podczas spaceru. Po prostu potrafiłam rozpoznać jego klatkę piersiową po jednym zderzeniu. 

  - Hej jestem Harry, narzeczony Caitlin - powiedział jakiś mężczyzna. 

  - Hazza opuść tę dłoń, moja siostra nie jest w stanie jej zobaczyć - usłyszałam głos Cait. Chłopak siedzący za mną przyciągnął mnie bliżej swojej klatki piersiowej i wtulił się w moje plecy. - Nialler daj spokój Sevilli. Pójdę ją odprowadzić do rodziców, bo na dzisiaj już miała wystarczająco wrażeń. - Cait zawsze była nadopiekuńcza. Opiekowała się mną, zanim dowiedziałam się, że jest moją siostrą.  

  Dziewczyna ujęła moją dłoń i pomogła mi wstać. Z każdą chwilą coraz wyraźniej słyszałam szum fal. Wiedziałam, że szłyśmy w stronę wody, ale kiedy moje stopy znów były muskane przez morską pianę miałam potwierdzenie swoich przypuszczeń 

- Rodzice są przy wejściu na plażę? - spytała, gdy stałyśmy po kostki zanurzone w ciepłej cieczy. W odpowiedzi skinęłam głową, bo uświadomiłam sobie, że nie krótko szliśmy w piasku, kiedy tata mnie prowadził. 

- W takim razie siedzą, w tym samym miejscu, co zawsze - powiedziała i zaczęła prowadzić w kierunku, gdzie siedzieli moi rodzice. 

____________________________________________________________________________________

Po przeczytaniu skomentuj :)

Co zrobi Justin, gdy potwierdzą się jego i Chrisa przypuszczenia o tym, że Sevi jednak żyje?

Kogo Justin wybierze?

Czy Sevi i Justin się spotkają?

Jakie znaczenie w życiu Sevilli będzie miał Niall, którego poznała na plaży? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro