Rozdział 21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa: Thomas

Z Dylanem poszliśmy zanieść napoje do schowka, o którym mówiła Nicole. Znajdował się on koło schodów, ale znając Dylka i tak pewnie by go nie znalazł.

-Cieszę się, że chłopaki i Nicki zgodzili się, żebym został na noc.-powiedział szatyn, wkładając do schowka napoje.- Mam tylko nadzieję, że będę mógł spać u ciebie.-uśmiechnął się znacząco.

-Jesteś okropny.-jęknąłem, łapiąc jego aluzję, kiedy usłyszałem jakiś obcy, męski głos.-Słyszałeś?

Chłopak pokazał mi, że mam być cicho i łapiąc mnie za rękę, zaczął podążać w kierunku tarasu. Teraz wyraźnie było słychać, jak Nicole z kimś rozmawia. Nie był to jednak żaden z chłopaków, bo nie rozpoznałem jego głosu. Brzmiał on bardziej dorośle i agresywnie. Zacząłem się bać, że mężczyzna może skrzywdzić Nicki. Popatrzyłem na Dylana przerażony, a on cofnął się lekko ze mną w korytarz.

-Pójdę jej pomóc, a ty dzwoń na policję. -rozkazał i po chwili usłyszeliśmy głośny krzyk.

Dylan wybiegł na taras, a ja szybko zadzwoniłem na policję. Odpowiedziałem jak wygląda sytuacja i podałem adres, a potem sam wpadłem na taras. Zobaczyłem nieprzytomną Nicole i Dylana, który siłował się z jakimś mężczyzną. Biegiem podleciałem do przyjaciółki, a potem zadzwoniłem po pogotowie.

-Nicole, obudź się!-wołałem, lekko potrząsając dziewczyną, ale nie reagowała.

-Oby już się nie obudziła.-usłyszałem tego mężczyznę i spojrzałem na niego z nienawiścią.

W tym momencie dostał od szatyna z pięści i upadł na ziemię nieprzytomny. Dylan podbiegł do nas i kazał mi się odsunąć, a potem sprawdził jej puls.

-Spokojnie, tylko zemdlała.-próbował mnie uspokoić i po chwili usłyszeliśmy, jak do domu wchodzą policja i ratownicy.

Policjanci zajęli się nieznajomym, a ratownicy Nicole. Kazali nam powiadomić najbliższych i odsunąć się, żeby im nie przeszkadzać.

Czułem się z tym okropnie, ale wiedziałem, że muszę zadzwonić do Jack'a.

Perspektywa: Jack

Odwiozłem rodziców Nicki, kiedy zadzwonił mój telefon. Nie chciałem go odbierać prowadząc, więc zjechałem ostrożnie na bok. Zobaczyłem, że to Thomas i od razu przez myśl przeszło mi, że coś się stało.

-Halo?

-Jack, jeśli prowadzisz, zejdź na bok.

-Zjechałem na bok, mów.-powiedziałem stanowczo.

-Przyjedź szybko do najbliższego szpitala u nas, wszystko wytłumaczę Ci na miejscu. Powiem tylko, że chodzi o Nicole...

-Jadę.

Rozłączyłem się nie czekając czy będzie mówił coś dalej. Obrałem kierunek na najbliższy szpital w naszym mieście, miałem dość spory kawałek, ale nie obchodziło mnie to. Jak najszybciej chciałem znaleźć się przy dziewczynie i wiedzieć, że wszystko z nią w porządku. Mam nadzieję, że to nic poważnego, bo ostatnio Nicole źle wyglądała i się czuła. Bałem się, że to co się stało, przeszkodzi jej w wyjeździe z nami w trasę.

Perspektywa: Nicole

Obudziłam się z bólem głowy. Rozejrzałam się dookoła o poznałam szpitalne kolory. Biało, czysto i sterylnie. Chwilowy spokój mi przeszedł, kiedy uświadomiłam sobie, że znowu tu jestem. Cała trauma związana z wypadkiem wróciła, a mój oddech przyśpieszył. Nie mogłam złapać powietrza i zaczynałam się dusić. Wtedy poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i głaszcze jej wierzch. Mój oddech powoli wracał do normy, a ja spojrzałam na osobę obok.

-Już dobrze?-zapytał Zach, uśmiechając się słabo.

-Lepiej...-powiedziałam i zaczęłam się rozglądać.-Gdzie jest Jack?-zapytałam.

Zobaczyłam na jego twarzy zmieszanie i lekki niepokój. Wiedziałam, że coś się stało. On siedział by tu, gdyby wszystko było z nim w porządku.

-Zach.-powiedziałam stanowczo.-Gdzie jest Jack?

-On...-zawiesił się nagle, jakby zastanawiał się nad odpowiednimi słowami.-On jest na innym oddziale. Miał wypadek, kiedy jechał do Ciebie, tutaj do szpitala. Nie było to nic mega poważnego, ale i tak trzymają go na innym piętrze.-westchnął głęboko.

-A gdzie reszta?-zapytałam z lekką ulgą, że nic mu nie jest, jednak czułam w środku małe poczucie winy. To przeze mnie, bo gdyby nie ja, nie leżał by tutaj.

-Jonah siedzi przed salą, a Daniel i Corbyn poszli do Avery'ego, bo wykłócał się z lekarzem, że chce tu być, jak się obudzisz.-zaśmiał się pod nosem.

-Wiadomo co mi jest?

-Nie chcieli nam powiedzieć.

-Ah, czekali pewnie, aż się obudzę.-westchnęłam, podnosząc się lekko.-Boję się, że te ataki będą częstsze. Już nie raz czułam ucisk w klatce piersiowej, nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że tak będzie.

-Zaraz zawołam lekarza i wszystkiego się dowiemy.-przytulił mnie lekko i opuścił salę.

Mam nadzieję, że przeze mnie nie będą musieli odwołać trasy, bo będę się za to winić.

W tym momencie drzwi się uchyliły, a ja zobaczyłam Jonah, którego mina mówiła sama za siebie.

××××××××××××××××××××××××××××
Zdjęcie w mediach: Zachary♡

Piosenka w mediach: Ava Max - Sweet but psycho

Jestem z wami ponownie!

Nie mogłam przez pewien czas pisać, bo nie miałam czasu przez szkołę. Jednak niedługo mamy ferie i choć wyjeżdżam w góry, postaram się napisać coś dla was.

Chcielibyście rozdział:

• 'It's us again'

• 'It's just a stupid bet darling'

• 'ONE SHOTY X READER'

Jeśli chcecie ostatnią opcję, napiszcie mi o kim ma być shot.

No to, do następnego, wasza Crazy'erka!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro