Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa: Jack

Rano obudził mnie dzwoniący telefon. Otworzyłem leniwie oczy i spojrzałem na urządzenie na szafce.

-Jack, odbierz to albo wyłącz.-mruknęła Nicole, przytulając się do mnie bardziej.-To łóżko jest za wygodne, żebym już wstawała.-jęknęła.

Uśmiechnąłem się lekko i sięgnąłem po telefon. Na wyświetlaczu pojawił się jakiś nieznany numer, więc odrzuciłem połączenie.

-Skarbie jest już dziewiąta, wstajemy?-zapytałem, otulając brunetkę ramionami.

-Nigdzie się nie ruszam, a ty tym bardziej.-szybko splątała swoje nogi z moimi i uśmiechnęła leciutko.

Ona jest niemożliwa, ale moja.

-Mieliśmy jechać dzisiaj gdzieś z dziewczynami.-powiedziałem, a ona otworzyła oczy.-Jakiś spacer, a może nawet zakupy.-dodałem.

To się wkopałem z tymi zakupami, ale przynajmniej spędzimy całą piątką czas.

-Idź zobacz czy nie trzeba pomóc Kristin, a ja się ubiorę.-oznajmiła i dała mi szybkiego całusa, po czym wstała.

Powoli wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju, kierując się na dół do kuchni. W przed pokoju jednak usłyszałem głos, którego nie chciałem już więcej słyszeć.

To nie może być ona...

Wszedłem z obojętnym wyrazem twarzy do kuchni i podszedłem do mamy, całując ją w policzek.

-A ja?-zapytała dziewczyna, robiąc udawaną, smutną minę.

-Wybacz, ale czy my się znamy?-prychnąłem, opierając się o blat.

-Przecież jestem twoją dziewczyną Jack'ie.-oburzyła się, wstając z miejsca.

-Wybacz Gabrielle, ale już byłą.-skomentowała mama, popijając spokojnie kawę.

-Ale wróciłam.-warknęła i rzuciła kobiecie wrogie spojrzenie.

-Jak masz warczeć na moją matkę, to wyjdź.-wskazałem na wyjście.

-Ja przyszłam do ciebie misiu.-powiedziała spokojnie i stanęła na wprost mnie.-Nie mów, że nie tęsknisz.-mruknęła cicho, zarzucając mi ręce na kark.

Spojrzałem na moją mamę, a kobieta skrzywiła się nieznacznie i udała, że robi jej się niedobrze.

Jeszcze Nicole tu brakuje.

-Dzień dobry.-usłyszałem przy wejściu do pomieszczenia.

Jak na zawołanie właśnie ona pojawiła się w drzwiach. Gabbie na nią spojrzała i prychnęła, odwracając się do mnie.

-Dzień dobry kochana.-powiedziała moja mama, posyłając jej cudowny uśmiech.

-Jack, może przedstawisz mi koleżankę.-powiedziała, krzyżując ręce na piersi.

-Gabriell.-rzuciła dziewczyna z lokami.-Nie chcę znać twojego imienia, więc się nie wysilaj.-dodała oschłym tonem.

Milutka jak zawsze, czyli nic się nie zmieniła.

Odsunąłem od siebie brunetkę i podszedłem do Nicole, obejmując ją w talii.

-Czego ona tu szuka?-szepnęła, przechylając głowę w tył.

-Nie wiem, ale zaraz się dowiem.-odpowiedziałem i spojrzałem na lokowatą.-Po co przyjechałaś?-spytałem.

-Chciałam odnowić nasz związek.-wzruszyła ramionami, jakby to była rzecz naturalna.

Mama wstała z miejsca i wychyliła się z kuchni.

-Dziewczynki, chodźcie jest sprawa.-zawołała moje siostry.

Wszystkie trzy pojawiły się w kuchni, a Gabriell rozłożyła ręce, przyjmując swój firmowy uśmieszek.

-A ta tu czego?-zapytała Ava.-Nie pierdol, że do siebie wracacie.-warknęła, patrząc na mnie i Nicole z nadzieją.

-Słownictwo.-skarciła ją mama.-Powiedzcie dziewczynki, wolicie Nicole czy Gabriell jako dziewczynę waszego brata?-zapytała.

-Nicki.-zawołała Isla i wtuliła się w dziewczynę, będącą w moich ramionach.-Nie zostawiaj mnie.-dodała błagalnie do brunetki.

-Oczywiście, że Nicole.-zirytowała się Ava.-Ta szlaufa nie powinna nawet oddychać tym samym powietrzem, co Jack.-spojrzała na Gabbie gniewnie.

-Ja także jestem zdania, że ona w ogóle nie powinna tu być.-wypowiedziała się Sydnie.

-Także widzisz panno Gonzalez, nikt nie chce cię z powrotem.-podsumowała kobieta i podała dziewczynie jej torbę.-A teraz tam są drzwi i nie wracaj więcej.-uśmiechnęła się szeroko i wskazała na wyjście.

-Jeszcze pożałujecie.-warknęła wściekła.-A ty mała złodziejko,-wskazała na Nicole.-niedługo poznasz mój gniew.-uśmiechnęła się złośliwie i wyszła, trzaskając drzwiami.

-Co za miły początek dnia.-skomentowałem z westchnięciem.-Przepraszam was wszystkich.-posmutniałem.

-Kochanie, za nic nie przepraszaj.-brunetka odwróciła się do mnie.-Nie będzie nam jakaś kupa loków grozić.-pocałowała mnie w nos.

-Przypominam, że ja też mam loki.-mruknąłem, wywracając oczami.

-Dobra to czas na śniadanie.-mama klasnęła w dłonie i ruszyła do lodówki.

-Nicole chodź, pokaże ci moje projekty-powiedziała Ava, wyciągając dziewczynę z kuchni.

-Potem oglądamy razem jakiś serial!-krzyknęła za nimi Sydnie, wyciągając z szafki talerze.

-A potem pójdziemy do parku na wrotki!-zawołała Isla.

-Czeka nas dzień pełen emocji.-westchnąłem z uśmiechem.

Oby groźby Gabbie nie były prawdziwe, bo zaczynam się martwić...

*********************************

Zdjęcie w mediach: Jack

Piosenka w mediach: DUA LIPA I BLACK PINK - KISS AND MAKE UP

Od razu mówię, nie przepadam za Gabriell i jeśli ktoś ją lubi to wybacz, ale takie life.

Szybkie informacje:

odnośnie konkursu, nie udało mi się, ale przyjaciółce tak, więc się cieszę

• możliwy będzie drugi rozdział dzisiaj

niedługo będzie 1 tysiąc wyświetleń!!

bonusik pojawi się w odpowiednim momencie

Dziękuję za uwagę, wasza niezastąpiona Crazy'erka!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro