Prolog
Pięć miesięcy później...
Długo czekałam na ten moment. Spakowana byłam już po zakończeniu roku szkolnego. Thomas tak samo jak ja nie mógł spać dzisiaj w nocy.
Rano wstaliśmy po czwartej, bo około szóstej mieliśmy samolot. Od rana ustaliliśmy kto co robi, żebyśmy się w porę wyrobili.
Chłopaki myślą, że przyjeżdżamy w niedzielę, ale mamy zamiar zrobić im małą niespodziankę. Postanowiliśmy przyjechać szybciej, bo już nie mogliśmy się doczekać.
-Tommy!-krzyknęłam, stając przy drzwiach z walizkami-Chodź już!
-Idę.-blondyn pojawił się przy mnie.-Wszystko mamy?-zapytał po raz setny.
-Tak.-przewróciłam oczami.
Wyszliśmy z mieszkania i zamknęliśmy drzwi. Na zewnątrz czekała już na nas taksówka, którą zamówił Thomas. Schowaliśmy bagaże z tyłu i wsiedliśmy do samochodu, podając adres lotniska.
Po jakiejś pół godziny znaleźliśmy się na nim. Zapłaciliśmy kierowcy i zabraliśmy bagaże. Mieliśmy jeszcze sporo czasu do lotu, więc postanowiłam się zdrzemnąć chwilę.
Położyłam głowę na barku Sangstera i zamknęłam oczy, tuląc do siebie bluzę Jack'a. Zastanawiało mnie, jak chłopak zareaguje na mój powrót. Stęskniłam się za nim strasznie.
Nie dałam rady zasnąć, leżałam tylko i rozmyślałam, jak bardzo tęsknię za chłopakami, dziewczynami i rodzicami. Po jakimś czasie, usłyszałam wezwanie do naszego lotu.
Razem z blondynem wstaliśmy z miejsca i udaliśmy się do naszego samolotu. Po paru minutach, zajęliśmy już miejsca i czekaliśmy na start.
Już na początku podróży, owinięta w bluzę mojego chłopaka, zasnęłam oparta o okno.
×
-Wstawaj Frantzich, Jack już czeka.-usłyszałam przy moim uchu.
Zerwałam się z miejsca jak poparzona i zaczęłam rozglądać się dookoła. Spostrzegłam, że jesteśmy nadal w samolocie, ale już pustym. Usłyszałam cichy chichot ze strony blondyna i trzepnęłam go ręką w głowę.
Zabraliśmy swoje bagaże i wyszliśmy przed lotnisko. Wyciągnęłam telefon i zamówiłam taksówkę, która miała być za jakieś dwadzieścia minut.
-Myślisz, że mnie polubią?-zapytał nagle Thomas.-I ważniejsze, czy któryś jest homo?-dodał, szczerząc się jak głupi.
-Myślę, że cię polubią.-uśmiechnęłam się lekko.-I nie, wszyscy są hetero.-zaśmiałam się cicho.
-A już myślałem.-westchnął zrezygnowany, opierając się i moje ramię.
Wzięłam do ręki bluzę Avery'ego i założyłam ją na siebie. Pamiętam, że obiecałam mu ją mieć na sobie, kiedy wrócę.
Po nie całych dwudziestu minutach, przyjechała taksówka, a my wpakowaliśmy bagaże do bagażnika. Wsiedliśmy do środka i podałam adres naszego zamieszkania.
-Może zadzwonię do Jonah i mu powiem?-zapytałam przyjaciela, wybierając numer do brata.
-Dobra, ale każ im nie mówić Jack'owi.-odpowiedział, przyglądając się widokom za oknem.
Wyszukałam brata w kontaktach i słysząc sygnał, czekałam, aż odbierze. Zareagował już za drugim razem.
-Cześć Nicki.-usłyszałam jego głos.
-Hejo bracie, mam nowiny.-powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-No nawijaj.
-Przyjeżdżamy dzisiaj i będziemy za jakieś dziesięć minut.
-O kurde!-krzyknął do telefonu.-Jack chyba mi tu zejdzie jak mu powiem.-dodał i byłam pewna, że cieszy się jak głupi.
-Nie mów mu.-poprosiłam od razu.-Chce żeby miał niespodziankę-dodałam.
-Najlepiej niech nie rusza się z pokoju!-krzyknął mi do telefonu Thomas.
-Okej, to czekamy!-ucieszył się strasznie i rozłączył.
Po paru minutach, rzeczywiście byliśmy już pod domem. Zapłaciłam kierowcy, a blondyn wyciągnął nasze bagaże.
-Toć to jest willa, a nie domek.-powiedział Tommy, stając koło mnie z walizkami.
-Chodź, idziemy się przywitać.-odparłam, łapiąc go jedną ręką, a drugą torby.
Wyszliśmy po schodach, a potem ostrożnie do środka. Zostawiliśmy rzeczy w korytarzu i zaprowadziłam przyjaciela do salonu.
-Kto się stęsknił?-zapytałam, rozkładając szeroko ręce.
-Nicki!-rzucił się na mnie Zach.
-Kruszynka!-dołączył do nas Corbyn.
-Siostra!-krzyknął Jonah, przytulając nas razem.
-Ja też chcę!-zawołał Daniel i wepchnął się koło Zach'a.
Staliśmy tak chwilę, a potem przytuliłam każdego z osobna.
Spojrzałam na mojego przyjaciela, który rozglądał się nie pewnie po pomieszczeniu.
-Chłopaki to jest Tommy.-wskazałam na niego.-Tommy to są Jonah, Corbyn, Zach i Daniel.-wskazałam na każdego z osobna.
-My się tu przywitamy, a ty leć do Jack'a.-powiedział Corbyn, obejmując ramieniem Sangstera.
-Jest u ciebie w pokoju.-zakomunikował Jonah.
Ruszyłam w stronę schodów, pełna radości z tego, że zaraz wytulam mojego skarba.
××××××××××××××××××××××××××××
Piosenka w mediach: Nobody Gotta Know- Why Don't We
Witajcie!!
Stęsknili się?
Ja mega!
Mamy oto prolog!
Zabawa w Polsat hehe, czekajcie na kontynuację 😂
Zaczynamy drugą część, waszej i mojej ulubionej książki. Oczywiście szkoła nie przeszkodzi mi w pisaniu, najwyżej nie zdam hah
Shoty, które mam jeszcze do napisania też się pojawią, ale to niedługo.
Jak pierwszy dzień szkoły?
U mnie plan do dupy, a zajęcia czasami mam no korytarzu xdd
Do następnego, wasza Crazy'erka!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro