Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia rano, zostałam obudzona przez chłód panujący w pokoju. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się leniwie. Rozejrzałam się po pokoju i uśmiechnęłam na wczorajsze wydarzenia.

-Mój śpioch już wstał?-usłyszałam głos Jack'a i odwróciłam się w stronę łazienki.

-Żaden śpioch, jest dopiero...-przerwałam szukając telefonu.-Gdzie mój telefon?-zapytałam, spoglądając na chłopaka.

-Ja nic nie wiem.-uśmiechnął się niewinnie.

Zmierzyłam chłopaka morderczym spojrzeniem i wstałam z łóżka. Podeszłam do niego i stanęłam na palcach, żeby popatrzeć mu w oczy.

Ostatnio zauważyłam, że jeśli spojrzę mu w oczy, umiem wyczytać, czy kłamie.

-Kłamczuch.-dźgnęłam go palcami, między żebra.-Oddasz mi go?-zapytałam, krzyżując ręce na piersi.

-Nie ma opcji.-objął mnie w talii.-Dzisiaj robimy dzień bez telefonu.-dodał i cmoknął mnie w nosek.

Burknęłam coś pod nosem w odpowiedzi i odsunęłam się, stając do chłopaka tyłem.

- Moja złośnica.-zaśmiał się, stając przede mną.-Nie gniewaj się słońce.-przytulił mnie, całując w policzek.

Przewróciłam oczami i wtuliłam się w chłopaka. Po chwili, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Od razu wiedziałam, że to Thomas, bo żaden z tamtej czwórki nigdy nie puka.

-Wchodź Tommy.-powiedziałam, ciągnąc Avery'ego za sobą na łóżko.

-Przeszkadzam?-zapytał blondyn, zaglądając niepewnie do pokoju.

-Tak.- odparł krótko Jack, a ja trzepnęłam go w ramię.

-Pewnie, że nie.-odparłam, siadając na łóżko.-Opowiadaj, coś się stało?-zapytałam, uśmiechając się lekko.

-Nie, nic takiego.-pokręcił głową-.Chciałem zapytać, czy pojedziemy do galerii?-zapytał, uśmiechając się lekko.

Widziałam, że Jack nie był zadowolony z jego obecności, a sam Thomas czuł się lekko niekomfortowo w jego towarzystwie.

-Ale to miał być nasz dzień.-oburzył się loczek, patrząc na mnie obrażoną miną.

-Możemy jechać w trójkę.-Sangster klasnął radośnie w dłonie.-To chyba nie problem, co nie?-zapytał Jack'a.

-Wiecie co, ja sobie odpuszczę te zakupy.-stwierdził Avery oschłym tonem.

Nie rozumiem jego zachowania, względem Thomas'a. Nawet go za dobrze nie zna, a widzę bijącą od niego niechęć.

Chłopak po prostu wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Westchnęłam ciężko na jego dziecinne zachowanie.

-Przepraszam.-odparł smutno blondyn.-Nie chciałem, żeby się obraził.-dodał, spuszczając w dół głowę.

-Przejdzie mu, chyba.-wzruszyłam ramionami i udałam się z przygotowanymi ciuchami do łazienki.

Ubrałam luźny, biały crop top i czarne leginsy, a włosy zaplotłam w dwa warkocze. Psiknęłam się jeszcze perfumami mojego chłopaka i wyszłam z łazienki.

-Weź mój worek i widzimy się na śniadaniu.-powiedziałam do blondyna, podając mu torbę.

-Okej.-odparł wesoło i wyszedł z pokoju, zamykając drzwi.

Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu telefonu, ale zobaczyłam tylko telefon Avery'ego. Podeszłam do stolika i wzięłam go do ręki.

Wpisałam hasło i uśmiechnęłam się na widok naszego zdjęcia na tapecie. Chciałam zalogować się na swojego messengera, ale przez przypadek otworzyłam dymek czatu z jakąś dziewczyną.

Nie chciałam czytać jego prywatnych wiadomości, ale to, co zobaczyłam zdziwiło mnie strasznie.

××

xxx:

Słyszałam, że twoja Nicole
wróciłam, ale ja wiem, że będziesz
za mną tęsknił skarbie i prędzej,
czy później napiszesz  ;) :*

××

Chłopak nic nie odpisał, ale z ciekawości sprawdziłam poprzednie wiadomości. Było ich tam sporo, ale Jack odpisał tylko na jedną i zapytał'kim jesteś?.

Dziewczyna totalnie olała jego pytanie i męczyła wiadomościami. Cieszyłam się tylko, że jej nie odpisał, ale musiał ją skądś znać, skoro do niego pisała.

Westchnęłam cicho i odłożyłam telefon na miejsce. Darowałam sobie szukanie mojego telefonu i wyszłam z pokoju.

Zbiegłam po schodach i weszłam do kuchni.

-Idę z Tommy'm na zakupy.-oznajmiłam, chwytając jabłko z koszyka na blacie.

-To nie jest śniadanie.-odezwał się Jack.-Zjedz coś normalnego.-dodał, pokazując na talerz z jajecznicą.

-Thomas, gotowy?-zapytałam blondyna, totalnie olewając loczka.

Postanowiłam poudawać focha i sprawdzić, co z tym zrobi.

-Jack ma rację.-powiedział Sangster, krzyżując ręce na piersi.

Przewróciłam oczami i usiadłam do stołu, zaczynając jeść śniadanie. Avery postawił przede mną szklankę z sokiem pomarańczowym i posłał mi lekki uśmiech.

Westchnęłam cicho nad moim śniadaniem i stwierdziłam, że chyba foch mu przeszedł. Jednak mi wcale nie musiał.

************************************
Zdjęcie w mediach: Chłopcy z WDW 💕

Piosenka w mediach: Hard-Why Don't We

Już mam dosyć, a to dopiero pierwszy tydzień ehh.

A jak u Was ze szkołą?

Mam nadzieję, że uda mi się napisać trochę rozdziałów na zapas i będziecie mieli co czytać.

Od czego mam weekendy?  Hah :)

Ogólnie to muszę napisać jeszcze trzy shoty, ale nie mam kiedy się za nie zabrać. Oczywiście je napisze, ale nie wiem dokładnie kiedy. Także dziękuję osobom od nich za cierpliwość. (Niki_Simpson  <-- tak np.)

Jak myślicie, o co chodziło z tymi wiadomościami do Jack' a?

Co wydarzy się na zakupach?

Czy między Jack'iem, a Nicole nadal będzie jak w bajce?

Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie :)

Do następnego, wasza ulubiona, nie zastąpiona i wyjątkowa Crazy'erka!!

P.S. Podajcie mi jakieś fajne książki, bo nie mam co czytać ostatnio hah.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro