Rozdział 7
Perspektywa: Zach
Po wytłumaczeniu Corbyn'owi, że Pan Miś schnie po praniu, udałem się na dół. Na schodach minąłem smutnego Daniela i zmarnowaną chorobą Nicole.
Ubrałem buty i zarzuciłem na siebie kurtkę. Wyszedłem z domu i udałem się w standardowe miejsce w parku.
-Hej skarbie.-uśmiechnąłem się, siadając koło Gwen na ławce.
-Zach'ie.-uśmiechnęła się, całując mnie w policzek.-Jak czuję się Nicole? Słyszałam, że jest chora.-zmartwiła się.
Kochana moja.
-Tak, lekkie przeziębienie.-odpowiedziałem spokojnie.
-Oby, bo chciałam się z nią zobaczyć.-uśmiechnęła się lekko, jednak po chwili posmutniała.
-Co się stało Gwen?-zapytałem, obejmując ją lekko ramieniem.
-No, bo jakby ci to powiedzieć...-zatrzymała się, nie pewnie spoglądając na swoje ręce.
Wyczuwam najgorszy scenariusz, na pewno ma mnie dosyć i ze mną zrywa...
-Chodzi o to, że wyjeżdżam do dziadków i wrócę dopiero pod koniec wakacji.-oznajmiła smutno.-Naprawdę nie chcę cię zostawiać.-wtuliła się we mnie, a ja przytuliłem ją mocno do siebie.
-Nie strasz mnie.-odetchnąłem z ulgą.-Myślałem, że masz mnie już dosyć i ze mną zrywasz.-zaśmiałem się lekko.
-Nigdy.-pocałowała mnie szybko w usta.-Nie będzie żadnych przerw.-dodała, uśmiechając się lekko.
-A wiesz, chociaż kiedy wyjeżdżasz?-zapytałem.
-W piątek.-westchnęła.
Zostały tylko trzy dni.
-Ja poczekam kochanie.-uśmiechnąłem się lekko.-Na ciebie mogę i całą wieczność.-pocałowałem ją w czoło.
Siedzieliśmy na ławce w parku i przytuleni do siebie, planowaliśmy ostatnie dni przed wyjazdem dziewczyny.
Perspektywa: Jonah
Z samego rana pojechałem na lotnisko, odebrać z niego Anette, która wróciła dzisiaj z Francji.
Nie mogę się doczekać, aż przytulę moją malutką.
Na lotnisku szybko odnalazłem blondynkę i podszedłem do niej od tyłu. Zasłoniłem jej oczy dłońmi i spytałem:
-Zgadnij kto?
-Hmmm, najpewniej mój kochany przystojniak.-odwróciła się do mnie, rzucając się mi na szyję.
-Czekałem na ciebie kochanie.-podniosłem ją lekko i spojrzałem w jej oczy.-Stęskniłem się za tym.-pocałowałem ją delikatnie.
Tak długo na to czekałem.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Wziąłem jej bagaże w jedną rękę, a drugą objąłem dziewczynę w pasie.
Skierowaliśmy się w stronę samochodu i schowałem torby do bagażnika.
Anette zostaje u nas na pierwszy miesiąc, a potem wraca do domu, dlatego mega cieszę się, że nareszcie przyjechała.
Wsiedliśmy do samochodu i odpaliłem go, wyjeżdżając z parkingu.
-Co słychać u Nicole?-zapytała, uśmiechając się promiennie.
Jak ja kocham jej uśmiech, od razu chcę mi się żyć.
-Trochę się rozchorowała, ale już jest lepiej.-odparłem, skupiając się na drodze.
-To super, będziemy mogły sobie posiedzieć.-ucieszyła się bardzo.
Pokręciłem głową z rozbawieniem, skracając w naszą ulicę. Zatrzymałem się samochodem pod naszym domem, a blondynka zaraz z niego wybiegła, wpadając do domu jak burza.
Zaśmiałem się pod nosem i wyciągnąłem jej bagaże. Zabrałem walizki i wszedłem do domu, napotykając Anette, która ściskała właśnie moją siostrę.
-No już, bo mi dziewczynę udusisz.-zaśmiał się Jack, schodząc po schodach.
Czemu on ma na sobie same dresy? I dlaczego Nicole jest w jego koszulce?
-Cieszę się, że wróciłaś.-oznajmiła Nicole.-Jonah bez ciebie jest jak wrak człowieka.-uśmiechnęła się do mnie lekko.-Tak samo jak ja, bez Jack'a.-dodała, wtulając się w mojego przyjaciela.
-Słodziaki.-skomentowała An, podchodząc do mnie.-Wrak człowieka, co?-zapytała, składając na moich ustach, krótki pocałunek.
Przytaknąłem na jej pytanie z szerokim uśmiechem.
-To może pójdziemy do salonu?-zaproponował Avery.-Usiądziemy tam i poczekamy na resztę.
Zgodnie przytaknęliśmy i weszliśmy do największego pomieszczenia w domu.
Perspektywa: Nicole
-Jak minęła ci podróż?-zapytałam An, siadając na kanapie.
-Przespałam większość, więc na prawdę spokojnie.-odpowiedziała z uśmiechem, siadając na kolanach Jonah.
Na reszcie braciszek jest w pełni szczęśliwy, brakowało mi go takiego.
-Daniel i Corbyn niedługo pewnie wrócą.-powiedział Jack, wchodząc do salonu.
-A gdzie jest Tommy?-zapytałam, przypominając sobie o moim przyjacielu.
To niezła ze mnie przyjaciółka, zapomniałam o tym małym, wkurzającym stworzeniu.
-Pewnie w pokoju.-wzruszył ramionami, siadając koło mnie i obejmując mnie ramieniem.-Poszedł tam zaraz po zakupach.
-Kto to jest ten Tommy?-zapytała, Anette.
-Mój przyjaciel z Anglii-odparłam, spoglądając na godzinę w telefonie.-Zaraz dziewiętnasta, a jak na razie go nie widziałam.-zmartwiłam się.
-Na pewno jest w pokoju, a jeśli nie to może z chłopakami albo na spacerze.-uspokajał mnie Jonah.
-Oby.-burknęłam, wtulając się w Jack'a i wdając się w rozmowę z Anette. Zaczęłam też rozmyślać o pewnych sprawach.
Martwi mnie nieobecność Thomas'a. Może źle się czuje albo rzeczywiście poszedł z chłopakami.
Chciałabym też poznać już rodziców Jack'a, ale boję się, że mnie nie polubią, ani trochę. Chciałbym też dogadać się z jego siostrami.
Pożyjemy, zobaczymy...
***************************************
Zdjęcie w mediach: Zacharry
Piosenka w mediach: Martin Garrix - Scared to be lonely ft. Dua Lipa
Witajcie moi mili !!
Zastanawiam się, czy nie napisać wam jeszcze 2 rozdziałów tak, żeby były na jutro hmm
Jutro wieczorem wyjeżdżam do Włoszech i nie wiem, kiedy pojawi się następny, także za utrudnienia wińcie 18h jazdy autobusem.
Mam nadzieję, że nie macie mi za złe wstawiania tak, nie regularnie rozdziałów...
Poproszę w tym oto tu momencie...
TAK TU ➡
O zostawienie po sobie śladu w jakiej postaci chcecie, żebym widziała, ile osób to czyta.
Znaczy to głównie z ciekawości xdd
Pozdrawiam was i życzę miłej nocy, wasza Crazy'erka!
ADDIO AI MIEI LETTORI !💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro